Okradli tira. Miał ubezpieczenie, ale i tak musi zapłacić gigantyczny rachunek
Kierowca tira ma zapłacić 320 tys. zł za towar, jaki skradziono mu, gdy odpoczywał nocą na parkingu dla ciężarówek w Niemczech. Mężczyzna miał wykupione ubezpieczenie, ale według firmy wybrał nieodpowiednie miejsce na przerwę...
Szewczenko z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 323
Komentarze (323)
najlepsze
Z drugiej strony trzymać taki towar pod plandeką, to tak jakby go po prostu postawić na chodniku, przykryć folią i iść spać.
Dam przykład: znajomy
Jeśli podejmuje się przewozu drogiego i bezpiecznego towaru, oraz ma wyznaczoną listę bezpiecznych parkingów, to niestety podjął ryzyko na własną odpowiedzialność.
Tutaj kolega niżej dobrze napisał. > Podawanie za argument, że bezpieczniejszy jest inny Autohof niż ten na którym akurat stanął ten Pan to kwintesencja spier****
@chris-chrisi-35: Według informacji kierowcy z artykułu to nie osiągnął on jeszcze limitu czasu pracy w momencie zjazdu na parking, więc nie wiemy ile mógł jeszcze jechać wtedy. Dziwne, że tego nie podał gdyby świadczyło to na jego korzyść.
On nie twierdzi, że nie byłby w stanie dojechać tylko samodzielnie dokonał oceny parkingów.
Komentarz usunięty przez moderatora
Więc nie pisz, że tir czegoś "nie".
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Znam kilku byłych małych przewoźników i żaden nie wyszedł z tej branży bez długów.
@incydent_kakaowy: może dlatego wyszli bo robili długi? A ci którzy ich nie robią są w branży nadal.
Nie twierdzę, że nie da się zarobić na transporcie. Mój wujek obstawia niszową trasę lodówkami, ma własną bazę i mechaników. Dużo samochodów. 30 lat jest w temacie, raz zbankrutował ale teraz jego biznes to samograj.
Porywanie się jedną ciężarówką jako kierowca-właściciel w jednej osobie w dzisiejszych czasach to masakryczny poziom trudności. Pewnie jeszcze w jakiejś gównospedycji bez stałych tras. Można spróbować jak w każdym biznesie i dopóki idzie to idzie.