Ten zawód przeżywa kryzys. Nauczyciele są wypaleni
Na początku obecnego roku szkolnego tylko w Warszawie brakowało prawie 3 tys. nauczycieli. Najwięcej wakatów jest w publicznych szkołach podstawowych oraz na stanowiskach pracy z dziećmi, które mają orzeczenie o specjalnych potrzebach edukacyjnych.
salon24_pl z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 268
Komentarze (268)
najlepsze
Komentarz usunięty przez autora
@riberto: Wejdź na stronę kuratorium swojego województwa w ofertami pracy. Sprawdź ile jest szkół w tym województwie.
Jak Ci wyjdzie, że brakuje takiego fizyka, chemika w jednej na sto szkół to będzie ogromna tragedia czy raczej ktoś zaciążył czy ktoś zachorował? Oby wyszło, że jedna na 100, a nie 200 lub więcej.
Polecam sprawdzić bo
Mówiąc inaczej: mnie by mnie szlag trafił gdybym miał powiedzieć dzieciakowi magiczne "Nie obchodzi mnie kto zaczął, proszę podać sobie ręce"
Zarobki i uciązliwośc to inne kwestie, ale nie aż tak palące.
jeśli ich praca będzie zależeć od wyników i tego co uczniowie będą faktycznie umieć
a jak są gówno warci to takie same mają wynagrodzenia
Słowem: niech pracują lepiej, to dostaną wiecej.
Tylko, że rynek działa odwrotnie, czyli:
- będą dobre zarobki to wzrośnie konkurencyjność w zawodzie i przyjdą lepsi fachowcy (będzie z czego wybierać)
Słowem, najpierw trzeba dać kasę, by były efekty a nie obiecać kasę by były efekty.
A jak chcesz TERAZ nagradzać za wyniki, jak uczą miernoty, bo nikt dobry nie che pracować w tym zawodzie? Od dupy strony takie myślenie. Tu potrzebne są zniany strukturalne, a te zaczynają się na rynku pracy od pieniądzy. Nie da się wymagać efektów od cieniasów, którzy są dziś w oświacie. A by przyciągnąć lepszych najpierw trzeba im cos zaoferowac. Idzie kasa - wtedy można dopiero wymagać efektów.
Nie znam nauczyciela pracującego 20h. Żeby przeżyć łączą pracę w kilku szkołach i dygają nadgodziny, co przy trybie pracy z dużymi grupami młodzieży czy dzieciaków wykańcza psychcicznie. Hałas na przerwach, walka z rodzicami bombelków też nie ułatwiają.
Kto nie pracował w szkole nie wie o czym mówię, i w sumie trudno się dziwić.