Anon lv 31. Niedługo zbliża się kemping z ekipą. Zawsze pożyczałeś namiot od znajomego. Bardziej niż namiot, można określić go mianem posiadłości. Był przegromny i ważył z dwadzieścia kilo. Ponadto radość w tobie budził jedyny w zestawie worek który chyba poważnie skurczył się w praniu bo za nic nie chciał go pomieścić. W dodatku jakkolwiek byś go uprzednio nie spakował, przez zniszczony zamek cały czas wysypywały się kawałki śliskiego, łże łączonego gumką, przez co wiecznie splątanego stelażu. Zbudowanie tego monstrum zajmowało kilka godzin. Rozstawienie go samemu było niepodobieństwem, a kiedy pomagała ci twoja dziołcha, była pomocna jak lektor w polskim filmie. Złożenie go do kupy, wbrew wszelkim prawom rządzącym tym wszechświatem było jeszcze bardziej męczące i czasochłonne.
W zeszłym roku zobaczyłeś, jak twoje piękne koleżanki w 21 sekund i 37 setnych po przyjeździe układały do rozstawionego już z dupy namiotu karimaty i śpiwory. Jakim cudem? Ty, facet, drugą godzinę popadałeś w depresję nad swoją posiadłością, do budowy której zdawałoby się potrzeba ekipy budowlanej z ciężkim sprzętem i dźwigiem, i marynarzy, żeby ogarnęli te wszystkie sznurki i węzły. Dwie chude, młode dziewczyny swój namiot rozstawiły w kilka sekund bez trudu. Podchodzisz, pytasz. Jakim cudem drogie panie?
Odpowiedziały ci, że umożliwiał im to namiot marki quechua, który nie wymagał składania. Zamknięty w worku był już gotowy i za pomocą sprytnej konstrukcji, rozkładał się sam jak madka polka po obietnicy 1800+. Bez ciężkiego, stu elementowego stelaża i bez plątaniny kabli. W jednym, płaskim worku ważącym tyle co wiosenny podmuch, czekał złożony i gotowy do szybkiego rozłożenia się namiot. Wiedziałeś już, że za rok sam staniesz się właścicielem takiego cudu inżynierii jakim był namiot marki quechua.
Minął rok. Zbliżało się tradycyjne biwakowanie. Oczywiście przez cały rok były rybki, piwko i powtórki meczy. Na tydzień przed wydarzeniem przypomniało ci się o konieczności nabycia namiotu marki quechua. Znalazłeś namiot na allegro. W sumie cena spoko. Dodajesz do obserwowanych. Nie kupujesz. Wiesz, że twoje konto świeci pustkami bo w dzień wypłaty zawsze wypłacasz sporą sumkę z bankomatu żebyś nie miał jak wydać hajsu przez internet na gry w które nie zagrasz, whisky której nie wypijesz ani akcesoria do roweru z których nie skorzystasz. W ten sposób gromadzisz zapas cebulionów. Wmawiasz sobie, że to na przyszły biznes, ale pewnie kupisz sobie audi, kiedy twój passat się zesra. Patrzysz na datę. Niedługo wypłata. Patrzysz na czas dostawy. Zdążysz
W końcu nastał ten dzień. Na koncie worek cebuli. Jeszcze raz patrzysz na czas dowozu. Wielki zielony napis oślepia cię informacją, że dostawa w poniedziałek. Spoko. I tak potrzebujesz na czwartek. W sumie na środę, bo trzeba się spakować, a w czwartek rano od razu być gotowy do wyjazdu. Czyli na wtorek bo jesteś rasowym cebulakiem i tyrasz całymi dniami jadąc godzinę rowerem w jedną stronę do roboty przez co nigdy na nic nie masz czasu. Przed tobą zakupy, a trzymanie kiełbasy krakowskiej na grilla w aucie wydaje się być pomysłem równie trafionym co polski ład. Zakupy musisz zrobić w środę, a reszta już na wtorek musi być ostatecznie spakowana. Dumny zielony napis głosi, że namiot dojedzie w poniedziałek. Okay. Plan ułożony. Napisałeś w wiadomości do sprzedawcy, że towar musi do ciebie dotrzeć najpóźniej we wtorek rano. Płacisz. Kupujesz. Cieszysz się.
W poniedziałek po pracy dotarło do ciebie, że twój nowy namiot marki quechua nie dojedzie. We wtorek rano będąc w pracy odpalasz allegro i widzisz, że zakup opłacony, ale paczka nie nadana. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że allegro pokazuje na jakim etapie jest twoje zamówienie. Brak nadania oznacza, że sklep wziął kasę i nic więcej nie zrobił. Wielki napis mówił, że dostawa do poniedziałku. Był wtorek rano, twój ostateczny termin po terminie podanym przez allegro, a zamówiony namiot marki quechua nawet nie był zapakowany do wysyłki. Odnajdujesz na allegro numer telefonu do sprzedawcy. Dzwonisz. Syntezator mowy mówi ci, że pracują od dziewiątej rano. O 9:01 dzwonisz znowu. W trosce o najwyższą jakość i zadowolenie klientów rozmowa jest nagrywana. Jesteś piąty w kolejce. Towarzyszy ci psychodeliczna muzyka. Czekasz.
O 9:21 odbiera smutny facet. Dodzwoniłeś się do sieci sklepów decathlon i on nie jest z działu allegro. Po negocjacjach obiecał sprawdzić sprawę w magazynie. Zawiesza rozmowę. Czekasz. Psychodeliczna muzyka. Wznawia rozmowę. Mówi, że namiot już do ciebie jedzie. Pytasz jakim cudem, skoro allegro mówi, że paczka nie nadana. Znowu dzwoni do magazynu. Zawiesza rozmowę. Psychodeliczna muzyka. Czekasz. Wznawia rozmowę. Mówi, że jednak auto do ciebie nie jedzie, ale paczka już w nim jest, zaraz zrobią zmiany w systemie, będzie nadana za minutkę wyjedzie i dziś będzie u ciebie.
Pół godziny później sprawdzasz status paczki na allegro. Opłacony i wciąż czeka na nadanie. Dzwonisz na infolinię. Szósty w kolejce. Psychodeliczna muzyka. Czekasz. Doganiają cię obowiązki z pracy. Rozłączasz się. Otwierasz allegro. Korzystając z możliwości jakie daje ci ta strona wystawiasz negatywną ocenę i otwierasz dyskusję ze sprzedawcą opisując mu wszystko i pytając o namiot. Sprzedawca odpisuje. Paczkę zaraz zapakują i już jutro ją przywiozą.
Co?
Odpisujesz co ci powiedzieli na infolinii. Że paczka ponoć spakowana już w aucie czeka na odjazd i przyjedzie dziś. Sprzedawca odpisuje, że tam na infolinii to tylko ludzi w błąd wprowadzają i lepiej, żebym pisał w dyskusji na allegro. W tej też dyskusji napisał ci, że paczka z magazynu wyjedzie jeszcze dziś.
Minęła godzina. Status paczki się nie zmienił. Powoli godzisz się z myślą, że namiot marki quechua nie dotrze i kolejny raz przyjdzie ci mierzyć się z placem budowy. W ramach łudzącej nadziei, podczas przerwy w pracy dzwonisz jeszcze raz. Trzeci w kolejce. Psychodeliczna muza. Czekasz. Odbiera wściekła pani. Ona dzwoni na magazyn. Czekasz. Oddzwania. Mówi, że towar już pakowany i dziś będzie. Przypominasz jej co ci mówili przy pierwszej rozmowie, że ponoć namiot już w aucie co odjeżdżało stał. Wściekła pani tłumaczy ci, że tak na pewno nikt nie powiedział bo to nieprawda i ci się wydawało. Odpowiadasz, że rozmowy nagrywane i niech sobie odsłucha. Potem mówisz, że potrzebujesz namiotu na już. Wściekła pani znowu dzwoni na magazyn. Czekasz. Po chwili wraca i mówi ci, że ich tam opieprzyła i ponagliła i już pakują paczkę, zaraz ją zabierze kurier.
Nie masz na to czasu. Wchodzisz na sklep internetowy Decathlon i szukasz namiotu marki quechua. Żeby nie czekać na kuriera widmo, ani na magazyn, postanawiasz kupić taki namiot w sklepie na mieście. Brak towaru w magazynach. Wchodzisz na sklep Decathlonu na Allegro. Dostępne 2137 sztuk. Konsternacja. Jeszcze raz piszesz w dyskusji. Pytasz, czy w ogóle mają te namioty? Odpisali, że mają i jutro przywiozą, bo u nich kurierzy wieczorami tylko paczki odbierają. Nawet nie pytasz czemu infolinia powiedziała ci, że kurier już miał odjechać po dziewiątej rano. Pytasz czemu zatem jebitnym kolorem podkreślili informację, że namiot marki quechua dojedzie w poniedziałek? Odpisał, że allegro samo losowo wrzuca takie informacje i jeszcze raz przeprosił cię za (pisane w oryginale) "lekkie opóźnienie"
Kończysz pracę. 16:00 Sprawdzasz status paczki na allegro. Oczekuje na nadanie. Rośnie ci ciśnienie. Wsiadasz na rower i dzwonisz. Rozmowę chcesz przeprowadzić na słuchawce bluetooth. Psychodeliczna muzyka. Jesteś 692137 w kolejce. Czekasz. Odbiera miła pani. Łączy się z magazynem. Czekasz. Popędziła ich. Powiedziała, że paczka spakowana i o 16:30 zmieniła status. Zatrzymujesz się i sprawdzasz status paczki na allegro. 16:33. Oczekuje na nadanie. Pani powiedziała, że ona za allegro nie odpowiada bo to numer do decathlonu. Mówisz jej, że ten właśnie numer znalazłeś na allegro. Miła pani nie wie dlaczego i pyta w czym jeszcze może ci pomóc. Powiedziałeś jej, że jest pomocna jak … i nie dokończyłeś myśli. Miła pani nigdy nie dowiedziała się jak bardzo była pomocna.
Wypierdoliłeś się na rowerze. Obtrąbił się samochód mijając cię o 420 milimetrów. Porwane spodnie, kurtka w pyle, kolano szczypie. Słuchawka wypadła ci z ucha. Znajdujesz ją. Niczym Indiana Jones swój kapelusz, ty w ostatniej chwili ratujesz pchełkę spod opony samochodu i z powrotem wkładasz do fabryki miodu. Słyszysz dźwięk odkładanego telefonu. Odzywa się syntezator mowy. Kiedy otrzepujesz się z kurzu, on prosi cię, żebyś w skali od 1 do 5 ocenił jakość obsługi. Oceniasz na 2.
Jedziesz na myjkę koło mieszkania. W XXI wieku, w geograficznym centrum europy stoi myjka na monety. Nie masz monet. Obok jest stacja paliw. Dają ci monety w zamian za płatność kartą. Sukces. Myjesz rower. Wracasz do mieszkania. Cisnąc dwójeczkę sprawdzasz status przesyłki na allegro. 17:36. Oczekuje na nadanie …
Po obowiązkach związanych z życiem, pracą i przygotowaniem do kempingowania kładziesz się spać o 1:04. Ustawiasz budzik na 5:45. Przed zaśnięciem jeszcze wchodzisz na allegro. O 1:00 dostałeś wiadomość od sprzedawcy. Właśnie nadano twój namiot marki quechua.
Torturuje cię budzik. Po porannych obowiązkach wskakujesz na rower. O 7:06 jesteś na stanowisku w pracy. Dostajesz opierdol za spóźnienie. Tłumaczysz się, że to lekkie spóźnienie bo tylko 5 minut. Ryżodawca mówi, że nie 5 ale 6 i jeszcze bardziej się pieni. Sprawdzasz status przesyłki. W drodze. Potem znowu. Dostarczono o 11:11. O 11:17 w dyskusji napisał do ciebie sprzedawca. Przeprosił za niekompetencję infolinii. Napisał, że infolinia jest "odręna". (Pisownia w oryginale). Zapytał czy jest jakaś forma rekompensaty która skłoniłaby cię do usunięcia negatywnej oceny.
Myślisz, że nie. Ale skoro rozmówca w dyskusji cała infamią za dostarczenie paczki obarczył "odręną" infolinię, postanawiasz dać szansę licząc, że decathlon to duży sklep i może odda część hajsu w ramach wstecznego rabatu. Piszesz na allegro, że w jest szansa na usunięcie negatywnej oceny, a w ramach rekompensaty oczekujesz flaszki którą wręczyłeś koledze za użyczenie jego namiotu, zwrotu kosztów za paliwo, bo po ów namiot jechałeś z jednego miasta do drugiego i z powrotem, oraz rekompensaty za dwie i pół godziny w aucie podczas pokonywania tej trasy. Policzone podwójnie bo jeszcze będziesz ten namiot koledze odwoził i jeszcze rekompensaty za prywatny uszczerbek na nerwach. Wysyłasz taką treść i zastanawiasz się jaką rekompensatę zaoferuje ci decathlon.
Sprzedawca z decathlonu w ramach rekompensaty wysłał ci kopiuj-wklej tekst wyrażający pokorny smutek i obietnicę dołożenia wszelkich starań, żeby to się więcej nie powtórzyło. Uderzyła cię hojna rekompensata i szczere uniżenie sprzedawcy. Stajesz więc przed decyzją. Usunąć negatywa w zamian za tą zaprawdę godną rekompensatę? Dać jeszcze jedną szansę? A może zostawić jak jest i zbierać w lesie grzyby tylko po to żeby dziki zdechły z głodu?
Komentarze (1)
najlepsze