Jak już widać, przygody Starków, Lannisterów i Targaryenów stały się nowym wielkim mitem naszej cywilizacji, poprzednim dziełem tej skali był Władca Pierścieni. Tak jak we Władcy Pierścieni istnieje wiele alegorii i zaszyfrowanych aluzji do naszego świata, tak oczywiście nowa wielka legenda przemawia nie tylko o świecie Westerosu, ale także o naszym mirze.
Sam George Martin nie jest przeciwny takiemu interpretowaniu, co więcej wiadomo, że mapa Westerosu to odwrócona do góry nogami Brytania z dołączoną do niej Irlandią. To tak jakby George mówił nam, że odpowiednio przewracając obrazek możemy odczytać pewne informacje o naszej rzeczywistości.
Według wikipedii Mur w sadze Martina został zainspirowany Wałem Hadriana. Oznacza to, że Martin ironizuje z Brytyjczyków, których wielki rzymski Wał od morza do morza rozpłynął się, jakby był zrobiony z lodu i bogatej wyobraźni wyspiarskich historyków. Dokładnie to precyzijne porównanie Georga przekonało mnie zagłębić się w ten tekst w poszukiwaniu dalszych rewelacji.
Mamy bogate południowe nadmorskie miasto Królewska Przystań, ponadto jest to centrum religijne z główną Septą, i też stolica największego państwa z szeregom prowincji, a co znajduje się po drugiej stronie wąskiego morza - kilka niezależnych polisów-kolonii niewolniczych.
Mamy więc Imperium Rzymskie, a po drugiej stronie wąskiego morza punickie miasta-państwa.
To porównanie jest prawdziwe, ponieważ książka wspomina również o głównej punickiej religii Kartaginy, tej której Czerwona Kobieta nauczyła Stannisa Baratheona - religia ta wymagała spalenia pierworodnych, jak pamiętamy.
Upadek Rzymu to temat poważny, jest wart współczesnej legendy. Jak George Martin postrzega to historyczne wydarzenie?
We współczesnej historii szkolnej powszechnie naucza się, że Rzym upadł z rąk północnych barbarzyńców. Jednak wszystko, co wiąże się z północą, nosi fałszywy odcień u Martina - magiczna ściana, inwazja umarłych, wszystko to jest nierealne, a zatem nieprawdziwe, jest rozpraszającym uwagę czytelnika bajką.
Rzym, Królewska Przystań został zdobyty przez Daenerys Targaryen z pomocą barbarzyńców przetransportowanych przez wąskie morze. To jest wersja historii Martina - Punici, nawiasem mówiąc nigdzie tak naprawdę nie zniknęli, Kartagina nie została ostatecznie zniszczona, jak piszą podręczniki, punickie miasta zachowały się na południu, dokładnie naprzeciwko półwyspu włoskiego, więc Punici podczas wojny domowej w cesarstwie przeprawili się przez wąskie morze, dźgnęli niespodziewanie, i doszczętnie spalili stolicę ze wszystkimi mieszkańcami, niemal zrównując Rzym z ziemią.
Nie byli to Wandale ani Goci. Ale starzy dobrzy Punici.
I wtedy staje się jasne optymistyczne zakończenie Pieśni Lodu i Ognia - nowi Europejczycy, naiwni północni barbarzyńcy przybyli i zabili szalonych Punijczyków, którzy przygotowywali cały świat na niekończące się czerwone koło.
Biorąc pod uwagę centralne miejsce mitu Martina we współczesnej kulturze, zastanowicie się sami, na jakim stopniu ujawniają tej prawdziwiej historii, ale ja wam wszystko powiedziałem tak prosto - za plusy.