@owsikalfred: Sentyment sentymentem, ale trzeba mieć poważne problemy ze słuchem, żeby nie zauważyć, że Zdzisława Sośnicka ma o niebo lepszy głos od Sanah. To zupełnie inna liga.
@xaviivax: Oprócz wokalu, to w starej wersji tej piosenki klimat robi świetna linia basowa. Miodzio. A te nowe wersje? Pozbawione charakteru, jakby bez pomysłu na aranż, ale to tylko moje wrażenie.
Porównywanie Sanah do Sośnickiej jest tak samo idiotyczne jak... Trabanta do Ferrari ? W ogóle ścieżka dźwiękowa do nowego Kleksa jest z lekka... słaba. Tu nawet nie chodzi o to, że sentymenty mnie ze starą wersją łączą. Tu za głośno, tam niewyraźnie, tu się rytm nie klei...
Sama fabuła - hmmm... Wyszło tak sobie - momentami nawet żenująco słabo, ale trzeba przyznać, że lekcję z efektów specjalnych nasi filmowcy odrobili. No i
@wloczykij78: W mojej opinii problem raczej nie z Sanah (choć komuś mogą przeszkadzać jej manieryzmy w śpiewaniu) tylko z ogólną "popowatością" większości muzyki (i nie tylko) w dzisiejszych dziełach audiowizualnych. Niestety pogoń za pieniądzem powoduje totalną "casualowość" (skierowanie do mas) tworzonych rzeczy - muzyka, obraz czy nawet aktorzy są maksymalnie "generyczni" (bez wyrazu), żeby jak zrazić jak najmniej osób. I takie dopasowywanie się do mas niestety ogranicza twórców, często zabijając dzieło.
sanah przynajmniej sama pisze swoje teksty i muzykę, w przeciwieństwie do Sośnickiej (i kilku innych 'gwiazd' minionej epoki), która bez Jacka Cygana by nie istniała.
@elberet: Bo były profesjonalistkami i pracowały z profejsonalistami, skupiając się na jak najlepszym wykonaniu swojej części. Dlatego też piosenki Sośnickiej słuchane są dalej po 50 latach, a o 'Sanah' i reszcie dzisiejszych "miauczących gwiazdek" bez nawet podstawowego warsztatu nikt nie będzie pamiętał już za dekadę (
Różnica polega na tym, że muzykę w latach osiemdziesiątych tworzyli jeszcze prekursorzy a obecnie tylko naśladowcy. Sanah jest wynajęta do bycia gwiazdą podczas gdy Sośnicka stała się nią za sprawą talentu. Po drugie chodziło o piosenkę a nie o popisy.
@PfefferWerfer: Napisałem, że jest to kwestia: 1) talentu wokalnego; 2) tego że przedmiotem były piosenki a nie to kto je śpiewał.
Summa summarum dostawaliśmy produkt złożony z tekstu (bardzo ważny element, tworzony często przez poetów a nie klepaczy), muzyki (bardzo ważny element, tworzony przez kompozytorów i muzyków sesyjnych) i wreszcie wokalizy, która dla piosenki byłą tym czym jest lektor dla filmu, czyli formą przekazu a nie treścią samą w sobie.
@maze0runner: Kiedyś wszystko byli lepsze, obacz Pioter te Sośnickom, piosenkarka pryma sort a nie jak ta twoja Sanach. Tatuś to wszystko mieli lepsze jak był młody, tu popacz jeszcze na zdjencie z wojska jakom trawe zielonom mieli na jednostce...
Słuchając oryginału czuję całym sobą o co w tym utworze chodzi, natomiast w nowej wersji słyszę tylko słowa które za cholerę nie chcą się połączyć w logiczną całość ;)
@dziacha: Dla mnie nowa wersja to po prostu nostalgia za utraconym dzieciństwem z trochę depresyjnym vibem z perspektywy dorosłego. A wersja Sośnickiej to casualowa radość i fantazja dziecka z optymistycznej perspektywy dziecka.
Dla mnie wersji Sanah nic nie brakuje, jest po prostu uwspółcześniona na nasze depresyjne czasy ¯\(ツ)/¯
@PfefferWerfer: Bardzo dobrze to opisałeś, mam identyczne odczucia.
Bardziej mi odpowiada nowsza wersja, pomimo, że jakiś sentyment do Kleksa mam (czasy mojej podstawówki) - aczkolwiek według mnie był odrobinę za straszny jak na mój wiek (armia wilków, fryzjer), i odrobine za mało logiczny (WTF się działo z Kleksem?).
Wolałem książkę.
A muzyka z nowej wersji bardzo mi odpowiada (nie słuchałem wszystkich, ale z 3 utwory są bardzo przyjemne), stara wersja kojarzy
Jestem level 43. Wychowałem się na Kleksie z Piotrem Fronczewskim. Muzyka z tych filmów jest ze mną od lat. Często odpalam gramofon i ogień. Ba. Mam też Franka Kimono na placku. Więc Pan Kleks to dla mnie ikona. I byłem z synem w kinie. Podszedłem jak do nowego Znachora. Nie porównywałem. Jest inny. Ale czy gówniany? Mi się podobał. Spodziewałem się czegoś znacznie gorszego.
@plusem-wyklety: @hurdygurdy @kkrycha nie miałem jak dotąd okazji zobaczyć nowego Kleksa a dzieci mam już za duże ale ze strachem podszedłem do nowego Znachora. Na szczeście daje radę choć zepsuli zakonczenie. mam nadzieje że takiej ikony jak Kleks nie spierd...
Komentarze (151)
najlepsze
Sama fabuła - hmmm... Wyszło tak sobie - momentami nawet żenująco słabo, ale trzeba przyznać, że lekcję z efektów specjalnych nasi filmowcy odrobili. No i
@elberet: Bo były profesjonalistkami i pracowały z profejsonalistami, skupiając się na jak najlepszym wykonaniu swojej części. Dlatego też piosenki Sośnickiej słuchane są dalej po 50 latach, a o 'Sanah' i reszcie dzisiejszych "miauczących gwiazdek" bez nawet podstawowego warsztatu nikt nie będzie pamiętał już za dekadę (
Summa summarum dostawaliśmy produkt złożony z tekstu (bardzo ważny element, tworzony często przez poetów a nie klepaczy), muzyki (bardzo ważny element, tworzony przez kompozytorów i muzyków sesyjnych) i wreszcie wokalizy, która dla piosenki byłą tym czym jest lektor dla filmu, czyli formą przekazu a nie treścią samą w sobie.
Takie
@PfefferWerfer: reductio ad absurdum
Komentarz usunięty przez autora
Dla mnie wersji Sanah nic nie brakuje, jest po prostu uwspółcześniona na nasze depresyjne czasy ¯\(ツ)/¯
Bardziej mi odpowiada nowsza wersja, pomimo, że jakiś sentyment do Kleksa mam (czasy mojej podstawówki) - aczkolwiek według mnie był odrobinę za straszny jak na mój wiek (armia wilków, fryzjer), i odrobine za mało logiczny (WTF się działo z Kleksem?).
Wolałem książkę.
A muzyka z nowej wersji bardzo mi odpowiada (nie słuchałem wszystkich, ale z 3 utwory są bardzo przyjemne), stara wersja kojarzy
mam nadzieje że takiej ikony jak Kleks nie spierd...
https://youtu.be/1QzTYRPlW0k?si=_FF9E9dAZS8VX9nk
Z innych kultowych utworów z "Pana Kleksa" na pewno większość z was pamięta ten:
Małgorzata Ostrowska - MELUZYNA