Każda gmina powinna podać, ile wynoszą w niej średnie zarobki netto. Następnie powinno się to podzielić przez 2,2 - 2,4 w ten sposób uzyskując nową, minimalną lokalną wypłatę.W gminach biedniejszych, średnie wynagrodzenie powinno dzielić się przez 2,4 a nawet 2,5 – zachęci to ludzi do pracy, podnoszenia kwalifikacji a biznesy do przenoszenia się do takich gmin z mniejszą minimalną.W gminach bogatych i miastach wojewódzkich powinno dzielić się przez 2,1 – dzięki temu przysłowiowa „pani z żabki” będzie mogła pozwolić sobie na życie na osiedlu, na którym pracuje.
Gdyby wprowadzić te zasady to:Warszawa – średnie zarobki 6355zł netto – minimalna 3030złBiałystok – średnie zarobki 4 847zł netto – minimalna 1940zł.
Takie rozwiązanie jest kontrowersyjne, jednak dość szybko wzrósłby poziom życia każdego, kto zarabia powyżej minimalnej, przy jednoczesnym znacznym spadku osób zarabiających samą minimalną.
Aktualnie minimalna w Polsce jest bardzo wysoka w stosunku do średniej krajowej, co powoduje szybki wzrost cen oraz powolne zamykanie się zakładów czy zmniejszanie zatrudnienia.
Tak długo, jak średnia krajowa będzie >2,0 minimalnej, tak długo wydajność wszystkich pracujących będzie gwałtownie spadać. Co myślicie o tym pomyśle?
Minimalna jest za duża, średnia krajowa za mała.
TL;DR Każda gmina powinna mieć swoją własną minimalną, wnoszącą 0,4-0,45 średniej wypłaty w danym regionie. Aktualnie minimalna jest tak wysoka, a średnia krajowa tak niska, że często w pracy nie opłaca się starać, szkolić i awansować, bo koniec końców podwyżki są wręcz obraźliwe...
PakaBaka z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 10
- Odpowiedz
Komentarze (10)
najlepsze