"Przypadki" b. fajne. Ja z kolei wrzucę stary dowcip ;)
Nowy ksiądz był spięty jak prowadził swoją pierwszą mszę w parafii, więc prosił kościelnego żeby mógł do świętej wody dołożyć kilka kropelek wódki, aby się rozluźnić. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze ( a nawet lepiej) jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju znalazł list:
@peakhunter: Zbliża się w kościele czas kiedy ma być ta cała msza ze stacjami drogi krzyżowej. Tak się złożyło, że w parafii zostali się tylko proboszcz i kościelny. Do proboszcza dzwoni już od jakiegoś czasu rodzina, żeby przyszedł na namaszczenie chorego, jednak ten nigdy nie ma czasu. W końcu kiedy chory bliski jest śmierci, proboszcz postanawia wybrać się do niego, jednak musi zrezygnować z poprowadzenia drogi krzyżowej. Prosi więc kościelnego -
W święta z racji że nas dużo było to dodawano drugi rząd krzeseł dla lektorów przy ołtarzu i przed ławkami dla ludu, dodawano nasze dla ministrantów.
Jak jeden miał iśc do funkcji np. Kielich. Ministranci nosili kołnierzyk z takimi zwisającymi cingulami (sznureczkami). Jakie było zdziwienie jednego gdy okazało się że jest przywiązany do drugiego. Wszystko fajnie ale rozwiązać się strasznie cieżko a pełny kościół bo święta.
@Synu: kołnierze z cingulami? Przecież cingulum jest u pasa. Dodatkowo u nas ministraci mieli kołnierze, komże i referendy, a dopiero lektorzy alby i cingula.
Fajne historyjki. Przypomniało mi się jak to po mszach (mając 10-12 lat) bawiliśmy się mikrofonami - śpiewając różne debilne piosenki na głosy, żarliśmy komunikanty i zaglądaliśmy w ołtarz - gdzie schowane były jakieś relikwie (kości itd). W każdym razie - mam zasadę: podczas kolędy daję ministrantom zawsze więcej kasy niż księdzu ;)
Życie ministranckie bardzo fajna sprawa, sam jestem ministrantem od 9 lat, lektorem od 4. Można spotkać bardzo fajnych ludzi, w ogóle, jeśli ktoś jest wierzący, ma troche czasu i chęci to zapraszam do wstępowania do różnych wspólnot, zachęcam przede wszystkim ludzi młodych. Nie kierujcie się steerotypami, że takie spotkania to głównie złożone ręce i nudna modlitwa, jeśli jest fajny ksiądz to naprawdę można się tym wszystkim świetnie bawić i rozwijać duchowo, jeździć
Komentarze (294)
najlepsze
Nowy ksiądz był spięty jak prowadził swoją pierwszą mszę w parafii, więc prosił kościelnego żeby mógł do świętej wody dołożyć kilka kropelek wódki, aby się rozluźnić. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze ( a nawet lepiej) jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju znalazł list:
DROGI BRACIE
- Następnym razem dołóż
Uroki bycia ministrantem.Będzie co wspominać ^^
W święta z racji że nas dużo było to dodawano drugi rząd krzeseł dla lektorów przy ołtarzu i przed ławkami dla ludu, dodawano nasze dla ministrantów.
Jak jeden miał iśc do funkcji np. Kielich. Ministranci nosili kołnierzyk z takimi zwisającymi cingulami (sznureczkami). Jakie było zdziwienie jednego gdy okazało się że jest przywiązany do drugiego. Wszystko fajnie ale rozwiązać się strasznie cieżko a pełny kościół bo święta.
Inna sprawa że
Sznureczki.
Idziemy we dwójkę do domu jakiejś bogatej rodzinki, dzwonimy do drzwi, wychodzi mężczyzna, który wita nas ciepłymi słowami:
- O ministranty! Gdzie ksiądz już jest?
- Dom obok, tak za 10 min przyjdzie. Przyjmuje pan?
- Jasne. Który chodzi? Stary czy młody?
- Stary.
- A to nie lubię ch#ja...
W tym
Ksiadz chodzi po koledzie, wchodzi do mieszkania, gdzie kilkuletni chlopczyk mieszka z rodzicami.
Daje mu obrazek ze swieta rodzina, chlopak przyglada sie, patrzy na ksiedza i mowi:
-masz wiecej?
Na to ksiadz wyciaga jeszcze kilka i daje malemu.
On przyglada sie, znowu patrzy na ksiedza:
-a z dinozaurami masz?
A teraz troche z prawdziwych historii:
1)Koleda, ministranci wchodza do domu razem z ksiedzem, maly chlopczyk przestraszony, tuli sie do ojca.