I ja "wojujący ateista :P " byłem kiedyś ministrantem. I jak to wiosce, a i ksiądz trochę już stary, to często się nie kapnął, że wina za szybko ubywa. Często pamiętam też jak starsi ministranci młodszych pięścią sobie ustawiali. Długi czas utrzymywała się też w żartach sytuacja która wydarzyła się na prawdę, której byłem świadkiem a i do której trochę się przyłożyłem.
Pewnego dnia w sklepie gdzie był też bilard i automaty
W mojej parafii ministranci pewnego razu podpili wino do mszy, brak uzupełnili oliwą do świec, nic dziwnego że proboszcz podczas mszy wypluł zawartość kielicha.
Nigdy nie zdarzyło się że siedzieliście z księdzem w jednym pokoju jak była wizyta? U mnie w mieście znajomi opowiadali że kolęda u nich wygląda, wchodzi ksiądz, szybko modlitwa, bierze kopertę. 5 minut i koniec. Mieliście jakiś zakaz od niego siedzieć w jednym pokoju?
To w sumie zrozumiałe. Ksiądz często w trakcie kolędy rozmawia z domownikami na tematy raczej prywatne, omawiają ich problemy, jak dobry ksiądz, to często wspólnie zastanawiają się nad ich rozwiązaniem. U nas np. ksiądz (który niestety już nie żyje od kilku lat) często pomagał w trakcie kolędy, np. starszym ludziom sprzątał, nie raz zwierzęta oporządził (na wsi się to działo) czy kolację ugotował. Oddawał też biednym pieniądze, które dostał od
Znajomi przygotowywali mieszkanie do przemalowania akurat w okresie kolędy. Przed malowaniem pobazgrali sobie po drzwiach do pokoju, między innymi była na nich narysowana scena seksu oralnego, a nad nią wielki napis: "Warsztat ginekologiczny, specjalność: patelnia". Ministranci weszli wraz z księdzem z zupełnego zaskoczenia. Ich miny: bezcenne. :D
A propos snickersa pozwolę sobie przytoczyć historię z lekcji religii. To było jakieś dwa lata temu, byłem w II liceum. Kawał ze snickersem był w gronie mojej klasy dość świeżą sprawą. Na jednej z lekcji ksiądz opowiadał o pokusach i słabościach. Generalnie przez większość czasu nikt zbytnio nie przejmował się tym co kapłan mówił, jak to często bywało na zajęciach religii. Najważniejsze było dotrwanie do dzwonka. W pewnym momencie chcąc ubarwić swój
Ja też byłem ministrantem :D Stare dobre czasy. Raz na kolędzie kobieta karmiła dzieciaka a temu nie bardzo smakowało jedzonko więc zwrócił wszystko na jej biała koszule :D
btw. skoro zamiast wody nalali wódy to msza była nieważna, wiem bo u nas kiedyś zabrakło wody to ksiądz kazał nalać wina, mówił że msza i tak będzie nie ważna.
Ja jak byłem ministrantem miałem pewną sytuację na kolendzie. Otóż ,przeszliśmy jeden dom przed księdzem potem sie wróciliśmy po niego. I tak obok tego domu był taki podjazd na którym stały 2 auta. Jedno za drugim. W czase gdy czekaliśmy na wielebnego wpadłem na genialny pomysł aby wodę święconą położyć na bagażniku. Jak to zrobiłem ,auto zaczęło się ztaczać w dół na to 2. Byłem przekonany ze to moja sprawka i ze
Komentarze (294)
najlepsze
Przynieśli do kościoła wielką, gdzieś tak trzy metrową szafę, taką dwuskrzydłową.
Postawili ją przy ołtarzu, na takiej małej komodzie, tak że ta szafa stała troche wyżej, nad ziemią.
Pewnego dnia, jeden ze świeżaków przez całą msze się o tą szafę podpierał,
a precyzyjniej bawił się tymi jej drzwiami.
Pech chciał, że chwycił je od spodu, podniósł do góry i wyjął z zawiasów.
I wielkie jak ktas goryla drzwi
Pewnego dnia w sklepie gdzie był też bilard i automaty
To w sumie zrozumiałe. Ksiądz często w trakcie kolędy rozmawia z domownikami na tematy raczej prywatne, omawiają ich problemy, jak dobry ksiądz, to często wspólnie zastanawiają się nad ich rozwiązaniem. U nas np. ksiądz (który niestety już nie żyje od kilku lat) często pomagał w trakcie kolędy, np. starszym ludziom sprzątał, nie raz zwierzęta oporządził (na wsi się to działo) czy kolację ugotował. Oddawał też biednym pieniądze, które dostał od
Klerycy podsypali szpilki, a kazanie wyglądało tak:
"I te wszystkie wasze dzieci nieślubne ... to kleryków robota!"
btw. skoro zamiast wody nalali wódy to msza była nieważna, wiem bo u nas kiedyś zabrakło wody to ksiądz kazał nalać wina, mówił że msza i tak będzie nie ważna.