Heh chłopaki, niby dzisiaj nie piatek trzynastego, ale prawie. Poznałem na apce fajną dziewczynę i od kilku dni pisaliśmy do siebie przez kilka godzin dziennie. Od lat nie złapałem tak dobrego kontaktu z drugą osobą na gruncie intelektualnym i emocjonalnym. Mieliśmy się spotkać w przyszłym tygodniu, dzisiaj patrzę z rana - brak korespondencji... Jakby usunęła ją albo swoje konto - po prostu nic nie wiem co się stało, a naprawdę dobrze się
@Orowerbogatszy: prpponowałem od razu, ale niby chora była i stąd przyszły tydzień. Teraz to w sumie jestem tym poirytowany, po uj to pisać na apce jak się jest chorym na L4 - taka znudzona była i szukała zastępstwa chłopaka?
Od niedawna mam urlop, więc postanowiłem wykorzystać go nieco na nadrobienie filmowo-serialowych zaległości. Jedną z nich był serial „Fundacja” oparty na cyklu książek Isaaca Asimova (1920-1992) o tym samym tytule.
Ekranizacja tej jednej z najbardziej znanych serii książek science fiction, była kwestią czasu, od kiedy w 2009 r. prawa do niej wykupiła wytwórnia Sony Pictures. Początkowo reżyserem miał być znany z „Dnia niepodległości” (1996) i „Gwiezdnych wrót” (1994) Rolland Emmerich. Po licznych
@#!$%@?: Pierwszy sezon jeszcze się jakoś trzymał, a pierwszy odcinek drugiego sezonu sprawiał wrażenie pójścia w pulpowe klimaty co było by nawet całkiem fajne, gdyby nie to, że już w następnych odcinkach poszli w retardyzację Dornick i jej córki, które sprawiają wrażenie pogubionych w całej historii. Zgodzę się też co do tego, że serial nie zachęca do książek, a bardziej na nich pasożytuje co widać właśnie w drugim sezonie. Póki co jest
Po zakończeniu w 1969 r. emisji oryginalnego „Star Treka” a przed premierą filmu „Star Trek: The Motion Picture” (1979) jedna z najpopularniejszych w ostatnich kilkudziesięciu latach franczyz science fiction znalazła się w dziwnym miejscu. Pomimo tego, że stacja NBC skasowała serial z powodu słabych wyników oglądalności, jego powtórki emitowane na lokalnych amerykańskich stacjach telewizyjnych nie tylko udowodniły, że przyciąga on jednak sporą rzeszę widzów, ale nadal ma telewizyjny i kinowy potencjał. Ten
Krzysiu Wojczal w swojej najnowszej analizie o kształcie przyszłej wojny, mówi, że na działania asymetryczne w rodzaju ataku hybrydowego zbrojnej grupy w rodzaju najemników od wagnera, Polska powinna mieć czym odpowiedzieć i mieć swoją Grupę Szopena, miło mi, że najlepszy analityk w kraju ma podobne zdanie jak ja, skromny wykopek, bo po informacji o przeniesieniu najemników na bialoruś od razu popełniłem wpis, że musimy stworzyć przeciwwagę dla nowego zagrożenia w postaci np.
Potezna elyte internetu przerastaja ustawienia, w ktorych trzeba zmienić, aby nie wyświetlało konkretnych tagów xD Za to do obrazania niewinnych uzytkownikow z tagu to pierwsi, smiechu warte, taki obraz wasz, slina obajtka do parowek to jedyny sos, na jaki zaslugujecie, benc. ( ͡°͜ʖ͡°)
„Planeta wampirów” („Terrore nello Spazio”) to włoski film science fiction z 1965 r. w reżyserii legendarnego twórcy włoskiego kina popularnego Mario Bavy (1914-1980).
Oparta na opowiadaniu włoskiego (jakżeby inaczej) autora Renato Pestriniero (ur. 1933 r.) z 1960 r. pt.„Una notte di 21 ore” fabuła przedstawia nam losy ekspedycji naukowej składającej się z dwóch statków – Galliota i Argosa. Mają one za zadanie zbadać źródło pochodzącego z planety Aura tajemniczego
Wyznawcy nazywali go Mahasamatmanem i powtarzali, że jest bogiem. On sam wolał jednak pomijać "Maha-" i "-Atman" i nazywał siebie Samem. Nigdy nie twierdził, że jest bogiem. Nigdy też, oczywiście, nie twierdził, że bogiem nie jest...
Roger Zelazny (1937-1995) to jeden z najbardziej uhonorowanych i poczytnych amerykańskich autorów science fiction dwudziestego wieku. Był jednym z twórców i najbardziej prominentnych przedstawicieli tzw. „nowej fali” w literaturze fantastycznonaukowej, przy czym jego dzieła nie ograniczały
Nie znają wolności ludzie, którzy całe życie mieszkali w bloku albo w jakichś bliźniakach.
Przez chwilę mieszkam w bloku i się męczę psychicznie, że zaraz komuś będzie przeszkadzać że trzasnę drzwiami, coś mi spadnie, że czegoś będę słuchał za głośno w nocy, że samochodu nie przegazuję na podwórku. #!$%@?, cokolwiek. A ciągle słyszę jakiś pogłos, ciągle gdzieś jacyś ludzie. Prawdziwa cisza nie istnieje w takim miejscu.
@januszdoe: dokładnie, bo przeciez codziennie łazi się po klubach. No, ale co kto komu pasuje. Ja obecnie muszę wynajmować pokój i niezbyt sobie chwalę, za to mam blisko do roboty. Niemniej gdyby była okazja pracować w rodzinnym mieście to bym się nie zastanawiał.