Nigdy nie zrozumiem mojej głowy. Wstaję rano, ani szczęśliwy ani smutny, po prostu normalny myśląc o tym, że dzisiaj posprzątam sobie mieszkanie. W trakcie robienia kawy jedna nieupilnowana myśl i nagle jakbym dostał czymś w łeb, jakby ktoś jakiś przełącznik przełączył i zaczął się natłok myśli depresyjnych. Teraz siedzę i rozmyślam nad przeszłością i przyszłością czego wiem, że nie powinienem robić bo to zawsze ciągnie mnie na dno z którego później cały
Czasami zastanawiam się kim bym był gdyby u mnie w domu było ok. Na pewno siedziałbym teraz w programowaniu bo pamiętam jak jeszcze w podstawówce gdzieś w okolicach 4-6 klasy zrobiłem sobie "kalkulator" w Turbo Pascalu i jarało mnie to, te wszystkie pętle i zmienne :). Chociaż w późniejszych latach (aż do teraz) lubiłem przeglądać newsy o włamaniach i wyciekach danych więc może byłbym bezpiecznikiem? Fajnie by było
Jak sobie radzicie ze zjazdami psychicznymi? Nie wiem jak to nazwać. Po prostu jest dobrze, nagle jakiś bodziec (np. para nowożeńców świeżo po ślubie czy szczęśliwy ojciec ze swoim dzieckiem) i cały wasz nastrój pryska, odechciewa wam się wszystkiego, łapiecie doła który nie chce odpuścić przez długi czas?
@RazDwaOsiem: nie, po prostu #!$%@? głowa