Jak wy sobie radzicie z tą przenikająca na wskroś samotnością?
Z poczuciem, że nikt nigdy nie przeżył tego co wy i nikt tego nie rozumie, nie ważne jakich słów użyjecie.
Za każdym razem jak ktoś mówi "rozumiem" i patrzę na niego widzę, że tak mówi tylko dlatego, że tego nakazuje obycie społeczne, a tak na prawdę gówno rozumie.
Jak wy sobie z tym radzicie?
Z poczuciem, że nikt nigdy nie przeżył tego co wy i nikt tego nie rozumie, nie ważne jakich słów użyjecie.
Za każdym razem jak ktoś mówi "rozumiem" i patrzę na niego widzę, że tak mówi tylko dlatego, że tego nakazuje obycie społeczne, a tak na prawdę gówno rozumie.
Jak wy sobie z tym radzicie?
Dzięki.