Czy ktoś jeszcze zostawia wszystko tak bardzo, bardzo na ostatnią chwilę?

Próbuję zabrać się za napisanie pracy...od maja. Gdyby to była chociaż magisterka, można by to jakoś zrozumieć. Ale nie, chodzi najwyżej o 10 stron bredzenia o cudowności poezji, zwykła praca roczna. Normalny człowiek pewnie by przysiadł i załatwił sprawę w dwie noce. Ja wcześniej muszę obejrzeć wszystkie możliwe seriale, zjeść wszystko z lodówki, ba! nawet posprzątać. A deadline deadline'ów już dawno
@Arveit: W tym przypadku już nawet nie można mówić o deadline'ach - mamy 17 września za parę godzin, protokoły zamykają 25 września, a pracę miałam oddać...na początku maja :D
Naprawdę bardzo mi żal prowadzącego...bardzo mu współczuję....
  • Odpowiedz
Jest początek tygodnia, w sumie tak naprawdę dla wielu to dzień jak co dzień, ale właściwie dla wielu też dobry pretekst do działania. Co Wy na to, żeby w tym tygodniu (od dziś!) zacząć choćby w małych kroczkach zmieniać swoje życie? O ile ktoś z Was w ogóle tego potrzebuje, ale podejrzewam, że wielu tu takich ;p Kto odważny podejmie się inicjatywy razem ze mną? W kupie będzie raźniej i sami siebie