Dzisiaj byłam z moją 12 letnią kotka na badaniach u weterynarza.
Zanim otworzyli już czekały dwie starsze panie z psem. Pies był na rękach - stary kundelek, siwy, gruby w typie takiego jamnika, tylko bardziej masywny.
W poczekalni panie milczały, a pies ciężko oddychał.
Juz po tonie głosu weterynarza słyszałam, że nie jest dobrze..
Panie pół godziny później wyszły zapłakane bez psa.
Już kiedys widziałam takie sceny u weterynarza.
Młodzi, starzy, panie,
@rono: musisz rozmawiać z kimś kto zajmuje się ubezpieczeniami lokalnie, na pewno ogarnie Ci. Ja mam swojego pudla ubezpieczonego za 900zł rocznie. Zwracają mi 90% kosztów leczenia pieska. I tam wiadomo jakiś hajs płacą w przypadku śmierci. Myślę że warunki indywidualnie się ustala w zależności jaki zwierzak
  • Odpowiedz
Zasłyszana przed chwilą rozmowa, którą zresztą zapewne wy też mieliście okazję słyszeć w swoim życiu już wielokrotnie:

- Ach, ja tam wole zwierzęta od ludzi...
- Noo, one są takie uczciwsze, a człowiek tylko patrzy jak oszukać...
- I przede wszystkim kochają prawdziwie i bezgranicznie, a nie tylko coś za coś, ach...

No tak, tak jakby psy nie były hodowane dosłownie przez milenia, po to by bezkrytycznie i bezwarunkowo kochać własnych właścicieli...
miku555 - Zasłyszana przed chwilą rozmowa, którą zresztą zapewne wy też mieliście oka...

źródło: NVA-Coastal-Dog-Woman-Smile

Pobierz
@miku555 nie zgadzam się do końca. Kiedyś odratowałem jednego krukowstego. Wracał do mnie często. Nie był to oswojony tylko był to dziki ptak.

Zgodzę się, że personifikacja zwierząt jest błędem.

Ale też ją rozumiem. Ja sam mam psa i po szeregu doświadczeń w 34 letnim życiu wolę jego od większość ludzi.
Z jeden strony każdy człowiek wcześniej czy później krytycznie Cię zawiedzie, ale z drugiej strony relacja ze zwierzęciem jest po prostu
  • Odpowiedz