Wpis z mikrobloga

#wipler #kuce #4konserwy #wiplercontent #knp #vicekrul #krul

Widzę ostatnio ciekawy jest temat prześwietlania "kariery" Wiplera.

Co do pracy w różnych "instytutach" to się nie będę wypowiadał, chociaż swoją opinię na ten temat mam; pominę też pracę w ministerstwie z partyjnego nadania.

Interesujący jest fragment o pracy w doradztwie podatkowym.

Odnośnie "konsultanta" w Deloitte i EY.

W różnych firmach doradztwa podatkowego są różne nazwy stanowisk, o ile mi wiadomo w EY "konsultant" to najniższe stanowisko (coś jakby "analityk", trochę ponad praktykantem, często ktoś na 4 roku studiów może już być konsultantem, w niektórych firmach analityk nazywany jest asystentem...). W Deloitte konsultant to ktoś, kto teoretycznie pod sobą może mieć jakiś zespół - głównie praktykantów, ale generalnie w doradztwie podatkowym raczej takie coś się nie zdarza, bo żeby móc kimś zarządzać trzeba mieć jakąś tam wiedzę - i uprawnienia doradcy podatkowego (zarządzanie co najwyżej polega na powiedzeniu praktykantowi, żeby czegoś poszukał). Żeby taki tytuł uzyskać, trzeba zdać państwowe egzaminy (a żeby je zdać - trzeba się znać. Nie jest tak łatwo jak dajmy na to na studiach, chociaż też nie ma co demonizować), wymagane jest też co najmniej 2 lata doświadczenia w pracy w firmie zajmującej się doradztwem.

Gdyby Wipler zdał egzaminy na doradcę, to mimo braku odklepanych lat doświadczenia, pewnie by się tym chwalił, bo wiele osób w trakcie pracy zdaje egzaminy, a potem tylko "czeka", żeby zdobyć uprawnienia - wiąże się to zazwyczaj z awansem (poza tym najnormalniej w świecie - jest się czym chwalić; doradcą podatkowym nie może być taki ktoś z ulicy, tak samo jak lekarzem też nie może być ktoś z ulicy, mimo że niby wszyscy "znamy się" na medycynie, żeby być lekarzem medycyny wymagane jest zdanie egzaminów + zdobycie doświadczenia praktycznego).

Skoro nie chwali się szczegółami, to można podejrzewać, że był "zwykłym" pracownikiem, który zajmował się researchem podatkowym (=szukaniem w necie/w bazie orzeczeń/komentarzu) i pisaniu podstaw opinii podatkowych - czyli odpowiedzi na pytania klientów. Takie odpowiedzi pewnie były następnie sprawdzane/redagowane i podpisywane przez innych, bo Wipler o ile mi wiadomo, uprawnień doradcy podatkowego nie ma.

Tutaj dodam, że mimo mojej bardzo kiepskiej opinii na temat samego Wiplera powiem, że problematyka takich opinii jest często bardzo ciekawa i jednocześnie bardzo trudna, chociaż bez dokładnej wiedzy o czym pisał - trudno powiedzieć; niektóre opinie, to kwestia poszukania w google / w bazie orzeczeń i przepisania. Są też takie tematy, gdzie ludzie z 10 latami doświadczenia nie wiedzą co napisać, no ale nie oszukujmy się, tutaj raczej ktoś bez uprawnień tylko zrobi badania, a myśleniem zajmie się ktoś bardziej doświadczony.

Niektórzy pracownicy jeżdżą na przeglądy podatkowe i badają dokumenty - ale skoro się tym nie chwalił, to może tego nie robił?

Niektórzy mogą też przygotowywać dokumenty do urzędów dla różnych spółek - np. wypełniają deklaracje VAT-7 (raczej jest to tylko klepanie w Excelu, zbiorczych danych na podstawie faktur, nie jakieś zaawansowane rzeczy - przynajmniej tak wygląda praca większości osób na niskich stanowiskach - nikt nie da niesprawdzonemu pracownikowi czegoś, co da się #!$%@?ć, chociaż wraz z czasem pracy zadania są coraz ambitniejsze, a pracował tam ponad 1,5 roku).

Żeby dostać się do pracy w EY/Deloitte trzeba zdać testy, chociaż do niektórych działów (takich jak właśnie podatki) można wpaść z polecenia / przez konkursy. Może ktoś go polecił, ciekawe czy zdawał w ogóle testy. Patrząc na te bzdury które publikował na fejsbuku, można przypuszczać, że testów nie pisał - bo by ich nie zdał ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Co do pracy w doradztwie jako takim: jeśli nie był niczyim pupilkiem z politycznego nadania, to pewnie mógł tam zobaczyć jak się pracuje (czytaj #!$%@?ć po 12h dziennie) w profesjonalnym środowisku, część osób (choć nie wszystkie) musiały np. opinie pisać po angielsku (chociaż nie wszyscy tak robią). Skoro już tam nie pracuje - to odszedł, bo albo tej pracy nie lubił (rotacja jest duża, bo tę pracę trzeba po prostu lubić), albo się nie utrzymał (najnormalniej w świecie spora część pracowników jest wywalana, bo się nie sprawdzają, chociaż zazwyczaj po 3 miesiącach pracy).

W doradztwie podatkowym można zarobić bardzo dobrze - porównywać można z mitycznymi informatkami (start 5-6k, potem tylko lepiej - zwłaszcza po zdobyciu praktycznej wiedzy i uprawnień), więc podejrzanie wygląda to, że już w tym nie pracuje, za to jest "prezesem zarządu fundacji republikańskiej".

Po 2+5= 7 latach pracy w doradztwie podatkowym, spokojnie mógłby dostawać 20k+ PLN plus miesięcznie, może w tej fundacji lepiej płaco ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 14
Skoro nie chwali się szczegółami, to można podejrzewać, że był "zwykłym" pracownikiem, który zajmował się researchem podatkowym (=szukaniem w necie/w bazie orzeczeń/komentarzu) i pisaniu podstaw opinii podatkowych - czyli odpowiedzi na pytania klientów.


@fledgeling: Przecież chwali się na co drugim spotkaniu pracą, opowiada anegdotki, chwalił się także zarobkami. Cała masa tego jest na yt. Z tego co mówił nie wynika że był zwykłym konsultantem siedzącym przed kompem. Zresztą zapytaj go zamiast
@velati Zresztą nie dałeś żadnych konkretów - nie bardzo wiem czym on się chwali, zwłaszcza, że od lat tam już nie pracuje w doradztwie podatkowym, ani uprawnień doradcy podatkowego nie ma. Jeśli takimi pierdołami można się chwalić, to mam może powinienem twierdzić, że mam doświadczenia takie jak Wipler, a w sumie to jeszcze lepsze ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡
@Velati: jako że skasowałeś swój drugi wpis, bo niejaki @stadler ci coś wytknął (chyba po raz pierwszy go plusowałem xD), to tylko napiszę, że jestem pod wrażeniem, że w ciągu 30 minut potrafiłeś znaleźć wypowiedź Wiplera na temat zarobków (w filmiku który trwał ponad godzinę). Dla mnie takie fanatyczne oglądanie filmików podchodzi mocno pod jakieś sekciarstwo, albo może masz dobrą pamięć ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja tam
Pobierz
źródło: comment_BnqE8w3BLN3AKNnCwJc2emQEOb50h3Hf.jpg
@fledgeling: Tak technicznie, to konsultantem mozna byc pracujac u klienta na zasadzie outsorcingu, ja dzieki temu teoretycznie moglbym sobie wpisac cos takiego w CV(m.in. jedna z Big Four), wiec jakies wielkie osiagniecie to nie jest:)

Bioraqc pod uwage, ze nie majac 30 lat poszedl w polityke trudno oczekiwac od niego wiekszych osiagniec. Z drugiej strony tak jak piszesz, dziwne, ze nie zdecydowal sie kontynuowac kariere, skoro mial taki start.