Wpis z mikrobloga

#leagueoflegends #leagueofcancer Wow, chyba jeden z większych throwów jakie widziałem. Biją nas jak chcą, co chwilę ktoś u nas rzuca surrenda, ale cały czas 3/2 tylko. Pierwszy raz tryn u nas w pewnym momencie miał 0/7, raz nawet odpalił ulti przy full hp _. Kayle na bocie też feeduje, w pewnym momencie 2/7. Tylko Jayce do przodu staty , ja i Kata na granicy (która też po chyba 3 killach na midzie zginęła bodajże 4 razy z rzędu od fizza). W enemy Yi i Ez się feedują na bocie, garen na topie robi się pancerny i prawie nie do zabicia. Cisną nas, my się ledwo bronimy, zniszczyli nam inhi na midzie, ale wybroniliśmy turrety przy nexusie (w międzyczasie zdobyli barona, ale udało nam się w miarę szybko ich zabić). Inhi się odrodziło, kata na bocie #!$%@? inner turreta, szybko pada. W międzyczasie odradza się baron, 2 czy 3 enemy na bocie, więc decydujemy się. Zabijamy barona, nam biją inhi, padło, zachodzimy ich od tyłu. Zły positioning i wbijamy Ace. Push midem, ja tankuję turrety (tylko zewnętrzne mieliśmy pushnięte). Jeden turret przy nexusie został, odradza się fizz, stawia wszystko na jedną kartę, rzuca się, pada. Dobijamy Nexusa w momencie jak się ez odrodził. 46 minut bronienia, 29-48 przed ostatnim tf, 1,5 minuty ofensywy. Końcowy bilans 35-48

tl;dr wygraliśmy przegraną grę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 5
@maciejkack: ja kiedyś wygrałem grę jak 3 inhi już nie miałem, wybroniliśmy jakoś cudem baze a potem jeszcze zbilismy przeciwnika. Nie wiem do tej pory jak to sie stalo ale dlugo zapamietam ta gre :)