Wpis z mikrobloga

#muzykaklasyczna #ciekawostkimuzykiklasycznej

Długo długo nic, a tu nagle kolejny tekst, wiem, czekaliście, polecam zrobić sobie wieczorną kawę.

KLIK

Cóż rosyjska muzyka, zawsze wprowadzała mnie w stan chęci walki, wyobrażałem sobie wtedy potęgę jaką posiada sama muzyka. Wystarczy przecież włączyć sobie hymn USSR, żeby w kilka minut stać się nieświadomie niewolnikiem ideologii komunizmu. To tak na początek.

Dawno temu, gdzieś zanim Polska stała się państwem, urodził się jescze wtedy swojej władzy nieświadomy Włodzimierz I Wielki. Żył sobie rozżutnie, zjednoczył trochę Rusi i stwierdził, że Kijów będzie miastem głównym. Warto wspomnieć, by odtumanić niektórych, że był niezłym macho, miał kilkanaście żon, około 780 kkonkubin i niezliczoną ilość nałożnic. Ale nagle jak usłyszał recenzję z mszy z Bizancjum, przyjął chrzest i stał się prawy i miał już tylko jedną żonę i jedną kochankę ( swoją drogą, został świętym i jest uznawany za równego dla świętego Piotra, jako apostoł kościoła prawosławnego, pozdrawiam chrześcijan ). No ale nie wspominam go tylko dlatego, że jest tak ciekawą postacią, to co zrobił, czyli wprowadzenie nauk kościoła zaowocowało czymś co do dziś jest uważane za dziwaczne. Kościół potępia muzykę rozrywkową ( dziś już nei tak bardzo, ale jednak ), wtedy też potępiał, ba mało by tego było że potępiał i twierdził, że była przyczyną nieczystości ( czystości Włodzimierza nie sprawdzali, muzyka była ważniejsza ), zgorszenia i powodowała, że ludzie zchodzili na złą drogę, wracali do pogaństwa ( taka była argumentacja kościoła ) . Teraz lecimy całkiem do przodu w historii, za dużo się nie zmieniło. Ortodoksyjny patriarcha Józef za pomocą obojętnośći Aleksa I Romanowa wprowadził wieloletnią ofensywę skierowaną przeciw.... instrumentom muzycznym. Zorganizowali nawet swego rodzaju łapankę, konfikowali instrumenty, pakowali je na wozy. Potem przywieźli je do Moskwy i publicznie spalili, kołtunom było ciepło i się cieszyli z pojedynczego święta, mogli się ogrzać i razem spić przy ogrnisku. ( przypominam, że dobre skrzypce kosztują, a w tamtych czasach nie było chińskich fabrykatów i plastikowych smyczków, panie świeć nad duszami tychże spalonych skrzypiec i przypomnij Włodzimierzowi co narobił, no już schodzę z Władka ).

Jakiś czas później, gdzieś w drugiejj połowie XVIII wieku Duży Piotruś, znany jako Piotr I Wielki, stwierdził, że muzyka jest jednak potrzebna, nie tylko ta kościelna. Stworzył więc orkiestrę wojskową. Jego córka Elżbiera lubiła operę, ale żeby w ogóle opłacało się wystawać opery nie dla żartu, trzeba było zebrać widzów ( przypominam, że wtedy modne było być ortodoksynym ), podobno kazała służącym chodzić po domach szlachty i nakłaniać ich do wizyty w teatrze. Później w czasach Katarzyny dużej jak koń, nie było już potrzeby, bo sama królowa uznawała operę za rozrywkę ( nagle wszyscy się odortodyksyjnili ).

Zaczyna się koślawo, brak jest generalnie w tamtym okresie rosyjskich twórców, wszysto jest albo podróbką zachodu, albo jakąś wariacją pieśni kościelnych. I nagle zza rogu wyłania się Michał Glinka, przy pomocy nazwiska kariery nie zrobił, to pewne. W sumie przy pomocy swojej muzyki też nie zrobił za wiele, starał sie stworzyć rosyjski styl muzyki, nei szło mu to zbyt dobrze. Wiedział, że pieśni ludowe mogą być dobrze odebrane i to na nich oparł swoją twórczość.

Najbardziej znanym utworem Glinki jest Rusłan i Ludmiła, opera oparta o nudny poem Puszkina. Uwertura rozmija się z późniejszymi częściami opery. Na pierwszym jego przedstawieniu gwizdano ( to nie jest oznaka aprobaty ) i nie tylko z widowni, ale z orkiestry także. No równie jak j Czajkowski, był płaczkiem i leniem. Widocznie rosyjski prowodyr kultury tak ma. Właściwie to jest ojciec muzyki rosyjskiej.

Milij Balakiriew, urodziił się w 1837 roku. Grubas z kwadratową głową i zezem. Na obrazach jest przepiękny, tak jak Mozart. To nie jeden z tych dzisiejszych bananowych dzieciaków, który ma bogatych rodziców i zapewniony byt na lata, tylko typowy przykład "chcę to mogę". Większość życia przepracowął jako pracownik etatowy w urzędzie. Uczył się sam muzyki, potem brał lekcje pianina u Aleksandra Dubuque'a, w pewnym momencie, stwierdził, że muzyka rosyjska zasługuje na to by być docenioną i zebrał w domu Cesara Cui, Aleksandra Borodina, MIkolaja Rimski-Korsakowa i Modesta Musorgskiego. Gadali o muzyce do rana. Tak powstała Potężna Gromadka, francuzi zwali ich Le Cinq (pięć), po rosyjsku brzmi to Moguczaja Kuczka ( Могучая кучка ), pominę moje wyobrażenia. Francuzi wykazali się niewątpliwą oryginalnością i w wieku XX stworzyli "Les Six".

Generalnie Moguczaja Kuczka, to była jak masoneria, jak nie zgadzałeś się z ich dogmatami, to nie byłeś przyjacielem. Lubili organizować spotkania na których opowiadali sobie jak to nie lubią Czajkowskiego i Rubinsteina, bo nie byli wystarczająco patriotami muzycznymi. Zdarzyło się, że publicznie Bałakirev nazwał Rubinsteina idiotą, to był u niego standard jesli chodzi o komunikację międzyludzką.

Cesar Cui urodzony 1835 roku rosyjski francuz. Jego ojciec razem z Napoleonem dokonał nieudanej inwazji na Rosję i tam już został. Ćwierć życia był biedakiem. Z racji na ojca wojskowego, kariera wojskowa była jakby naturalną koleją rzeczy. Przez swoją biedę był bardzo skąpy, ugoszczenie kogoś przy ciastku ze słodzoną herbatą było szczytem kurtuazji. Miał trzech synów, jednego z nich nazwał Napoleon.

Jako kompozytor nie zrobił zbyt wiele, przysłużył się jednak jako dziennikarz broniący muzyki rozyjskiej, szczególnie tej tworzonej przez kolegów z tajnego klubu. Napisał operę Ratcliff i miała ona kilka średnich wykonań, ostatnie wykonanie bylo tak słabe, że jako dziennikarz i twórca sam je skrytykował. Został generałem armii rosyjskiej. Dożył 83 lat i nauczał strategii.

Musorgski pochodził z Ruryków, a jeśli chodzi o szczegóły to jeden z jego pra-pra-dziadków był wpisany do Fioletowej Księgi, takiego zbioru "tych ważniejszych" spisanego gdzieś w XVII wieku. Modest ( imie ) urodził się w 1839 roku w bogatej szlacheckiej rodzinie. Swoje nazwisko, z którym związana jest jescze cała historia TU, zawsze podkreślał akcentem na pierwszą sylabę. Prawie jak narcyz. I tak jak czytasz ten artykuł, to pierwszą o nim wzmiankę bankowo przeczytałeś/aś normalnie. Był porucznikiem w wojsku, a potem urzędnikiem w ministerswie transportu.

Był przywiązany do matki, a po jej śmierci przywiązał się do jej przyjaciółki, tak mocno, że wpłynęło to na ich stosunki i ich częstość. Z pewnością przez to był na językach ludzi. Najbardziej znane są jego "Obrazki z wystawy". Umarł przez alkohol, dziwne, nie? Warto wspomnieć, że był samoukiem.

Rimski-Korsakow, jeśli to czytasz i mieszkasz 300 lat świetlnych od ziemi to masz prawo nieznać Szeherezady. To właśnie ten koleś ją napisał, był jednym z tych którzy zamiast gadać robią, tak właśnie wyglądała Moguczaja Kuczka, trzech więcej gadało, dwóch więcej robiło. Służył w marynarce wojennej, pewnego razu spadł z masztu okrętowego. Widocznie tak upadł na głowę, że napisał operę wspierającą istnienie mitu o Mozarcie i Salierim ( jeden podobno zabił drugiego ). Napisał niewele oper, więcej niż koledzy z paczki. Jedna z nich ma długi najdłuższy tytuł, jaki keidykolwiek powstał, zwie się: "Bajka o carze Sałtaniie, jego synu sławnym i potężnym Gwidonie Sałtanowiczu i pięknej księżniczce łabędzi". Brakuje imienia księżniczki tylko. Z tej opery pochodzi Lot trzmiela .

Borodin, był bękartem, ojciec ciągle mu powtarzał, że poślubi matkę, ale jakoś tak zapominał. Był pierwszym człowiekiem genderu, sądził że jest dziewczynką, prawie udało mu się spalić własny dom ( mama kupiła mu "Zestaw małego chemika" ). Tak wyszło i został w końcu doktorem medycyny i profesorem chemii. Pierwszy zsyntezował fluorek benzoilu. Pewnie pocieszy was fakt, że był bardzo nieobyty z kobietami. W jego pamiętniku przeczytać można żale do samego siebie, ponieważ dziewczynie którą zaprosił pokazał szafkę z bielizną, ponieważ zdenerwował się i nie mógł o niczym innym myśleć. Ciekawe jak na to zareagowała ( dzis pewnie dostałby niezłą emocjonalną żygowiną w twarz ).

Mircy, spokojnie, brak zdolności do imponowania kobietom , nie świadczy że wynajdziecie drugi fluorek benzoilu. Ale jest też pocieszenie, Borodin w końcu wyrobił się i miał na raz żonę i kochankę. Pisał do swojej żony listy jakby to ją ?kochał?. W sumie nie kłamał, kochał, ale kochankę.

Najlepiej znanym utworem Borodina jest opera Kniaż Igor, której nie dokończył sam, bo zmarł. Znane też są Tańce Połowieckie. Muzkę traktował jako hobby.

Tak właśnie ukształtował się ten swoisty "nurt" rosyjski, można podziękować tym panom. Można w sumie nazwać ich pierwszą korporacją. Czas leci, wiek nie ten, sędziwi starcy zaczęli powoli zapominać o sobie i o swoim tajnym klubie, pufff, koniec. Rimski-Korsakow, Borodin i Bałakiriew zmarli na atak serca. Tak bardzo na sercu im leżało dobro muzyki rosyjskiej , że je w końc zgniotło.

Mało tego? Bałakirew dołączył do sekty. Większość swojego życia konsultował z członkami tej "gildii" i z wróżbitami, ci ostatni właściwie mówili mu co ma robić a co nie. Z zapisków Rimskiego-Korsakowa wynika, że przestał jeść czerwone mięso, a zaczął jeść ryby ale tylko takie które zmarły same. Kiedy widział gdziekolwiek jakikolwiek krzyż to żegnał się wielokrotnie ( przypomina wam to coś? xD ). Kiedy do jego pokoju wlatywały muchy, to ich nie zabijał, tylko łapał i wypuszczał " w imieniu Boga, leć!". Pod koniec miał osiemnaście psów i czternaście kotów. Uzewnętrził się jego antysemistyzm, który w.g. Rimskiego był już obecny wcześniej.

To tyle, pozdrawiam jedynego słusznego dziś kompozytora rosyjskiego Vladimira Putina, gra na giełdzie jak szalony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 4
@xudu:

Dwie uwagi:

[Cesar Cui] Jako kompozytor nie zrobił zbyt wiele,


To jest nieco niesprawiedliwa ocena - około 100 opusów, a muzyka bardzo porządna. Chyba, że piszesz o recepcji jego twórczości.

Najlepiej znanym utworem Borodina jest opera Kniaż Igor, której nie dokończył sam, bo zmarł. Znane też są Tańce Połowieckie.


Tańce są częścią Kniazia Igora; z tekstu można wywnioskować, że to różne utwory.
@abc1112: Cały wpis dotyczy postawanie "rosyjskiego stylu" w muzyce klasycznej. Dlatego "nie zrobi zbyt wiele", w porównaniu z innymi z tejże gromadki.

Druga uwaga jak najbardziej, przyjmuje na siebie, nie mam jak tego teraz wyedytować.

Z drugiej strony by nie pozostawić mojego wpisu dźgniętego nożem słusznej krytyki, wspomnę, że ma on postać ciekawostek, nie znaczy to o ich nieprawdziwości, lecz o tym, że nie są pisane w pewnej przyjętej przez ogół