Wpis z mikrobloga

Nie wiedziałam nawet, że istnieje tag #100dnibezchipsow ! Nieświadomie wzięłam zatem udział w wykopowo-tagowej akcji.
Od chipsów jestem mocno uzależniona, właściwie odkąd dostawałam pierwsze kieszonkowe, to wszystko leciało na chipsy. Zły dzień? Chipsy. Dobry dzień? Chipsy. Coś się udało? Chipsy. Mam chwilę do pociągu do domu? Chipsy. Spokojnie mogę zjeść jedną dużą pakę Laysów dziennie.


Jednak zaczęłam się nad tym zastanawiać parę miesięcy temu i chcąc naprostować swoje zdrowie i pokazać, że mam silną psychikę, postanowiłam narzucić sobie abstynencję - 3 miesiące bez chipsów. Zaczęłam 13 października. Czyli już za chwileczkę, już za momencik! Ale skoro Mirkowie dadzą radę 100 dni, to ja też! Zatem przesuwam moją akcję o tydzień. 21 stycznia.
  • 10
@Bodek Tu już nie nasto niestety :( Ale ze stwierdzeniem się zgadzam. Co ciekawe, teraz faktycznie da się zauważyć więcej skrajności - albo straszne chudziska, albo dzieci-kule. W dziwną stronę to wszystko idzie.
@zielonasowa: Stwierdzenie to wysnułem na podstawie obserwacji tego co dzieciaki kupują w sklepach i jak wyglądają. Straszne to jest bo jak ja byłem nasto to dzieciaki z nadwagą to były pojedyncze przypadki.
@Bodek Za moich szkolnych czasów to też była rzadkość. Ostatnio miałam praktyki w gimnazjum, no i mieszkam przy podstawówce. Z moich obserwacji wynika, że faktycznie coraz więcej dzieci jest utytych. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że wszystkie dzieci są teraz grube. Ale z pewnością powiększył się odsetek dzieci z nadwagą.