Wpis z mikrobloga

#pasta #pdk #zagadka
Opowiem wam o Jacku z których chodziłem do licbazy. Niby zwykły typek, może troche karzeł, średnio rozgarnięty i taka chicha woda.
Z nauką średnio mu szło taki typowy chłop ze Śląska. Pamiętam jak typiara od Angola go pytała o jakieś słówka to biedny Jacek nie znając odpowiedzi do każdego słowa dodawał "y". Tak między innymi powstał wyraz pielęgniery z którego przez cała szkołe kisneliśmy.
Pewnego razu namówił mnie żebyśmy poszli na jakaś wiejską imprezę wiec ja debil sie zgodziłem. Jadę do Niego busem a pogoda tak strasznie z dupy... Zajebiście zanim dojdę do remizy będe mokry jak gówno. W końcu bus zatrzymuje sie na moim przystanku ja wysiadam i idę w tym deszczu i nagle widzę ze potężna wichura łamie duże drzewa, trzciną zaledwie tylko kołysze, patrzę a pod drzewem stoi ten debil ,więc krzyczę "Uważaj! Uważaj! Uważaj! Uważaj!". I nagle jeb drzewo sie złamało i spadło koło Jacka, ja przerażony pytam czy coś mu sie stało a On że dosko się czuję i że wszystko kapuję. Pytam czy nie dostał po głowe bo to brzmiało jak bełkot a on tłumaczy że jest na lekkiej fazie i wciąż trybi i jarzy. Postanowiliśmy a dokładnie On postanowił że i tak idziemy na "balety(xD)"... Dochodzimy do remizy tam jakieś Karyny i wiadomo Jacko musi zagadać. Karyny max 3/10 ale Jacek twardo zaczyna podryw. Pogadał coś że będzie kamikadze i że chce z nimi zrobić jasełka (zboczony zjeb xD).Dupeczki zaczynają tracić zainteresowanie wiec Jacek wyciąga ostatnią deskę ratunku czyli woreczek z metą ale to nawet karłowi nie pomogło. Biedny podchodzi do mnie i mówi że idziemy do baru sie napić. Podchodzimy do barmana i mówię ze poprosze cole, a On wściekły zaczyna cos krzyczeć o pindoleniu i zaczął szukać jakichś tabletek na uspokojenie. Posiedziałem tam z 10 min i zadzwoniłem do ojca żeby przyjechał bo mnie jeszcze ten wariat zabije.
Do końca liceum już z Nim nie gadałem, w sumie po liceum też nie a ostatnio go widziałem na sylwestrze w Gdyni ale bałem się podejść...
  • 1