Aktywne Wpisy
wargi-sromowe-mniejsze +1055
Niedługo mija 25 lat jak z kumplami na naszej miejscówce w lesie zakopaliśmy stalową skrzynkę zawierającą:
- notes z naszymi wpisami
- butelkę słynnej nalewki marki #keleris
- butelkę wina szlachetnej marki Jabłuszko Sandomierskie
- paczkę fajek marki Sobieskie
Skarb został zakopany przez grupę 4 przyjaciół celem ponownego odkopania go i konsumpcji 25 lat później jako swoisty test długowieczności naszej przyjaźni. Mieliśmy po 17 - 18 lat, dziś jesteśmy po czterdziestce. Niestety
- notes z naszymi wpisami
- butelkę słynnej nalewki marki #keleris
- butelkę wina szlachetnej marki Jabłuszko Sandomierskie
- paczkę fajek marki Sobieskie
Skarb został zakopany przez grupę 4 przyjaciół celem ponownego odkopania go i konsumpcji 25 lat później jako swoisty test długowieczności naszej przyjaźni. Mieliśmy po 17 - 18 lat, dziś jesteśmy po czterdziestce. Niestety
Marek_Tempe +105
Macie tak czasem, że odpisujecie komuś, piszecie staranny, przemyślany, merytoryczny post a potem dopada Was myśl, a na #!$%@? mi ta dyskusja jest w ogóle potrzebna i nie wysyłacie?
Edit: Mam tak w 9/10 przypadków.
Edit: Mam tak w 9/10 przypadków.
Niewielu mam mistrzów. Nie przepadam za konstruowaniem cokołów i osadzaniem na nich „wielkich autorytetów”. Jeśli jednak miałabym o kimś powiedzieć, że był dla mnie (artystycznym) wzorem, to pierwszym nazwiskiem jakie przyszłoby mi do głowy byłoby: Konwicki. Miałam piętnaście lat, gdy przeczytałam powieść, w której występuje Nadieżda. Też jestem Nadieżdą. Od tamtej pory przeczytałam jego wszystkie książki i obejrzałam wszystkie jego filmy. Szczególnie uwielbiam sposób, w jaki pisał o Warszawie. „Nowy Świat i okolice” to list miłosny do stolicy. Nawet niezbyt udane „Wniebowstąpienie” to laudacja na cześć Warszawy brudnej, półświatkowej i nieoczywistej. Dużo bym dała, by potrafić pisać o mieście i miłości chociaż w połowie tak, jak Tadeusz Konwicki.
Trzy lata temu spotkałam go na Chmielnej. Starzec. Szedł powoli z dłońmi zaplecionymi na plecach jak kierownik folwarku doglądający dobytku. Śledziłam go aż do kawiarni „Bajka”. Usiadłam stolik obok, zamówiłam czarną po turecku i dyskretnie się wgapiałam. Chciałam podejść i powiedzieć – cokolwiek, jakiś sztampowy tekst o szacunku dla twórczości, jestem pana fanką, „Salto” zmieniło moje życie proszę pana. Nie zrobiłam nic.
Gdy jechałam dzisiaj rano taksówką i zobaczyłam informację o jego śmierci, naprawdę szczerze pożałowałam, że tego popołudnia zabrakło mi odwagi. Wyszłam z kawiarni i nie dopiłam nawet kawy. Szkoda, bo kto wie, co wywróżyłyby mi fusy.
Do zobaczenia, panie Tadeuszu.
Komentarz usunięty przez autora
@szatniarka: nie, to nie byłem ja ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez autora