Wpis z mikrobloga

Dzisiaj odbyło się I Dyktando Krakowskie, zorganizowane przez Koło Językoznawców UJ. Poniżej wklejam jego tekst, można się zapoznać, chociażby z ciekawości.

GMO z UJ-otu, czyli megathriller po krakowsku

Nie wierzcież, że to klechda czy humbug. Rzecz działa się nie w kraju samurajów pod Fudżi-jamą, lecz u podnóża Wawelu przed półtrzecia roku. UJ otrzymał grant z Funduszy Europejskich na wyhodowanie klona jakiegoś superprzodka z jego nanoszczątków. Na żądanie Unii bez wahania, naprędce zarządzono quasi-casting. Think tank rozważał ożywienie próchniejącego w Bari truchła Bony Sforzy w hołdzie dla – mamma mia (!) – włoskiej kuchni z jej lasagne (lazaniami), panna cottą i cappuccino. Niepodobna było przeoczyć ultraksenofobkę i prahipsterkę Wandę, od zamierzchłych czasów leżakującą w wiślanym mule. Na Facebooku jakiś zhardziały Wielkopolanin lobbował za wskrzeszeniem megagryzoni z Mysiej Wieży w Kruszwicy. Na próżno, straż rektorska dała odpór tym haniebnym mrzonkom. A nużby mysie tȇte-à-tȇte z prorektorem skończyło się przykrym déja vu(e). Wybór padł w końcu na Smoka Wawelskiego w nadziei na wzmożenie ekoturystyki. Któż by nie chciał strzelić sobie selfie z takim quasimodo w(e) fiakrze? W Muzeum Narodowym odbył się wernisaż wystawy „W przestrzeni Smoka”. Biotechnolodzy wyposażeni w górniczy strug zheblowali powierzchnię skał Smoczej Jamy w poszukiwaniu podwójnej helisy bestii. Ze skalnych zrzynek i strużek uzyskali DNA i … otworzyli, chcąc nie chcąc, puszkę Pandory. W czas Wielkiejnocy, w przeddzień rękawki wkradł się znienacka chyżo do laboratorium świeżo upieczony, hoży, acz podstarzały stażysta, pół-Kreol, obecnie hażanin, który przyjechał nie byle tendrzakiem, a Pendolino z Gdyni-Obłuża. Tenże to niewydarzony i z lekka zaburzony eks-Zabużanin w rozchełstanym, zszarzałym chałacie i ze zwarzoną miną chytrze przemieszał zawartość wpółotwartych probówek. Poniewczasie okazało się, co ten huncwot w półnegliżu, pseudo-Frankenstein rodem z klubu go-go sprokurował. Ni stąd, ni zowąd, wpośród feerii hiperwystrzałów wykluła się z menzurki półzwierzęca chimera. Tęższa od humbaka, z głową drobno nakrapianej helodermy, grzbietem guźca, buszboka czy suhaka, ogonem warana z Komodo, charme’em żararaki i subtelnością najeżki. Shrek by się nie powstydził. Z powodu nadwyżki energii ochrzczono hybryda Tauronem. Przerażający dźwięk à la thrash metal, a może thrashcore wydobył się z jego trzewi, aż zatrzęsła się kładka Bernatka, wawelskie rzygacze pospadały na krużganki, zadrżał dzwon Zygmunt, a w hotelach drzeć się zaczęły draperie z chintzu. Po tym głośno brzmiącym entrée ruszył potwór pędem bez GPS-u na łów. Nieopodal kościoła Na Skałce zboczył na most Grunwaldzki w stronę Alei (Alej) Trzech Wieszczów, by dotrzeć do pałacu Pugetów, notabene (nb.) ostoi jerzyków. Miał jednak pecha. Wnet zbrakło w mieście choćby półdziewic, które by nie klęły jak szewc. Tychże psiajucha nie trawił. Od krakowian otrzymał wegański furaż: morzypła, możylinki, merzyki, storzyszki i storzany, i inne chabazie przyprószone ostryżem. Juhasi z Podhala w trzcinowych króbkach przywozili płaskurkę i życicę, reż, zeprzałą pszenicę oraz żyto krzycę. Do menu dorzucono dary mórz: terpużkę wielosmużkę, chryzor, mikiżę, wachę i strzeżki. Lecz niby-Hydrę nadal głód morzył i zbój hejnalistę z wieży Mariackiej spożył. I tak nie doczekał dożynek niczym rzeżuchowiec zorzynek, jako że w niespełna rok zabił go krakowski, wysokosiarkowy smog.

#jezykpolski #dyktando #dyktandokrakowskie #krakow #uj
  • 14
@Kummernis: Fudżijama nie pisze się przypadkiem razem, bez myślnika? Pisownia z myślnikiem jest chyba trochę przestarzała...

A jak ktoś nie umiał postawić właściwych francuskich akcentów w takich wyrażeniach jak "tȇte-à-tȇte" czy "déja vu" to było to traktowane jak błąd czy nie? W końcu to chyba miało sprawdzac znajomość języka polskiego, a nie francuskiego, a literki z takimi znakami diakrytycznymi w polskim alfabecie nie występują... :)
@Engma: Tak czy siak upierałbym się, że skoro te sformułowania zawierają litery, których nie ma w polskim alfabecie, to umiejętność poprawnego zapisania tych liter nie wchodzi w skład znajomości języka polskiego.
Czy gdyby np. tekst zawierał jakieś zapożyczenie z rosyjskiego (np. "biez wodki nie razbieriosz" ;)), które trzeba byłoby napisać grażdanką (niepoprawnie, acz powszechnie zwaną "cyrylicą" ;)), to też byłoby OK?
@raj: No, znaki diakrytyczne a odmienny alfabet to niezbyt ścisła analogia, czyż nie? :) Osobiście uważam to za dość uzasadnione, wszak spotykamy takie zwroty w literaturze czy prasie, i w swoim oryginalnym kształcie weszły one do użycia w języku polskim (w przeciwieństwie do zapożyczeń z rosyjskiego, których pisownia zostaje spolszczona). Wykształcony Polak, chcący się nimi posługiwać, powinien raczej znać ich właściwy zapis, a w każdym razie propagowaniu takiej właśnie wiedzy służą
No, znaki diakrytyczne a odmienny alfabet to niezbyt ścisła analogia, czyż nie?


@Engma: Ale alfabet francuski jest odmienny od polskiego, bo zawiera znaki, których w polskim alfabecie nie ma.
Przykładowo, chociażby "ȇ" - przecież nie można tego traktować jako literki "e" z jakimś tam znaczkiem nad nią, tylko jest to całość, odrębny znak, który ma kod Unicode U+00EA, podczas gdy zwykłe "e" to U+0065. Alfabet rosyjski za to zawiera np.
Ale alfabet francuski jest odmienny od polskiego, bo zawiera znaki, których w polskim alfabecie nie ma.


@raj: Podobnie różnią się alfabety polski i angielski, bo ten drugi nie zawiera przecież polskich liter - czy zatem pojawianie się anglicyzmów, które w oryginalnej formie weszły do języka polskiego, powinno być w takich dyktandach zakazane? :)

Co przyjmiemy jako definicję "różnych" alfabetów?


Nie sądzę, żeby takie rozróżnienie było problemem. Alfabety języków europejskich opierają się
Podobnie różnią się alfabety polski i angielski, bo ten drugi nie zawiera przecież polskich liter


@Engma: Alfabet angielski to po prostu alfabet łaciński, który jest podzbiorem alfabetu polskiego. W związku z tym angielskie słowa dają się bez problemu zapisać polskim alfabetem (i każdym innym alfabetem który jest nadzbiorem alfabetu łacińskiego, czyli np. francuskim, niemieckim, szwedzkim itd. - jest to pewnie też jedna z przyczyn takiej popularności języka angielskiego na świecie), ale
To już problem syntezatora mowy, że jest rozumie Unicode


@staa: Nie syntezatora mowy, tylko każdego innego programu.
Po prostu to są inne znaki.
To tak jakbyś programowi, który prosi o podanie liczby, wpisał 2+2 i miał pretensje, że program nie "rozumie" że to jest 4. A przecież miałeś mu wyraźnie wpisać liczbę, a nie wyrażenie arytmetyczne... :)
Dzisiaj odbyło się I Dyktando Krakowskie, zorganizowane przez Koło Językoznawców UJ. Poniżej wklejam jego tekst, można się zapoznać, chociażby z ciekawości.


@Kummernis: Ja tam nie lubię tych współczesnych dyktand, ale to jest całkiem fajne - mało słów obcych. Pewnie i tak bym nawalił byków jak diabli...
"Żagwią żgnął gżegżółkę w pierze" ;)