Wpis z mikrobloga

Kurde Mireczki, ale mnie sentyment złapał (,)
Rok po śmierci mojej kochanej babci, wujek wziął się za remont domu, który dostał w spadku. Kuzyn porobił parę zdjęć i wrzucił na fejsa. Dokładnie w tym miejscu paliłem swoje pierwsze szlugi. U babci na strychu przy okienku. Razem ze swoją kuzynką. Pół życia spędziłem w tym domu.

U babci zawsze było wesoło, bo miała 6 dzieci, a więc kuzynów dużo i każdy za dzieciaka tylko czekał na weekend, pakował plecak i sru do babci rozrabiać. A końcem czerwca jak jechałem do babci, to mnie nie było do września w domu. Zero komputerów, zero komórek. Zabawa na podwórku w każdy weekend i przez całe wakacje. W chowanego, w ciuciu babke, w bierki, w państwa miasta, w karty itd itd. Non stop miałem pozdzierane kolana, ale babcia tylko przemywała rivanolem, robiła opatrunek i dalej do zabawy. Jeszcze się zlatywały dzieciaki z sąsiedztwa do nas zawsze.

Ostatnio jak się na święta widzieliśmy z moim kuzynostwem - kilkanaście osób, to doszliśmy że KAŻDY wybił u babci przynajmniej jedną szybę. A wiecie co? Moja babci nigdy nikogo nie okrzyczała. NIGDY. Wujek się tylko wkurzał, że co chwila musi szybę wymieniać w oknach i czasem krzyczał, ale wtedy babcia go uspokajała, że przecież to dzieci i co mają robić, mają się nie bawić albo przed tv siedzieć?

To była cudowna kobieta.
Nigdy nas nie budziła, że trzeba wstawać bo późno. Robiła kanapki, robiła kakao, przynosiła nam do pokoju i wychodziła. Spaliśmy u babci najczęściej na podłodze, bo nie było miejsca dla wszystkich, ale każdy to miał w dupie, to wolał na podłodze u babci niż w mięciutkim łóżku w domu.

Tak sobie myślałem. Można coś w życiu więcej osiągnąć? Można zarabiać kupę pieniędzy, można zrobić karierę, ale na łożu śmierci można być z czegoś bardziej dumnym niż z tego że wychowało w sumie kilkadziesiąt dzieci, wnuków i prawnuków na dobrych ludzi i każdy cię kochał i tęskni za Tobą ciągle nawet rok po śmierci?

A wiecie jeszcze na co jestem na siebie zły? Na to, że zgubiłem długopis, który dostałem od babci na 18 urodziny. Trzymam tylko pudełko po nim jako pamiątkę.
I jeszcze jedna rzecz mnie gryzie. Jak moja babcia leżała już na łożu śmierci i cała rodzina czuwała od kilku dni przy niej i będąc tam wychodziłem z domu i babcia mnie zawołała po imieniu chociaż już w ogóle nie mówiła. Podszedłem do niej, nachyliłem się, ale już niestety więcej siły nie miała, żeby cokolwiek powiedzieć. Nigdy. Ale jak ją znam to pewnie chciała powiedzieć "USUŃ KONTO!".
  • 5
  • Odpowiedz