Wpis z mikrobloga

Nadchodzi wrzesień, czyli miesiąc mieszania się puli wirusowej sumiennie aktualizowanej przez wracające do szkół i przedszkoli dzieci. Zaraz po wrześniu październik, kiedy dołożą się to tego wszystkiego stłoczeni w autobusach i salach seminaryjnych studenci.

Z tej okazji, w sposób szczególny troszcząc się o zdrowie Mirków i Mirabelek, postanowiłem popełnić krótki tekst dotyczący tak zwanych przeziębień, czyli sezonowych wirusowych infekcji górnych dróg oddechowych.

Korzystając ze wstępu rzucę jeszcze jedną małą dygresję. Czym jest tak zwane przeziębienie? Koń, jaki jest, każdy widzi, pisał swego czasu klasyk. Jednakże chciałbym w tym miejscu wtrącić, iż tzw. przeziębienie to nie jest to samo co grypa. Grypa to ciężka, nokautująca na przynajmniej tydzień, zagrażająca życiu choroba, która pojawia się zazwyczaj dopiero zimą. Każdy kto nie posiada przeciwwskazań i jest starszy niż 6 miesięcy powinien zaszczepić się przeciwko grypie już we wrześniu (koszt około 30 złotych). Ale do rzeczy.

Niniejszy wpis dla ułatwienia podzieliłem na cztery części:
1. Jak uniknąć tak zwanego przeziębienia?
2. Jak nikogo nie zarazić?
3. Jak leczyć wirusowe infekcje górnych dróg oddechowych.

1. Jak uniknąć wirusa?

Jeśli zacząłeś się już właśnie zaopatrywać w przeróżne "suple na odporność", to znaczy przeróżne witaminki, rutinoscorbiny, trany, jeżówki, chrząstki rekina i inne cuda, rada z mojej strony to w porę zapoznać się z polityką zwrotów w aptece. A jeżeli ważysz już sobie syrop z cebuli to wyjmij ją dopóki da się jeszcze coś na niej usmażyć.

Wszystkie powyższe niby-cudowne ludowe techniki nie działają. Dowody:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=23440782 - witamina C (warto jednak zaznaczyć, iż nie wiedzieć czemu przynosi ona pożądany efekt u sportowców trenujących w ekstremalnych warunkach, np. długodystansowych biegaczy na Antarktydzie)
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=24014734
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=15315997 - Te dwa to odpowiednio witaminy D i E, które mają niby znajdować się w tranie (ale pamiętajcie, że substancji tych próżno szukać w większości suplementów diety dostępnych bez recepty).
Artykułów naukowych obalających tezy o różnych innych suplach też jest mnóstwo i nie ma sensu robić z tego wpisu listy linków.

Również i utkany na drutach przez babcię ciepły szalik na niewiele Ci sie przyda w obronie przed wirusami, bo ryzyko infekcji będziesz miał takie same jak ten, kto będzie hasał w jesiennym wietrze w samym podkoszulku. Czy to wychłodzenie skóry, jamy ustnej i nosa (aby wejść w hipotermię trzeba pół godziny wisieć w lodowatej wodzie), czy to przeciągi, wietrzyki, lub inne klimatyzacje nie osłabiają odporności.

Skąd więc utarte od stuleci ludowe połączenie nieprzyjemnej aury i wzrostu zachorowań? Po części wytłumaczyłem już na wstępie, aczkolwiek opisane przeze mnie zjawisko społeczne nie występowało jeszcze sto lat temu. Otóż kiedy na dworze jest zimno, ludzie siedzą w pomieszczeniach, a jak jest ciepło, lubią przebywać na otwartych przestrzeniach. Pisałem już, że dużo ludzi w jednym miejscu bez przewiewów to idealna okazja dla wirusa aby się rozprzestrzeniać.

Pospolite, bądź co bądź łagodne wirusy atakujące górne drogi oddechowe mają to do siebie, że dokonują inwazji u ludzi z prawidłowo funkcjonującym układem odpornościowym, prawdopodobnie dzięki temu towarzyszą ludzkości od zawsze, co roku powodując miliardy zakażeń.

Czy zatem nie da się uniknąć wirusa? Oczywiście, że się da!

Po pierwsze, wirusem zarażasz się od kogoś. Dlatego przede wszystkim warto unikać przebywania z innymi ludźmi w skupieniu, to znaczy omijać autobusy, stłoczone pomieszczenia, etc. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż w dzisiejszym świecie jest to niemożliwe do osiągnięcia (na czym korzystają wirusy). Całe szczęście droga kropelkowa to tylko jedna z możliwych dróg zakażenia. Przede wszystkim najbardziej liczy się higiena, czyli:
- Najważniejsze jest częste mycie rąk, nawet wtedy kiedy wydaje się to być bez sensu. Warto zakupić sobie specjalny żel lub inny preparat i nauczyć się prawidłowo dokonywać dezynfekcji rąk. W Ameryce o tym wiedzą, dlatego prawie w każdym budynku użyteczności publicznej na czas sezonów infekcji stawiają automatyczne dozowniki płynu do dezynfekcji. Pamietajcie, że jak umyjecie ręce i wytrzecie wspólnym ręcznikiem lub dotkniecie ręką kranu/klamki, prawie wszystko na nic. Ja osobiście robię to zawsze przez ręczniczek papierowy.
- Druga najważniejsza rzecz to za wszelką cenę unikać dotykania twarzy rękoma bez wyraźnej potrzeby, w szczególności okolic nosa i oczu. Zawsze można się podrapać przez chusteczkę. Bardzo trudno wyrobić sobie odruchy niezbliżania rąk do twarzy, ale jest to do wypracowania.
- Unikanie obmacywania przedmiotów, których mogli dotykać innych. Chyba oczywiste, ale najtrudniejsze do osiągnięcia, co jest całkowicie zrozumiałe.

Warto zaznaczyć, iż zarażać może również ktoś, kto nie ma objawów (albo jeszcze ich nie rozwinął, albo przechodzi infekcję bezobjawowo). W sezonie zakażeń nikt nie jest "czysty" (choć wiadomo, że ktoś, komu leje się z nosa, jest pierdyliard razy bardziej zakaźny, niż ktoś, kto jeszcze nie rozwinął objawów).

I tutaj czas na sekcję numer dwa, czyli
2. Zakaźność

Uznać tak zwane przeziębienie za zakaźne to zbyt mało powiedziane. Jest ekstremalnie zakaźne. Zdaję sobie sprawę, że przy podejściu wybitnie egoistycznym mamy gdzieś to, czy zarazimy innych, czy też nie, ale dla dobra wspólnego warto pamiętać o pewnych ścisłych zasadach.

Po pierwsze, jak jesteśmy chorzy, to siedzimy w domu. Zdaję sobie sprawę, że często po prostu nie można nie pójść do pracy lub nie wybrać się czegoś nie załatwić i dopóki nie zmieni się społeczne podejście do problemu to pracodawca nadal będzie opieprzał "obiboków", którzy "nie mają siły z katariem przyjść do roboty". Dlatego jak już musimy wyjść z domu do ludzi, stosujemy się do pewnych reguł:
- Niczego nie dotykamy, chyba że przez rękawiczki, co do których mamy pewność, że są nie muśnięte wirusem. Każde zostawienie nawet zdawałoby się wytartego z ręki śladu gluta z przemokniętej chusteczki może być wyrokiem na kilka osób.
- Chusteczki do nosa używamy raz i od razu ją wywalamy. Używana wielokrotnie i chowana do kieszeni rozmazuje wszystko po spodniach i telefonie i za chwilę znajduje się to wszędzie dokoła.
- Uprzedzamy innych ludzi, że jesteśmy chorzy. Zanim podamy im rękę, zanim damy buziaka, zanim przyjdziemy w odwiedziny. Większą urazę będę żywił do kogoś, kto poda mi rękę, którą wcześniej miętosił mokrą chusteczkę, niż ktoś, kto powie, że ręki nie podaje, bo jest chory.
- Jak ktoś się nie wstydzi to niech zakłada maseczkę, można takową kupić za grosze w każdej aptece. Warto kupić kilka, bo prędko przesiąkają. Wiem, że ludzie patrzyliby na takiego człowieka jak na idiotę, ale kiedyś trzeba ten społeczny opór przełamać. Wystarczy pojechać do Ameryki aby zobaczyć na ulicy lub w autobusie zarażonych ludzi z maseczkami. (Aczkolwiek dowiedzione jest, że zakładanie maseczki nie jest skuteczne jako prewencja zakażenia).

3. Leczenie

I tutaj znowu na wstępie - witaminki, czosnki, cebule, roztwory z chilli, ciepłe koce, soki malinowe, i co tam jeszcze można sobie wymyślić, nie działają. Nie ma żadnej substancji co do której stwierdzono by skuteczne działanie przeciw wirusom tzw. przeziębienia lub też wzmacnianie odporności względem tych drobnoustrojów. Nic takiego nie ma, choćby nie wiem co mówili w reklamie, choćby nie wiem jak do kupna nowego "lekarstewka" zachęcała pani magister w aptece. Nie da się też uniknąć choroby jak już się zaczęły pierwsze objawy.

Leczenie tak zwanego przeziębienia jest wyłącznie objawowe. I tak:
- Ból gardła. Skutecznie sprawdza się nawilżanie, na przykład przy użyciu landrynek (od razu zaznaczę, że owocowe cuksy firmy Mieszko lub Goplana są tu tak samo skuteczne jak kilka razy droższe Strepsilsy, a fakt dodania kilku substancji o wątpliwej skuteczności do składu nie czyni ich działającymi lekami). Ponadto niektórzy zgłaszają ulgę po wypiciu ciepłych płynów, lub też zimnych, w zależności od upodobań (ja osobiście wolę zimne). Jedzenie lodów na chore gardło nie jest szkodliwe, a wręcz przeciwnie - często również przyniesie ulgę.

- Katar. I tutaj problem. Nie ma nic skutecznego na zwiększoną wydzielinę z nosa. Jedyne co może przynieść ulgę to udrożnienie nosa sprejem (np. Otrivin), co ułatwi oddychanie, ale lać się będzie nadal. Otrivin przyda się szczególnie w fazie zejściowej choroby, kiedy lać się już z nosa tak nie będzie, a w zapchanej jamie nosowej gromadzić się będą gęste gluty, chętnie przytykające ujścia zatok i mogące prowadzić do powikłań (całe szczęście rzadkich). Kiedy gluty są już gęste, warto dużo się nawadniać, udrażniać jamę nosową i często wysmarkiwać jak najwięcej na zewnątrz.

- Kichanie. Nic, przykro mi. Trzeba swoje przejść. Można spróbować nafaszerować się dużymi dawkami leków przeciwzapalnych, ale pomaga to w bardzo niewielkim stopniu.

- Kaszel. Tu z pomocą przychodzą preparaty przeciwkaszlowe, na przykład dekstrametorfan lub kodeina.

- Podwyższona temperatura ciała. Najlepszy jest paracetamol, a także ibuprom (można łączyć jedno z drugim). Leki przeciwgorączkowe potrafią również poprzez mediację całej ogólnoustrojowej odpowiedzi zapalnej poprawić znacznie samopoczucie. Pamiętajcie, że zasada "poniżej 37,5 nie wolno zbijać temperatury" jest z dupy wzięta i niepotrzebnie powtarzana na osiedlowych ławkach. Można zbijać nawet i 37,0, jeżeli ktoś czuje taką potrzebę, bo się źle czuje. Paracetamol i ibuprofen przyjmowane w zalecanych dawkach są całkowicie bezpieczne i jeśli nie istnieją przeciwwskazania, można je w sporym zakresie łykać trochę jak cukierki. Jeszcze jedna mała dygresja - te tabletki funkcjonują w dawkach przeciwgorączkowych i przeciwbólowych, nawet jeśli na reklamie w telewizorze piszą, że lek celuje w stan zapalny. Żeby taka np. aspiryna miała efekt przeciwzapalny, trzeba by jej łyknąć 8 sztuk (pozdrowienia dla żołądka).

- Antybiotyki. Temat na osobną dyskusję. Póki co mam nadzieję, że każdy zdaje sobie sprawę, iż w tak zwanym przeziębieniu antybiotyków generalnie nie podajemy. Nie robimy tego nawet jeśli są zielone gluty, nawet jeśli jestwysoka gorączka lub nawet jeśli chorujemy już ponad tydzień.

- Nawadnianie. W chorobie tracimy dużo płynów - czy to w postaci glutów, czy to z racji na zwiększoną utratę przez drogi oddechowe podczas oddychania przez usta, czy to z racji na podwyższoną temperaturę ciała. Wiem, że przy bolącym gardle często współistnieje niechęć do przyjmowania płynów, ale trzeba to robić.

To tyle. Miałem pół godziny wolnego to postanowiłem zgodnie z zawodową misją przysłużyć się dla dobra publicznego. W razie pytań zachęcam do dyskusji w komentarzach.

#medycyna #oswiadczenie #zdrowie ##!$%@?
  • 27
@Miniaa: Na pewno nie robić tego bez wskazania lekarza.

Dodam jeszcze jedną rzecz, bo mi to spokoju nie daje. Bardzo pesymistycznie wypowiedziałem się w kwestii kichania, aczkolwiek w sumie jest jeden lek, który faktycznie troszkę na nie pomaga. Jest to ipratropium w spreju do nosa (ten sam lek, którym inhalują się chorzy z POChP). Było kiedyś całkiem wiarygodne badanie, które wykazało, że ipratropium zapobiega jednemu na pięć kichnięć i trochę zmniejsza
@Nieczesany:
Szczeklik nie jest źródłem naukowym. Domyślam się, że jesteś studentem, więc póki możesz korzystaj z darmowego dostępu do UpToDate, który oferuje większość polskich szkół medycznych. Potem będzie dość sporo płatny.
Ta informacja o jeżówce wzięła się z jakiegoś małego badania zrobionego gdzieś bodajże przez studentów. Potem prędko to obalono.
Artykuły wg indeksu PubMed: 24554461 (zapobieganie), 21173411 (leczenie)
Każdy kto nie posiada przeciwwskazań i jest starszy niż 6 miesięcy powinien zaszczepić się przeciwko grypie już we wrześniu


@zawodowiec: Już na samym początku się nie zgodzę. Szczepienia p-grypie są dla ludzi z grup ryzyka - starszych, z niedoborami immunogicznymi, chorych, itp.
Zdrowy, dobrze odżywiony człowiek poradzi sobie z grypą bez problemów.
czy to przeciągi, wietrzyki, lub inne klimatyzacje nie osłabiają odporności.


@zawodowiec: Widzę, że będę pojedynczo komentował, bo już nie mogę edytować poprzedniego wpisu.
Jak żeś taki mądry, to wytłumacz, skąd u mnie i wielu moich znajomych nagły wysyp infekcji gardła po wyjechaniu do ciepłych krajów i męczenia gardła na zmianę gorącym powietrzem na zewnątrz i lodowatą klimą w środku?
@PasozytZawiadaka:
Kodeina to sprawa kontrowersyjna. Są opracowania twierdzące, że działa, inne mówią, że nie. Aktualny konsensus jest taki, że konsensusu nie ma. Jedni zalecają i zaczynają od 30 mg i jak nie działa to wchodzą na 60 mg, inni poprzestają tylko na DXM.

@Nieczesany:
Z całym szacunkiem, ale Szczeklik jest mało precyzyjnie zrobiony, szczególnie jeśli chodzi o "pomniejsze" twierdzenia. Bardzo łatwo zweryfikować to na UpToDate, które na poparcie każdej tezy
Można zbijać nawet i 37,0, jeżeli ktoś czuje taką potrzebę, bo się źle czuje.


I znów się czepiam. Gorączka jest metodą walki organizmu z infekcją! Zbijając gorączkę bo tak Ci wygodniej współpracujesz z wirusami przeciwko własnemu układowi odpornościowemu. Dopóki gorączka nie jest wyjątkowo męcząca, lub nie musisz być na wysokich obrotach warto się przemęczyć te kilka dni.

Paracetamol i ibuprofen przyjmowane w zalecanych dawkach są całkowicie bezpieczne i jeśli nie istnieją przeciwwskazania,
Twierdzenie, że zdrowy młody człowiek poradzi sobie z grypą jest ekstremalnym idiotyzmem, przez który co roku umierają z powodu grypy zdrowi młodzi ludzie.

"Analiza struktury wieku zgonów z powodu grypy, obejmująca lata 1997–2001, wykazała, że 87% zgonów w Polsce nastąpiło wśród osób powyżej 65 roku życia."
Pierwszy link z brzegu (http://www.nazdrowie.pl/artykul/grypa-w-polsce-sytuacja-epidemiologiczna-szczepienia ).

Wyjazdy na wycieczki często wiążą się ze wspólnym przebywaniem w pokojach i autokarach i wymianą wirusów. Ponadto nowy kraj
Każdy kto nie posiada przeciwwskazań i jest starszy niż 6 miesięcy powinien zaszczepić się przeciwko grypie już we wrześniu


@zawodowiec: Już na samym początku się nie zgodzę. Szczepienia p-grypie są dla ludzi z grup ryzyka - starszych, z niedoborami immunogicznymi, chorych, itp.

Zdrowy, dobrze odżywiony człowiek poradzi sobie z grypą bez problemów.


@GregPelka: Nie zgadzam się, grypa (a nie jak ktoś mówi, że ma grypę bo trochę kicha) ma poważne
Jak żeś taki mądry, to wytłumacz, skąd u mnie i wielu moich znajomych nagły wysyp infekcji gardła po wyjechaniu do ciepłych krajów i męczenia gardła na zmianę gorącym powietrzem na zewnątrz i lodowatą klimą w środku?


@GregPelka: Wydaje mi się, że w niektórych warunkach mogą zacząć namnażać się bakterie, które normalnie bytują w drogach oddechowych (gronkowce, paciorkowce) i gdy się namnożą zbytnio - powodują anginę. Dlatego z tego, co wiem -
Czy to wychłodzenie skóry, jamy ustnej i nosa (aby wejść w hipotermię trzeba pół godziny wisieć w lodowatej wodzie), czy to przeciągi, wietrzyki, lub inne klimatyzacje nie osłabiają odporności.


@zawodowiec: Żeby jeszcze to wiedzieli ci wszyscy ludzie, którzy wieszczą mi śmierć od zapalenia płuc, bo jeżdżę w zimie na rowerze w krótkich spodenkach i koszulce. Mi jest zwyczajnie gorąco, a wszyscy gadają, że zachoruję śmiertelnie. 3 rok tak jeżdżę i dalej
Nie zgadzam się, grypa (a nie jak ktoś mówi, że ma grypę bo trochę kicha) ma poważne powikłania - też u zdrowych, młodych ludzi, np. pogrypowe zapalenie mięśnia sercowego


@Miniaa: Jasne, ma bardzo poważne powikłania, ale jak się ją zlekceważy. Dwoje moich znajomych przeszło zapalenie mięśnia sercowego po grypie, oboje na swoje własne życzenie.

Wydaje mi się, że w niektórych warunkach mogą zacząć namnażać się bakterie, które normalnie bytują w drogach