Wpis z mikrobloga

Kopacz sprawia, że dorośli ludzie chodzą głodni.

Jestem uczniem Technikum Ekonomicznego. Technikum charakteryzuje się tym, że z racji braku miejsca dwie klasy (druga i trzecia) chodzą na wieczory - w godzinach od ok. 11 do 19.
Mamy sklepik szkolny, w którym dużo ludzi jadło coś w porze obiadowej - z racji tego, że niektórzy idą za wcześnie by zjeść obiad w domu, ale też za późno wracają, by zjeść duży obiad.
Spora liczba osób dożywiała się w ten sposób i to nie jakimiś świństwami typu drożdżówki, ale chociazby zwykłą bułką, kiełbasą czy parówką w bagietce. Tak, by nie było pusto w żołądku.
Teraz po tym ograniczeniu niezdrowej dla rządu żywności, wiele moich rówieśników chodzi po prostu głodnych. Nie z powodu braku pieniędzy, ale z powodu braku dostępności jedzenia.
Sklepik oferuje surówki w plastiku za pieprzone sześć złotych, płatki kukurydziane i płatki ryżowe. Ewentualnie jakiegoś banana czy jabłka, które szybko schodzą i dla tych wieczornych po prostu nie ma...
Nie rozumiem, jak można dorosłym (bądź prawie dorosłym), zdecydowanie świadomym tego co jedzą, ludziom zakazać nabywania czegokolwiek. Rozumiem podstawówki i gimnazja, kreowanie nawyków żywieniowych i inny tego typu potrzebny szajs, ale to?
Wiele innych techników i liceów w przeciwieństwie też do gimnazjów i podstawówek chodzi po prostu na wieczory. Obiadu zjeść nie ma kiedy, a w sklepiku bieda, jak można nie bylo o tym pomyśleć?
Rozumiem by zrobić sobie kanapki, sam sobie robię, ale to jest po prostu skandal. Brak jakiegolwiek mięsa, wegeterroryści za tym stali czy co? Czekam na pierwsze omdlenia na w-fach. Kolejny sukces rządu. #szkola #technikum #licbaza #techbaza #neuropa #po
  • 27
@PeaceUN: Chyba, że zadziała to w drugą stronę i czipsy będą owocem zakazanym. Wtedy to wyjdzie dzieciom fest na zdrowie. Ja nie miałem bardzo ograniczonego dostępu do słodyczy, ale mama gotowała na tyle dobrze, że były lepsze rzeczy niż pączki (do dziś wolę schabowego) :) I raczej tego się będę trzymał a nie #!$%@? "a za moich czasów były pączki".