Wpis z mikrobloga

Krótka #recenzja Dawn of the Planet of the Apes. Po wincyj zapraszam do śledzeniu tagu #ssocenia

Pewnie narażę się tutaj fanem, ale trudno byłoby mi wymyślić coś głupszego w swoich podstawowych założeniach niż pomysł jaki stoi za serią "Planeta Małp". W rzeczywistości, mimo takich, a nie innych założeń, oryginalny film to kawał naprawdę dobrego Sci-Fi, którego końcówkę do tej pory wymienia się w przeróżnych rankingach najlepszych zakończeń i twistów.

Nowa iteracja pod tytułem Rise of the Planet of the Apes z 2011 miała ciężkie zadanie, bo musiała nam wyjaśnić jak właściwie do tego doszło, że inteligentne małpy przejęły władzę nad światem. Jako że, o czym już wspominałem, same założenia marki uważam za co najmniej głupawe, niczego po tym filmie się nie spodziewałem. I chyba dzięki temu jako tako mi się to oglądało. To był nawet strawny film, choć pełen wad i generalnie przynudzający. Oceniłbym na taką szkolną tróję, nie odradzając seansu, ale też nie polecając jakoś szczególnie.

Tym bardziej nie oczekiwałem niczego po omawianej tutaj kontynuacji i być może dlatego właśnie Dawn of the Planet of the Apes tak mi się spodobało. W moich oczach jest dużo, dużo lepszym kawałkiem kina niż część poprzednia. Byłem zaskoczony, jak dobrze przemyślany i takoż zrealizowany jest ten film. Powiem więcej - nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że dałoby się z takich założeń fabularnych wycisnąć więcej i zrobić to poważniej, jednocześnie nie wpadając w niezamierzoną śmieszność.

Jak na blockbuster, jest to produkcja całkiem przemyślana, niewywołująca co chwilę odruchu zasłonięcia twarzy z zażenowania, co niestety często ma miejsce w przypadku produkcji o podobnym budżecie. Nie ma tutaj ciągłej akcji i wybuchów (choć oczywiście sporo się tego znajdzie, ale w rozsądnych proporcjach z resztą). Mamy za to naprawdę sporo niezłych dialogów, dramatu i po prostu klimatu. Szczególnie ciekawe są momenty, gdy obserwujemy małpy. Ich społeczność przywodzi na myśl motywy z Ojca chrzestnego, serio. I ogląda się to z zaciekawieniem. A same stworzenia są zadziwiająco ciekawymi bohaterami, jak na postacie, których komunikacja jest dosyć ograniczona. Każda ważniejsza małpa ma konkretny charakter i charakterystyczny wygląd. Na przyjemność z oglądania ich poczynań wpływa nie tylko scenariusz, lecz też ogólnie świetne efekty. Największe wrażenie robi ich przywódca - Caesar. Odgrywający go Andy Serkis (kolejny raz) odwalił niesamowitą robotę. Trochę gorzej jest z wątkami ludzi, ale że większość kręci się wokół interakcji z małpami, są jak najbardziej strawne.

Lubię czasem obejrzeć odmóżdżający blockbuster. Tak po prostu. Wiem, że to głupie, pełne dziur i przepełnione naiwnością oraz wybuchami historyjki. W tym wypadku jednak, mamy do czynienia z wysokobudżetowym filmem, który (biorąc pod uwagę podobne produkcje) jest naprawdę niegłupi. Jeżeli ktoś się zraził na pierwszej części, polecam mimo wszystko zapoznać się z Dawn of the Planet of the Apes. Nie jest to film, który będziemy pamiętać latami, lecz ma swoją duszę i zwyczajnie to kawał porządnego, wysokobudżetowego kina, które przy okazji nie robi z widza idioty. Oczywiście jest sporo głupotek, mniejszych lub większych, ale zdecydowanie nie wpływają negatywnie na odbiór filmu. Tak było przynajmniej w moim wypadku, jak już pogodziłem się z konwencją.
#opinia #film #planetamalp #scifi #postapokalipsa
Sad_Statue - Krótka #recenzja Dawn of the Planet of the Apes. Po wincyj zapraszam do ...

źródło: comment_vnNS3rf7YtSW6LBAtjB5kXAeEU5nuPfe.jpg

Pobierz
  • 4
@Sad_Statue: Po pierwsze pamiętaj kiedy stare filmy z małpami powstawały. Wtedy SF-postapo raczkowało.

Poza tym nie czytałem wcześniejszych Twoich recenzji ale po tej wiem, że sobie odpuszczę. To właśnie pierwsza cześć wykazywała sporo sensu i w bardzo dobry sposób zaprezentowała wydarzenia o których wcześniej mogliśmy się tylko domyślać. Po tym filmie wyczekiwałem na kontynuację, jednak dwójka okazała się gniotem pokroju avenersów.
@Pyrakus:

Po pierwsze pamiętaj kiedy stare filmy z małpami powstawały. Wtedy SF-postapo raczkowało.


Wiem o tym, po prostu to zwyczajnie głupkowato brzmi w założeniach, ale pierwszy film i tak bardzo lubię :) Reszta dla mnie praktycznie nie istnieje.

Po tym filmie wyczekiwałem na kontynuację, jednak dwójka okazała się gniotem pokroju avenersów.


@Pyrakus: Cóż, ja na przykład Avengersów nie uważam za gniot, po prostu godzę się z tym, że to głupie,