Wpis z mikrobloga

Elo Mirki, mam ciężką dość sytuację w #pracbaza , nie wiem czy pomożecie, może więc ja się trochę wyżalę, a może chociaż wesprzecie dobrym słowem :P będzie długo, jakby co ostrzegałam :P
Sytuacja wygląda tak, że w mojej robocie pracujemy na 2 zmiany- poranną i popołudniową. Zmieniamy się co tydzień, jednak ekipa zostaje ta sama. Generalnie moja praca nie jest jakąś wielką ścieżką kariery, ale lubię ją, bo ludzie są zajebiści, atmosfera jest mega, generalnie czuje dobrze człowiek :P
Jest tylko jedno ale, które to wszystko psuje- moja kierowniczka, która mnie nienawidzi, nie ma generalnie za bardzo powodu, prawdopodobnie jest po prostu zazdrosna o moje dobre kontakty z współpracownikami i szefostwem.
No i właśnie jakiś czas temu wymyślili sobie zarąbisty pomysł, że będą mieszkać nam zmiany "cobyśmy się dobrze wszyscy razem poznali i zniknęły podziały - moja zmiana, twoja zmiana". Oczywiście od razu zostałam wytypowana do opuszczenia moich ludzi, na co przystałam, bo "polecenie służbowe" i przez miesiąc pracowałam z drugą ekipą, po czym wróciłam do swoich. Mówcie co chcecie, ale gdy po tej miesięcznej emigracji wróciłam do siebie to czułam się jak w domu :3 Niby to tylko praca, ale przecież to jak się w niej czujemy też wpływa na naszą motywację, samopoczucie itd. Dodam że pracownikiem jestem wzorcowym, robotę wykonuję niekiedy 2-3 razy szybciej niż inni.
Minęło kilka tygodni, temat powrócił, czyli znowu miałam opuścić moją zmianę "bo tak". Już wtedy podejrzewałam, że stoi za tym moja ukochana kierowniczka, która z uporem maniaka starała się uprzykrzyć mi życie, ale koniec końców wybroniłam się i zostałam na swoim.
No i dzisiaj po raz kolejny zostałam poinformowana, że zmieniam ekipę, ponieważ "jeden z kierowników się skarżył, że robiłam sobie heheszki w pracy zamiast pracować" (co nie było zgodne z prawdą, co sobie z nim później wyjaśniłam), a poza tym to po prostu mam zmienić swoje nastawienie, bo robię sobie za dużo żartów w pracy. Tak jak wspominałam wcześniej, zapieprzam w robocie jak szalona i uważam, że nie jest niczym złym, aby umilić sobie atmosferę w pracy kilkoma żarcikami tu czy tam. W każdym razie decyzja niby zapadła, byłam z tym już u kierownika wyższego szczebla, ale koleś chyba wiele nie zrobi w tej sprawie... Nie wiem co mam zrobić, czuję się mega niesłusznie ukarana, pozbawiona najważniejszej rzeczy, która trzyma mnie w tej pracy... nie wiadomo jak długo ma to potrwać, bo "zobaczymy czy się zmienisz i jak szybko". Tylko jak tu zmienić swoje wesołe usposobienie? ;(
To tyle... sory za chaotyczność i #gorzkiezale
  • 5
  • Odpowiedz
@chomi: Akurat z szefostwem, które ma wszystko w dupie mam do czynienia. Słucha jednym uchem, a drugim wypuszcza i tylko przytakuje dla świętego spokoju żebyś się od niego odczepił.
Ostatnio też do nas sapał, że sobie gadamy i smieszkujemy z kolegą z pracy i nic nie robimy. Fajnie, tylko, że nie było co robić, bo koniec zmiany, a po drugie montazyści się nie wyrabiali.
Niektórym władza pizga w dekiel.
  • Odpowiedz
@chomi: haha, witaj w klubie! Moja była szefowa mnie zwolniła z pracy bo byłam za szybka, za głośna (!) i za dużo błędów popełniałam ( ͡ ͜ʖ ͡) takiego wała! Gorzej, że takie oskarżenia potrafią naprawdę życie uprzykrzyć - w poniedziałek miałam rozmowę w znanej sieci sklepów i oczywiście pytali o powód nieprzedłużenia umowy, powiedziałam prawdę - i chyba im to nie w smak. ( ͡
  • Odpowiedz
@chomi: przerąbane. Co to w ogóle ma być? Jakiś obóz? Już pożartować nie można? To mógłby być problem jak byś nie wykonywała swoich obowiązków, ale tylko dla podtrzymania miłej atmosfery? Lol, wszyscy przecież sobie w pracy heheszkują, bo tak jest lepiej. Współczuję głupiej kierowniczki, ale pewnie nic z tym i tak nie będziesz mogła zrobić skoro tak długo się na stanowisku trzyma. Nikt jej przeciez nie wyrzuci czy coś, bo tak
  • Odpowiedz