Wpis z mikrobloga

O ile 2015 roku nie zaliczam do udanych, to z kilku rzeczy mogę być zadowolony:
- Przebiegłem w sumie ponad 500km. Osiągnąłem swój cel zrobienia 10km poniżej jednej godziny i wziąłem udział w trzech organizowanych biegach (5km i dwa po 10km). I to wszystko w pierwszym roku #bieganie. Większość pod tagiem #ucieczkaprzeddepresja.
- Przełamałem się i zacząłem przyjmować antydepresanty. Ponadto chodzę regularnie na terapię, żeby w końcu oswobodzić się z #depresja, która zatruwa moje życie od nie pamiętam kiedy.
- Udało mi się rzucić #papierosy na 2,5 miesiąca. Następne podejście od początku 2016 (tak, banał okrutny, ale potrzebuję wyraźnych "granic").
- Zrobiłem sobie tatuaż, do którego przymierzałem się kilka lat.
- Zagrałem dwa koncerty i pojechałem kilka razy w trasę jako zastępca nagłośnieniowca.
- Przez jeden tydzień myślałem, że moje życie się odmieni bo znalazłem szczęście. Niestety, paradoksalnie je właśnie straciłem.

Co mnie nie zabije to mnie wzmocni? Nie do końca w to wierzę, chociaż lekcje dostałem dość tęgie i za to powinienem być wdzięczny. Najważniejsze, że udało mi się zrealizować nieprzemijający "plan zero", czyli "nie daj się zabić".

Pozostałe plany na 2016 już są sformułowane. Pora uczepić się teraz myśli, że to wszystko jest tego warte.

#podsumowanieroku #podsumowanie2015 #oswiadczenie
  • 2
@yeloneck: Właśnie nie do końca. To znaczy, nie przeszkadza i na pewno dużo mi to dało, ale żeby wpłynęło to na stan ducha, to nie mogę powiedzieć... Na własnym przykładzie przetrenowałem to, że "zacznij biegać" nie wyciąga z depresji. (aczkolwiek pomaga w innych dziedzinach życia)