Wpis z mikrobloga

jestem kimś kogo nie śmieszy kabaret. serio, mogę oglądać kilka razy i nic, nawet małego uśmiechu. ale już na przykład to jak ktoś wywali się na ulicy to śmieje się do rozpuku. bo śmieszy mnie to. kiedyś wypierdzieliłem się na rowerku i złamałem rękę. ona się tak śmiesznie wygięła. i to mnie śmieszylo, a kabaret nie. albo miałem takiego kolege co mieszkał na wiosce niedaleko miasta i często mu uciekał pies na noc. i zawsze wracał rano. ale kiedyś kuba przyszedł do szkoły jakiś smutny to go zapytałem co sie stało, a on, że wczoraj popołudniu znalazł psa rozjechanego na poboczu. i to mnie smieszylo a kabaret nie. zawsze wracałem z pracy z hubertem takim kumplem z bloku. i zawsze przed szlabanem na parking mówił otwórz się kurde. i zawsze to robił i śmiałem się wtedy. ale raz przyjechaliśmy pod blok i cisza, nic nie powiedział. szlaban się otworzył, on przejechał, ja prawie się popłakałem a on wtedy powiedział kurde otworzył się. i to mnie śmieszyło a kabaret nie. albo jak rzuciłem z balkonu puszkę po piwie i wpadła do komina takiego małego domku niżej to mnie śmieszy. a jak były te zamachy w paryżu ostatnio to myślałem że to film komediowy i mnie to śmieszyło a kabaret nie.
  • 15
@Teh_rael_slym_shady: Mam podobnie, tylko chyba nawet gorzej. Zawsze jak ktoś mi chce powiedzieć coś smutnego np 'moja mama jest chora i umiera' to strasznie chce mi się śmiać. Tzn, jest mi przykro, wiem, ze to tragedia, i wspolczuje takiej osobie ale cos mi się wtedy z twarzą dzieje i nie powstrzymuje śmiechu xD to jest tragedia, #!$%@? nie wiem jak moj mozg działa, ale bardzo to przeszkadza w życiu xD
@r_dest: ej ja mam to samo :o jak coś mnie zestresuje albo jakieś nagłe, duże emocje typu jakaś smutna wiadomość albo coś strasznego to chichoczę tak dziwnie pod nosem z taką krzywą miną, bo chcę to powstrzymać i kumpela mi mówi, że zawsze wtedy wyglądam jakbym udar miała :| okropne to jest