Wpis z mikrobloga

Mam pytanie do wykopowych historyków i nie tylko. Jak traktujecie akta UB? Czy tak jak Wildstein, który twierdzi, że bezpieka samej siebie nie oszukiwała czy raczej zachowujecie dystans przy interpretacji zeznań opisanych w aktach? Pytam, bo w ostatnim wydaniu "Polityki" trafiłem na przedruki opublikowanych przez IPN dokumentów, z których wynika, że Rotmistrz Pilecki od razu po złapaniu wydał Marię Szelągowską, opisując dokładnie jej miejsce zamieszkania, umieszczenie skrytki itd.

Nie znam się dobrze na historii, ale zawsze byłem przeciwnikiem traktowania aktu UB jako materiału, na podstawie którego można oceniać czyjś życiorys. Przesłuchiwani byli często brutalnie torturowani, szantażowani, podsuwano im coś pod nos i kazano podpisywać. IPN w tym miejscu nie konstruuje żadnej tezy, Rotmistrza Pileckiego w każdym momencie opisuje jako jednego z największych bohaterów tamtych czasów. Dla mnie to w pełni zrozumiałe. Zastanawia mnie natomiast czemu takiej samej interpretacji nie stosuje się do innych życiorysów i często formułowane są oskarżenia na podstawie akt UB?

#historia #pilecki #ub #ipn
  • 22
@parachutes:

Nie da się ocenić wiarygodności ogółu akt UB. Każdy konkretny dokument musi zostać poddany krytyce. Trzeba zbadać jego treść, autora, osoby powiązane, instytucję, wydział, skład osobowy mający wpływ na powstanie danego dokumentu, kontekst sprawy, zeznania innych świadków, treść innych źródeł mogących odnosić się do faktów opisanych w źródle itd etc.

Generalnie archiwa UB są ogromnym zasobem źródeł historycznych. Jednak do każdego z nich należy podchodzić jednostkowo.
@parachutes: "Jest to niezwykle plugawy, nikczemny, kłamliwy i podły tekst. Jego autor nie przeczytał dokładnie albumu, wyrwał z kontekstu pewne fragmenty przesłuchań pana Rotmistrza i wokół tego zbudował całą konstrukcję atakującą świętość narodową jaką jest rotmistrz Pilecki. Atakuje Instytut Pamięci Narodowej za jego działalność. Zresztą ten człowiek słynie z tego, że zoologicznie nienawidzi IPN i najchętniej by nas wszystkich rozgonił".
często formułowane są oskarżenia na podstawie akt UB?


@parachutes: Bo ludzie lubią żyć w czarno-białym świecie. Albo byłeś z nimi, albo byłeś bohaterem walczącym z systemem. Wszystkie sytuacje pośrednie, których pewnie było najwięcej, spycha się raczej w stronę "kolaboracji z aparatem władzy". A ja nie dziwię się, że niektórzy szli na współpracę i donosili. Żeby łatwiej było takiemu delikwentowi podjąć decyzję dawano mu do zrozumienia, że jego dzieciaka wyrzucą ze szkoły,
@parachutes: To jest dość skomplikowana sprawa. Zasadniczo to prawda, że służby specjalne nie mają powodów, by oszukiwać same siebie. Z drugiej strony jednak np. pojedynczy agent może oszukiwać swoich przełożonych (choćby dokonując fałszywej rejestracji TW, żeby wykazać efekty swojej pracy). @Ned ma rację, że każdy przypadek i każdy dokument trzeba rozpatrywać osobno, poddając go odpowiedniej krytyce, a potem jeszcze - w miarę możliwości - trzeba go skonfrontować z innymi źródłami. Sprawę
pojedynczy agent może oszukiwać swoich przełożonych


@Czajna_Seczen:

@parachutes

Fałszywe zeznania można też pokazać fałszywie oskarżonemu, żeby w złości zaczął sypać. Czyli fałszowanie dokumentów może być elementem pracy operacyjnej. Rozwiązań może być cała masa i ostatnią osobą, która może zajmować się opracowywaniem źródeł historycznych jest zaangażowany dziennikarzyna, który żadnej książki o metodologii historycznej nawet na oczy nie widział.
@Czajna_Seczen: W pytaniu nie podano autora tekstu, więc nie mogłem zweryfikować.

W każdym razie należy podkreślić, że pisanie na temat historii, ze szczególnym naciskiem na interpretację źródeł jest niemożliwe bez znajomości warsztatu metodologicznego. Nie na darmo ludzie się tego uczą po 5 lat na studiach.

Oczywiście nie mówię tu o blogach popularnonaukowych, jednak nawet tu znajomość metodologii jest wskazana.
@Adam787: Troszkę przesadzone jest, że ktoś atakuje (bo nie ma tam ataków ani próby podważenia czegokolwiek) świętość narodową, ale zgadzam się, że ten tekst jest nie do końca profesjonalny, bo np. prawie przemilczano jakie metody zostały użyte podczas przesłuchania (niby coś o tym jest, a tak naprawdę to nie ma). A w sumie to jest w takiej sytuacji kluczowe.
@parachutes: @fir3fly: Ja jestem wręcz trochę wstrząśnięty, że historyk, z którym rozmawia "wPolityce", pozwala sobie na tak dużą zjadliwość i tak daleko idące oskarżenia w stronę uznanego naukowca czy też na kuriozalne wręcz stwierdzenia o podjęciu starań o odebranie tytułu profesora (co jest zwyczajnie niemożliwe). Inna rzecz, że proste stwierdzenie, iż Pilecki powiedział tylko tyle, ile bezpieka i tak wiedziała, rzeczywiście rozwiązuje cały problem, jeśli jest prawdziwe (a zapewne jest),
@fir3fly: Jeśli trzeba sprawę rozpatrywać z dwóch punktów widzenia, to nie można jednego ze źródeł traktować jako coś poważnego, a drugiego traktować z góry jako żałosne. Nie czytam wPolityce, a sam artykuł jest ewidentnie stronniczy, ale obydwa wydawnictwa różnią się tylko zaawansowaniem manipulowania czytelnikiem - we "wPolityce", Gazecie Polskiej itp. jest to najprymitywniejszy sposób, a w "Polityce", "Wyborczej" bardzo zaawansowany.
@glosnik: m.in. o tym właśnie mówię :). "WPolityce" jest źródłem totalnie niewiarygodnym i nierzetelnym, zwykłym tabloidem, co pokazało już wielokrotnie. Nie oznacza to, że nie znajdzie się tam ani jednego prawdziwego zdania.

Co do manipulacji w mediach - na upartego każdy tekst można tak nazwać. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że napisanie w pełni obiektywnego tekstu jest niemal niemożliwe, a na pewno bardzo trudne.

Podsumowując - chodzi mi o różnicę w jakości