Wpis z mikrobloga

#patologiawzwiazku #logikarozowychpaskow #zwiazki #rozwod #przemocpsychiczna

witajcie po bardzo długiej przerwie, kilka osób pytało mnie na PW czy jeszcze żyję.

z historii przemocy psychicznej w moim związku chciał bym dziś opisać wam jedną z rzeczy o które kłócimy się z moją żoną od .... zawsze czyli "niespodzianki" - Żona moja pragnie być co rusz zaskakiwana prezentami, przede wszystkim prezentami chodź nie pogardziła by np jakąś wycieczką itp. Niby to normalne bo każdy nie lubi rutyny w związku ale.
Gdy byliśmy powiedzmy szczerze jeszcze dziećmi i zaczynaliśmy nasz związek lvl 15-16 nikt nie znał reguł gry i ona swoim władczym postanowieniem zarządziła że mam jej robić niespodzianki jakieś na KAŻDE spotkanie czyli CODZIENNIE. Brak takiej niespodzianki oznaczał jej wściekłość i gówno nie randkę. Więc jako typowa Beta przygotowywałem jakiś szajs.

Były to różne rzeczy bo nie stać mnie było zbyt często na zakupy więc robiłem jakieś karteczki, przerabiałem zdjęcia, rysowałem, rzeźbiłem, drukowałem wielkie obrazy, budowałem szkatułki, nagrywałem piosenki itp itp jej się ciągle nie podobało więc starałem się bardziej i bardziej "mr good guy syndrome" ale w sercu nienawidziłem tego przymusu ze wszystkich sił.

Stan ten trwał kilka lat i uzbierała takich gówienek ode mnie całe pudła które do dziś trzyma. Na szczęście jakoś to przeszło z czasem tylko że mi uraz do tych niespodzianek został do dziś. Kupuje jej nie raz prezenty za jakąś skitraną poza jej kontrolą kasę ale ona ciągle robi afery ze to za mało że się nie staram itp. Tego problemu nie rozwiązaliśmy do dziś.

Ale ... zapomniał bym napisać co się dzieje na bieżąco a dzieje się tyle że prawie się rozeszliśmy.
w zasadzie dziś wystarczyło by jedno słowo ale od początku...
Kłóciliśmy się wczoraj o to że za mało jestem zaangażowany w związek i że nie staram się go naprawić. Napisała mi w sms pracy ze chciał żeby wrócił "jej stary dobry Mirek " (imię zmienione)
Oczom nie mogłem uwierzyć więc zapytałem wprost kiedy to taki dobry byłem skoro przez cały nasz związek na wszystko narzeka i ciągle robię wszystko źle. No i burza wybuchła, ona czuje się zraniona jak nigdy bo jak mogłem coś takiego powiedzieć (jakoś kłamstwa mi nie zarzuca bo dobrze wie że tak było).

Zażądała przeprosin, ja odmówiłem i tak konflikt eskalował że zażądała rozwodu, później gdy ochłonęła porozmawialiśmy spokojniej i powiedziałem jej że uważam że mną manipuluje i pogłębia swoją histerię tylko po to żebym zrobił to czego ona oczekuje i ją przeprosił.

Na tym stanęło i od wczoraj nic się nie zmieniło niby nie odeszła ale jesteśmy na progu. Moje jedno słowo oznaczało by rozwód którego naprawdę chcę (kto nie wie dlaczego polecam wcześniejsze wpisy) już próbowaliśmy naprawiać ten związek i nic nie wyszło jednak gdy patrzę w oczy mojej córce nie potrafię powiedzieć żonie że ma się wyprowadzić. Nie wyobrażam sobie domu bez córki którą kocham bezgranicznie.

Afery oczywiście się na niej odbijają bo prosiłem żonę o przełożenie rozmowy na czas jak mała pójdzie spać ale nie wytrzymała po raz kolejny i zaczęła się drzeć i ryczeć przy niej. A dziecko pytało dlaczego mama płacze...
  • 68
@kontonapotrzebyjednegowpisu: jesteś z zona dla dobra dziecka? Chłopie co za bzdury. Dziecko wychowuje się dając jemu przykład. Wychowasz kolejną bete, która da się zmanipulowac partnerowi. Dodatkowo za kilka lat dziecko zauważy jakie stosunki masz z żoną. Moim zdaniem działa tutaj podobny mechanizm do syndromu sztokholmskiego.
@ZycieJAKsen: już też się podejrzewałem o syndrom sztokholmski, masz rację że to bez sensu i wiem ze niedługo się rozstaniemy, tylko czy nie należy dla czystego sumienia wykorzystać wszystkich możliwych sposobów na dogadanie się? chce to tak potem w sądzie przedstawić że ja chciałem to naprawiać a ona odpuściła.

@chams: nie bądźmy aż tak drastyczni :)

@Gryllen: wkurza mnie to niemiłosiernie, od lat chodzę wiecznie zły ale trzymam to
@kontonapotrzebyjednegowpisu: To nie jest dobrze, że tyle lat dusisz w sobie takie emocje. Mam taki sam przypadek w rodzinie żony. Też całe życie nic babka nie opowiadała na zaczepki tylko dusiła wszystko w sobie. W końcu to pękło i wylądowała w psychiatryku. Z ciężką depresją. Nie wiadomo czy jeszcze wyjdzie z tego bo już prawie rok się tuła po szpitalach i nic nie pomaga ani terapie ani zmiany leków. Wygląda jak
Oj dusze w sobie bardzo dużo złości przez lata i to było dla mnie pierwszym sygnałem że muszę coś zmienić bo obawiam się że skończyło by się jakaś nerwica albo inna choroba psychiczna.

Nie wytrzymam takiego traktowania przez następne 10 lat, chciał bym wierzyć że jej zachowanie może się jeszcze zmienić, od niedawna mówię jej wprost co myślę i kończy się to zwykle tylko kłótnia.

Też mam takie poczucie że życie w
@kontonapotrzebyjednegowpisu: hej, widać, że żyjesz jeszcze, to dobrze ( ͡° ͜ʖ ͡°) ... ale dałbyś znać od czasu do czasu jak tam ta sprawa się rozwija. Idzie ku lepszemu, a może podjąłeś jakieś już kroki? Miałeś też opisać dokładniej jakie czerwone flagi pojawiały się lata wcześniej itp. itd. Pisz czasami tutaj :P
@Area51: hmm działo się dużo, były już decyzje o rozstaniu, wielkie kłótnie itp. W końcu wywaliłem z siebie ten cały syf jaki gromadzilem przez lata, moja żona po kilku tygodniach takiego wywalania brudow przyznała się do wielu błędów, sama wiele dostrzegła, postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedna szansę, ja mam się starać dawać jej atencje miłość itp a ona ma pracować nad sobą, i na razie trwa to tydzień i jest w
@kontonapotrzebyjednegowpisu: No i w sumie bardzo dobrze. Rozstanie we wszelakich dłuższych związkach powinno być IMHO ostatecznością. Trzeba próbować ratować to co stworzyliście dobrego dotychczas i na tym się koncentrować. Oczywiście z granicami i szacunkiem do siebie.

To będziemy czekać na dalsze opisy.