Wpis z mikrobloga

Ktoś ostatnio napisał mi, że bezdusznie trzymam Leosię i #!$%@?ę w plastikowych pudełkach bez kawałka zieleni. Wykorzystuję ich, jak czarnych niewolników do brudnej roboty. Faktycznie, adoptowałem je jako pewnego rodzaju środek owadobójczy. Jednak po kilku miesiącach mieszkania razem, niejako się z nimi związałem. Jak na owady, są na tyle mądre, że nauczyły się kiedy chcę, żeby wróciły do swoich czołgów, albo kiedy jest czas łowienia szamki. Zdaje mi się, że można je nawet rozróżnić po charakterze. Takie z nich fajne #!$%@?, że często biorę je na palec i oglądamy telewizję, albo stawiam je przed klawiaturą i oglądają jak gram. Pewnie ciekawią ich tylko zmieniające się kolory, ale wygląda to tak, jakby serio pochłonęła je fabuła serialu, bądź mój ranked w kanter strajka. Doszedłem do wniosku, że potrzeba im trochę wolności, więc kiedy nie ma aktualnie dla nich roboty, wypuszczam je na moje kwiaty. Tam najczęściej można spotkać modliszki w naturze. Przy kwiatach najwięcej jest robactwa do odłowienia. W mieszkaniu lepsze tereny łowieckie zapewnia jednak zapalona lampa przy otwartym oknie, ale niech mają moje zwierzaczki trochę natury. Picrel #!$%@? na skrzydłokwiecie.
##!$%@? #januszeterrarystyki #modliszki
Krachu - Ktoś ostatnio napisał mi, że bezdusznie trzymam Leosię i #!$%@?ę w plastikow...

źródło: comment_iNOG1fJtChP8hfnXUIviQKZYl6ECkMT7.jpg

Pobierz
  • 7