Wpis z mikrobloga

[33/66] #66przygod

Jedna z sąsiadek Spermy miała wyjść za mąż. Zgodnie z proletariackim zwyczajem, przed dom wychodziła osoba z koszem pełnym butelek wódki, które ofiarowywał tym, którzy przyszli życzyć wszystkiego najlepszego młodej parze.

Wśród nich byli oczywiście Sperma i Młody, chcący wyłudzić dwie flaszki. Skończyli na wyżebranej jednej, bo i tak wszyscy wiedzieli, że mają zaledwie piętnaście lat.

W drodze na łąki, gdzie miała odbyć się kameralna libacja, spotkali mnie, Kamila, Emila i Patryka, a potem jeszcze Michałka. Mimo protestów, Młody zaprosił tego ostatniego do naszego grona, bo według niego, mogło być przez to zabawniej.

Jak wszyscy bowiem wiedzieliśmy, z nas wszystkich Michałek jako jedyny nie pił nigdy alkoholu – nawet lekkiego.

- No nie wiem, tata kazał mi się tu bawić.

- Michał, daj spokój. Jest ciepło, idziemy na łąki, będzie fajnie! – Mówił Młody. Emil pokazał za jego plecami gest wymiotowania.

- No… To dobra, chłopaki. – Michałek uległ, ale wciąż czuł się niepewnie w towarzystwie osób, które maltretowały go od czasów wczesnej podstawówki. – Ale na krótko.

- Dobra, jak wolisz.

Poszliśmy na łąki.

Po drugiej stronie jeziora, skryliśmy się wśród „bambusów” – wycięliśmy w nich sobie tunel prowadzący w głąb, gdzie zaś utworzyliśmy okrągłe „pomieszczenie”. W takim miejscu nikt nie mógł nas znaleźć.
Młody wyciągnął wódkę.

- To co, lecimy?

- Ja… Ja nie piję. – Odpowiedział Michałek.

- Nie wypijesz zdrowia młodej pary? – Zapytał ostro Sperma, siedzący obok.

Młody w tym czasie zdjął małą kokardkę z szyjki butelki. Emil po chwili wplótł ją w swoje krótkie włosy.

- No… Dobra… Ale jeden kieliszek.

- Będziemy #!$%@?ć z gwinta, nie mamy szkła. – Powiedział Młody. – Prowizorka, ale nie bójcie nic.

Pierwsza kolejka poszła w ruch. Emil przegryzał wódkę liśćmi, ku obrzydzeniu wszystkich zgromadzonych wokół.

- Co ty #!$%@?? – Zapytał zdegustowany Patryk, wycierając szyjkę rękawem i biorąc łyk.

- A ty, #!$%@?? Czyścioch się znalazł. Co, może złapiesz od nas jakąś mendę, co?

- Ej, spokój, #!$%@?! Jak chcecie robić burdy, to #!$%@?ć, obaj. – Zakończył kłótnię Młody.

Konflikt został zażegnany, Patryk wziął łyk. Emil dokończył zagryzanie liścia i uśmiechnął się – zdecydowanie, miał już dość picia, ale należał do osób, którym stanowczo nie należy mówić, że ma dość. Dlatego kolejka szła dalej.

- Ej, Michałek… A ty walisz gruchę czasem? – Zapytał Emil kilka kolejek dalej. Był już wstawiony, zresztą jego rozmówca również. Wbrew temu co mówił, nie poprzestał na jednym łyku.

- A… Co?

- No tak… Się pytam.

- No walę. Czasem.

- A to ty nie jesteś pedałem, nie?

- Nie… - Michałek czknął głośno. Kamil zaśmiał się, też już nieco sfatygowany piciem.

- No to… Ile waliłeś najwięcej? Bo ja to cztery razy.

- Nie wiem… Ja…

- A wy? No, dawajcie, #!$%@?! Sami swoi tu są.

- Tryb zwierzania się Emilowi włączył xD – Zaśmiał się Młody.

- No #!$%@?, dajcie spokój. Sperma, ty jesteś taki zboczony. Ile?

- Ja nie wiem… Siedem?


Byliśmy zszokowani, bo w takich chwilach ludzie nie kłamią. Wydawało się zatem, że Sperma mówi prawdę. Wypowiedź przywitały oklaski i wiwaty. Kamil zaczął nucić pod nosem „#!$%@?ć, #!$%@?ć, PZPN”.

- Ty… Ale to już się chyba spuszczałeś wodą, nie?

- No na koniec to miałem już flaka, ale myślę „muszę #!$%@? muszę, ona tak ładnie bierze w dupę”. – Kolejna salwa śmiechu. Nawet Michałek się do nas przyłączył.

- No, Michał. Dawaj. Ile? – Zapytał teraz Patryk.

- Trzy.


Kolejne brawa i wiwaty. W końcu wszyscy zwierzyliśmy się ze swoich przygód – w większości ograniczających się do dwóch-trzech razy, nie więcej.

- A próbowaliście czegoś innego? – Emil dalej podtrzymywał dyskusję.

- Jak co? – Zapytał ktoś.

- No nie wiem. Jakieś #!$%@? muje, dzikie węże. Palec w dupie albo co.

- No to ja #!$%@?łem butelkę płynu do kąpieli. – Powiedział Sperma. Młody położył się, zanosząc ze śmiechu. Poczułem, że po policzkach spływają mi łzy. – No co, #!$%@?? Nikt nigdy nie wpychał pały w takie miejsca? Młody, nie śmiej się #!$%@?, bo ty nie jesteś lepszy.


Zaciekawiło nas to. Nikt nie wiedział, co Sperma ma na myśli. Nachyliliśmy się do przodu, nasł#!$%@?ąc.

- No dobra, #!$%@?. Odkurzacz. Sprzątałem pokój i tak mnie naszło, bo żem oglądał dupcocha wcześniej.

W końcu wszyscy opowiedzieliśmy swoje historie. Ja wkładałem między poduszki, Patryk miał w pokoju miejsce pod dywanem, gdzie regularnie się spuszczał, Emil walił pod zdjęcia ciotki z wakacji (jak powiedział, to lepsze niż porno), a Kamil został przyłapany przez matkę, gdy próbował dojść.

- #!$%@?, musisz kiedyś opowiedzieć to ze szczegółami. – Powiedziałem mu.

- A Michał? – Zapytał Młody. – Masz jakieś #!$%@? doświadczenia?

- No… W sumie to mam jedno. Ale to nie walenie konia.

- Nieważne, dawaj! – Ponaglił go Emil.

- No to… Siedziałem w wannie. I pomyślałem, że fajnie byłoby wsadzić sobie coś w tyłek. Włożyłem palec – ale to nie był to… Wsadziłem kciuk… Też nie. W końcu… Wsadziłem dwa palce i zacząłem przeć do przodu… I tam była taka… Gąbeczka.


- O #!$%@?! Fuj! – Krzyczeliśmy. – To było gówno!

- Nie gówno! Gąbeczka! Taka miękka i fajna… Ale na drugi dzień już jej nie mogłem znaleźć… Może jest głębiej?

- Wysrałeś ją! Ja #!$%@?ę! – Śmiał się Sperma.

Historia życia Michałka. Wkładać palce we własne gówno. A raczej „gąbeczkę”.

#pasta
  • 10
@Name_in_progress: Ze wstępu i zakończenia wynika, że "zebrał" je autor i jeszcze parę razy zrobił korektę.

Dość dobrze się to czyta, choć historyjki poustawiane chronologicznie są dość przygnębiające. Twoje pasty są zabawniejsze, ale poukładane opisują dodatkowo dorastanie, rozpad paczki i popadanie w narkomanię (co niektórych).
Z drugiej strony to są rzeczy, które gdy się przeżywa nie bolą, są powolne i naturalne. Dopiero z perspektywy czasu widzimy co utraciliśmy i czego nawet