Wpis z mikrobloga

Oto przykład, gdzie ludzie nadal traktują karetki pogotowia jak taksówki. Może być troszkę piekielnie, ale zrozumcie że czasem kończy nam się cierpliwość szczególnie, gdy po raz n-ty dostaliśmy wezwanie do żula, który nie wie gdzie jest i czemu nie może wstać. ( bo był #!$%@? jak Messerschmitt) Wracamy z wyjazdu na bazę. Zatrzymujemy się z kolegą pod sklepem by kupić coś na obiad. Wchodzimy.
Dzień Dobry, szybkie zakupy i jazda do bazy, ale nie...
[Grażynka] jadą Państwo do szpitala?
Nie. Wracamy na bazę.
[Grażynka] a szkoda... bo mój syn leży na kardiologi i chciałam go odwiedzić.
Przykro nam bardzo.
[Grażynka] a moglibyście mnie podwieźć, zrobić dobry uczynek?
Nie, proszę panią, nie możemy.
[Grażynka] No a gdzie wy jedziecie?!
Na cmentarz, zabrać Panią?!

Wybaczcie, może byłam niemiła, ale już nie wytrzymałam. Po prostu nienawidzę jak ludzie traktują nas jak jakieś #taxi. #gorzkiezale #pracbaza
  • 16
@Meara: no dobrze, ale z drugiej strony...

Jestem nauczycielem, niedawno mieliśmy akcję w szkole - kilku uczniów wygłupiało się na przerwie, jeden drugiego popchnął, ten upadł na ziemię w taki pechowy sposób, że złamał rękę. Szybki opatrunek, usztywnienie i telefon na 112 - jedyne, co usłyszałem to "no, ktoś go musi zawieść do szpitala, bo do złamanej ręki to wie pan...". Wiocha, do szpitala 15 km, dyrektora akurat w szkole nie
@Meara: no i prawidlowo, ja bym ja wiał jednak do tego szpitala ale psychiatrycznego zawiozl i powiedzial ze maja jej zrobic badania bo chyba nie jest w stanie myśleć sama i moze byc nie poczytalna
@Meara: hmm, moim zdaniem na tym etapie:

[Grażynka] a moglibyście mnie podwieźć, zrobić dobry uczynek?

powinna paść odpowiedź: CO #!$%@?? ewentualnie: #!$%@?ŁO?

Naprawdę. Takim ludziom inaczej nie wytłumaczysz.
@haes82: Nie ma jakiegoś prawa, że dzieciak nie powinien wsiadać do prywatnego auta nauczyciela?
W liceum miałam nauczyciela, który jest bardzo regulaminowy. Wspominał o podobnej sytuacji i o tym jak podwoził. Później podsumował, że teraz absolutnie nie zgodziłby się, bo (i tutaj uzasadniał, chodziło o jakieś regulaminowe konsekwencje tego).