Wpis z mikrobloga

[55/66] #66przygod

W podstawówce jeździliśmy na wycieczki dość często - były wizyty w teatrach, kinach, zamkach i przeróżnych parkach. Idąc do gimnazjum, spodziewaliśmy się chyba czegoś podobnego - ale niestety jak to zwykle bywa, oczekiwania nie pokryły się z rzeczywistością.

- #!$%@? mać, już nie wytrzymam. - Irytował się Sperma, zaciągając raz po raz papierosem. - No #!$%@?, serio.

- Co poradzisz? Nikt nie lubi poniedziałków. - Odpowiedział mu Patryk.


Szliśmy właśnie do szkoły, w jeden z tych poniedziałkowych ranków, powłócząc nogami i czując się, jakbyśmy zmierzali na skazanie.

- A nie ma jakiejś wycieczki niedługo?

- Nie. - Powiedziałem. - Może w czerwcu, ale wątpię.


Jednakże, Sperma opracował plan. Jeszcze przed końcem tygodnia, powiedział rodzicom, że wycieczka będzie miała miejsce w następnym tygodniu i będzie trwałą trzy dni.
Jakimś cudem - uwierzyli. Sperma sprytnie rozegrał całą sprawę. Patryk sfałszował mu zwolnienie, Młody zapewnił schronienie (w piwnicy - Młody był jednym ze szczęśliwców, którzy mieli normalne drzwi zamiast drewnianej palety z kłódką), a sam za drobne, które dostał, kupił jedzenie i picie, które miały mu wystarczyć do przeżycia.

Dzień 1

Młody zaprowadził nas do swojej piwnicy i otworzył drzwi. Sperma próbował wyregulować antenę starego czarno-białego telewizora, który stał na półce.

- Siema. Nieźle się tu urządziłeś. - Zaczął.

Rzeczywiście - obóz był dobrze zorganizowany. Na jednej z półek stał prowiant, szczelnie zamknięty w reklamówkach, na środku pomieszczenia stało łóżko polowe, a okno zasłonięte było starą firanką (na noc Sperma używał jeszcze kartonowego pudła, by zamaskować światło).

Wyśmialiśmy cały pomysł - ale póki co, wszystko szło dobrze.

Dzień 2

Drugiego dnia, odwiedziłem Spermę tylko z Młodym. Kamil i Patryk poszli grać w piłkę.
W piwnicy było gorąco i duszno. Otworzyliśmy drzwi, zastając Spermę z ręką w spodniach, rozłożonego na łóżku.

- #!$%@?, zaskoczyliście mnie!

- Ja #!$%@?ę. Walisz konia w mojej piwnicy?

- No tak wyszło.

Dopiero teraz poczułem stęchły, jakby odległy smród.

- Co tak #!$%@?? - Zapytałem. Młody nie miał pojęcia, ale również to poczuł.

- Moje gówno. - Odparł Sperma poważnie.

- Co?

- Moje gówno. Zesrałem się do reklamówki, bo mnie męczyło.

- #!$%@?…


Dzień 3

Tego dnia, Sperma miał wrócić do domu. Niedożywiony, bez pamiątek, niepodtarty - ale zadowolony. Zarobił trochę kasy, nie było go w szkole - całkiem legalnie, a przy okazji był na bieżąco z wszelkimi możliwymi telenowelami, które odbierał stary telewizor Młodego.
Zastaliśmy Spermę, gdy ten powoli pakował pozostałości po swojej obecności.

- I nie zapomnij o tym gównie, paskudny, obrzydliwy #!$%@?. - Poinstruował Młody.

- Lepiej w worek niż na podłogę. A mogłem, #!$%@?, mogłem.

Sperma dokończył pakowanie się i wyszliśmy z pomieszczenia.

Wycieczka się udała - i choć Sperma nigdy nie przywiózł żadnych pamiątek, to jego rodzice nie połapali się, że coś było nie tak.
Młody po paru latach, sprzątając piwnicę, znalazł porzucony worek ze stolcem, pozostawiony tam przez Spermę. Nie będzie niespodzianką, jeśli powiem, że wywołało to sporą kłótnię pomiędzy tymi dwoma.

Wycieczka nigdy się nie powtórzyła - nie tylko dlatego, że nocowanie w piwnicy było nieciekawym doświadczeniem. Głównie chodziło o to, że nikt nie chciał zostawić Spermy samego, w obawie, że zostawi po sobie pamiątkę.

#pasta