Wpis z mikrobloga

Mirki śpicie tam? Chciałbym wam opowiedziec jedna z najbardziej #creepystory jaka wydarzyła mi sie w zyciu, najbardziej #creepy jeśli chodzi o starsze lata, dorosłośc ;) trapi mnie to od łikendu i zadaje sobie pytania odnośnie zaistniałej sytuacji, postanowilem się z wami nią podzielić i troche spuścic z krzyża bo nadal mam dreszcze jak o tym pomyśle.

A wiec sytuacja miała miejsce w ten łikend, wracałem koło 2 do domu z miasta (trzezwy) i w pełni ogarniający. Wszedlem do bloku, wcisnąłem 10te i udałem sie winda w strone chaty. W zamyśle miałem wejść do domu po jakieś hajsy bo mi brakło na szlugi i zejść do nocnego (1min od domu). Wysiadlem na pietrze, przekrecilem zamek i wszedlem do domu na luzaku. Szybki siur, kasa do kieszeni i fiu po szlugi. Gdy wyszedlem z drzwi zobaczylem kogoś kogo najwyraźniej spłoszyłem (miedzy 10-11 jest przejscie na druga klatke) bo zobaczylem tylko jak ktos szybko wbiega na góre i ucieka. #!$%@? mnie to wiec postanowilem wyrzucic troche z siebie bluzgow w kierunku korytarza ( tak wiem cisza nocna - nie myslalem wtedy ) gdzie znajdowała sie dana postać. Udawałem nawet że wbiegam po schodach ale po chwili stanalem poniewaz kroki jegomościa ucichły. Postanowilem nie wchodzic na góre z braku informacji o połozeniu gostka w momencie gdy kroki ucichly. Mowie #!$%@? te szlugi, obczaje przez okno kto wychodzi z klatki i dopiero wtedy wyjde. Wygladalem jak #!$%@? łeb gdzies 5 min a tu nic, zadnego cienia, otwartych drzwi ( mam widok na obie klatki przez które mogł wyjsc ). #!$%@? wie kto to, moze sasiad, ide po szlugi. Ale cos mnie wzielo zeby najpierw przed wyjsciem popatrzec przez lipko, chociazby ze wzgledów bezpieczenstwa ;) ubralem sie jak do wyjscia, pogasilem swiatla i podszedlem do lipka... przypatrywalem i probowałem cos dosłyszeć, a raczej upewnić sie że moge wyjsc... Nie żebym był obsrany ale wole to ja sie czuć jak u siebie i stałem tam max 1 minute. Gdy już miałem wychodzić postać nagle wyłoniła sie zza schodów, w postawie skradającej sie. Nawet ją widząc nie słyszałem jak szła, robił to bardzo cicho. Wszystko to trwało może 4 sekundy max. Wiecie co robi osobnik nieznajomego pochodzenia? w pozycji skradającej sie podchodzi powoli do moich drzwi! tak #!$%@? do moich drzwi!!! ja oko w lipku, ciemno za soba wiec pewny kamuflażu widze jak #!$%@? skrada sie pod moje drzwi a gdy juz znajduje sie pod nimi kitra sie w prawym rogu i nasł#!$%@?... Widze jego prawa strone tułowia jak pochyla sie nad drzwiami. Wiecie #!$%@? co ja czułem w tej chwili? Ja #!$%@?, w zyciu nie czulem takiej (?) niepewnosci, nie czulem sie jak u siebie w domu... Odrazu zaczelo mi serce szybciej bić i probowałem uspokoić oddech nie ruszając sie nawet o centymetr spod lipka. Widocznie mi sie to udawało bo ten #!$%@? tam stał dobre 45 sekund ( wydawało sie jakby tam był z 5 min )... Mowie ja #!$%@? czy on jest jebniety, co za #!$%@? koles no przeciez mnie zaraz #!$%@?!! i jak stałem tak #!$%@? łokcia na drzwi ( w miejscu gdzie przystawial glowe ). Huk możecie sobie wyobrazac że był przekonkretny. Jak #!$%@?łem tak odrazu uslyszałem odwrot więc wybiegłem z mordą na korytarz. Kiedy ja bylem na korytarzu ja slyszalem jego bieg ok. 2 pietra niżej, pobiegłem niecałe piętro w dół i co ? jego kroki cichną, gościu przestaje biec i znowu postanawia to rozegrać taktycznie. W między czasie ja zamiast nasłuchiwać - cisne śmiecia. Ale jaki byłem kozak tak w momencie gdy przestaje być go słychac - przestaje go gonić. różnica max 2.5 pietra między nami. Probuje nawet na szybko pare schodkow zbiegnac na dół go spłoszyć ale #!$%@? chyba wie co robie bo nadal cichutko bez ruchu jest na korytarzu.... i uwierzcie mi ze bez oddechu chwile stałem i nic nie słyszałem... Jakby nie było, juz nigdy moja jak nigdy dotąd bezpieczna klatka nie będzie taka jak dawniej... Zdażali się bezdomni, ale nigdy zaden z nich nie uciekał. To było dziwne w #!$%@?, do teraz kminie. A adrenalina jakiej dostałem stojąc przy drzwiach łeb w łeb można by powiedzieć od typa, nie do opisania. Zupełnie inna, z uczuciem niepokoju, jednym słowem - #!$%@?.
Gośćiu ubrany w beżowy dzins, bezowo granatowy sweter, blond włosy, bardzo wysoki. Japy nie dostrzegłem w lipku. Dawno nie miałem ochoty tak sie z kims spotkać, ale tak na otwartej przestrzeni bez schodow i korytarzy - #!$%@? wie czy wlasnie teraz nie #!$%@? gdzies znowu, tu czuje sie bezpiecznie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 65
@Szwarc94: dziwne jest ze pozniej obczajalem klatke jak walniety i nikt z niej nie wychodzi... a typek byl w sweterku, bez kurtki ;/ gorzej jak jakis dziwolag mieszka u mnie w bloku, ni #!$%@? nie poznam jak bedzie normalnie ubrany. chociaz wysokich blondynow nie ma za duzo tak juz dziewczyna mi kazala sie ogarnac jak na nastepny dzien kazdy napotkany byl podejrzanym ( ͡° ͜ʖ ͡°)