Wpis z mikrobloga

Nie palę od dokładnie 30 dni. Wcześniej podjąłem się ograniczenia z paczki dziennie do kilku sztuk dziennie, z różnym skutkiem, z powrotami do poprzednich nawyków, ale i z dniami bez choćby jednego. Po takiej rozgrzewce wspomogłem się jednym z wiodących środków ułatwiających rzucenie z X w nazwie (heheheh).

Przerobiłem całą zalecaną kurację. Jest dobrze. Najważniejsze jest nastawienie i rzeczywista chęć rzucenia palenia. Leki nie pomogą jeśli ktoś robi to na przykład z przymusu - bo ktoś kazał, ktoś by chciał, komuś nie podoba się że palisz. Nie, nie tędy droga. Najważniejsze żeby samemu chcieć nie palić. Leki ułatwiają, ale bez radykalnego nastawienia nie warto nawet zaczynać.

Powodzenia każdemu kto rzucił lub próbuje. Ktoś kto nie zna uzależnienia od tej używki nie zrozumie jaki jest to wysiłek. Co też jest nieciekawe przy rzucaniu. Ja nie miałem wsparcia od nikogo, przeciwnie, nieco szydercze zdziwienie "no no... super, spoko, ale trzeba było nie palić to byś nie miał problemu, hehehhe" albo "a co to za problem? nie chcesz to nie palisz, proste". Zupełne niezrozumienie, że jak przy każdym uzależnieniu tak i tutaj probloem jest bardziej złożony niż tylko zapalenie tytoniu w papierku. Jeśli możesz na kogoś liczyć, na takie zwykłe wsparcie słowne, to bardzo dobrze. Przyjemnie jest widzieć pozytywną reakcję, to dopinguje i motywuje. Banalne "cieszę się że dziś nie paliłeś" potrafi dodać wiele siły. Tak uważam, chociaż sam nie miałem takiego wsparcia.

Nie namawiam nikogo do rzucania palenia, bo jak pisałem wyżej, chęć ma być wewnętrzna a nie zewnętrzna. element zewnętrzny może polegać np. na tym, że robię to dla siebie, a moje zdrowie będzie dla kogoś radością.

#rzucampalenie #chwalesie #papierosy
  • 3
@JohnMaxwell: gratuluje i życzę wytrwałości ! Dla niektórych tylko 30 dni, dla mnie AŻ :) W ostatnich 5 miesiącach próbowałam rzucić 3 razy. Bez tabletek, z tabletkami. Najdłużej nie paliłam 2 tygodnie, ale byle problem sprawił, ze chęć zapalenia wróciła. Mam dokładnie ten sam problem z otoczeniem. Zero wsparcia, zero wiary "haha i tak nie rzucisz", "znowu? Może zapalimy?" Teraz wiem, ze problem leży głębiej :)