Wpis z mikrobloga

Przedsiębiorczość i lenistwo brazylijczyków

Wspominałem już o tym, ale warto powidzieć jeszcze raz - brazylijczycy są narodem leniwym. Jeśli potrzebujemy tutaj załatwić coś na jutro, powinniśmy zacząć nad tym pracować tydzień temu, a leżący na chodnikach i odpoczywający pracownicy służby oczyszcznia miasta są widokiem standardowym. Nawet godziny otwarcia mniejszych sklepów często są wyznaczane przez właścicieli rzutem monetą.

Naprawdę ciężko czesem znaleźć jakąkolwiek prawidłowość w działaniu brazylijczyków. Życie tutaj to jeden wielki spontan i trzeba o tym pamiętać, jeśli się chce w brazylii funkcjonować i nie chodzić wściekły z niemocy. Autobus nie przyjechał ? Trudno, czekaj na następny. Załatwiając jakąś urzędową sprawę, okazało się, że potrzebujesz innych dokumentów niż podane na stronie internetowej ? Standard. Chcesz w placówce banku B wpłacić pieniądze na konto w banku A ? Nie da rady, bo nie. Tak często wygląda brazylia i brazylijski pozbawiony logiki sposób załatwiania spraw.

Większość tego typu rzeczy wynika z chaosu i leniwstwa mieszkańców brazylii i wszystko to byłoby naprawdę łatwe do podsumowania i wytknięcia, gdyby nie jedna zasadnicza rzecz. Brazylijczycy mają to do siebie, że zaskakują. Zawsze kiedy ma się wrażenie, że znalazło się szufladę, w którą można włożyć większość z nich, nagle okazuje się, że oni w żadnym wypadku się w niej nie mieszczą. Tutaj też, pisząc o tych ludziach „leniwi” z jednej będzie to racja, bo naprawdę jeśli brazylijczyk nie ma ochoty pracować – końmi się go nie zapędzi do roboty. Z drugiej jednak strony, jeśli już coś go zmotywuje do pracy, można się zdziwić jakie pokłady przedsiębiorczości i energii tkwią w tych ludziach.

Mieszkając tutaj od około dwóch lat w oczy rzuciła mi się jedna rzecz – ilość różnych mikrobiznesów jakie tutaj powstają. Idąc favelą dosłownie co kilka metrów można zobaczyć wypisane na drzwiach lub tabliczkach wiszących na bramach teksty mówiące o tym, że w tym miejscu można kupić domowej roboty lody, obok – naleśniki, dalej – piwo, a jeszcze kawałek dalej ktoś oferuje usługi krawieckie. I tak cały czas, czasem mam wrażenie, że każdy tutaj ma swój mikrobiznes, często założony we własnym garażu. Co na to policja i służby ? Nic, nie wiem jak ma się sprawa pod względem prawnym, ale nikt tutaj nie robi nikomu kłopotu z takich rzeczy.

Troche wyższą szkołą jazdy niż „mikrobiznes” jest posiadanie swojego „mikrobaru”. Takich lokali tutaj jest pełno, gdybym musiał strzelać to powiedziałbym, że można je spotkać co około 100 metrów. Mikrobar wygląda jak oddzielona od reszty, otwarta na ulicę część domu, przerobiona na małą salkę z ladą, stołem (najczęściej jednym), krzesłami i grającą głośno muzyką. Co do reszty wystroju to naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć – taki tutaj jest rozstrzał, że jeden bar potrafi mieć ściany z nagich cegieł, podczas gdy inny – normalny wygląd lokalu. W miejscu takim asortyment, który widać nad ladą to najczęściej kilka-kilkanaście butelek różnych tanich alkoholi i jakieś ciastka. Przechodząc obok podobnych miejsc zauważyłem jedną prawidłowość – dzień w dzień, siedzi w nich ta sama ekipa składająca się ze znajomych właściciela. Często przychodzi mi na myśl, że taki bar to raczej sposób spędzenia wolnego czasu niż zarobienia pieniędzy, bo poza tymi kilkoma ludźmi nikt tam nie przychodzi. Zresztą nawet obok mojego domu mieści się zakład fryzjerski (połączony z domem), gdzie widuje klienta może raz na tydzień. Pozostały czas fryzjer – sąsiad siedzi sobie na murku przed zakładem i patrzy na ulicę.

Co jeśli nie można otworzyć swojego baru, a nie ma się ochoty iść do normalnej pracy ? Brazylijczycy ładują wtedy do torby czekoladki, cukierki, wodę w butelkach lub różne małe gadżety elektroniczne (cały przekrój rzeczy za dolara z aliexpress jak kabel-port usb do telefonu, karta pamięci, słuchawki lub ostatnio modna soczewka podczepiana do telefonu tworząca efekt rybiego oka) i idą sprzedawać do metra lub autobusów. W metrze sprawa jest prostsza (bo wystarczy przejść się po wagonach pełnych ludzi), ale obarczona lekkim ryzykiem ponieważ ochrona metra stara się łapać obnośnych sprzedawców (chociaż często przymykają na to oko, nawet gdy kogoś złapią jest raczej puszczany). Kiedy jedziecie metrem w brazylii i nagle usłyszycie gwizd i czyjś poniesiony głos mówiący „Ola pessoal” po czym widzicie człowieka machającego wam przed nosem słuchawkami albo czekoladkami, nie przerywając swojego monologu – to właśnie jest obnośny sprzedawca. Zawsze są mili i nigdy nie robią problemów, za to czasem ich nagabywanie ociera się wręcz o wymiar artystyczny, bo zdarza im się układać rymowanki lub odgrywać scenki (O nie, w tamtym wagonie obok jest ochrona metra, muszę pozbyć się towaru zanim zarekwirują, więc sprzedam wam dziś za pół ceny !) rzucając przy tym #!$%@?.

W trochę gorszej sytuacji są sprzedawcy używający autobusów. Mimo, że taki sprzedawca nie ponosi ryzyka wpadki, bo nie ma kto go łapać, a i często są wpuszczani przez bileterów lub kierowców bez płacenia tylnymi drzwiami (w brazylii wchodzi się z przodu autobusu po czym przechodzi obok biletera, który sprzedaje nam przejazd i wpuszcza do tylnej części odgrodzonej bramką), to z moich obserwacji wynika, że nie jest to zbyt efektywna metoda zarabiania. W metrze spotkać można dużo więcej potencjalnych klientów.

Metro i busy to nie jedyne miejsce, gdzie brazylijczycy decydują się zostać rekinami obwoźnego biznesu. Każdy kto był w brazylii na jakiejś ulicznej imprezie (np. W czasie karnawału lub nawet zwykłego weekendu) widział na pewno dużo ludzi wyposażonych w wózki, na których stoją styropianowe skrzynie wypełnione lodem i różnymi alkoholami. To tutaj standard, i nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek zgromadzenia gdzie zakbrałoby charakterystycznych styropianowych skrzyń. Najciekawsze jest to, że sprzedawcy stojący przy skrzyniach zawsze mają czytniki kart płatniczych. To w ogóle tutaj warte odnotowania, prawie wszędzie się da zapłacić kartą, nawet w największej melinie i często kupując coś od człowieka stojącego wprost na ulicy.

#waytoeldorado #podrozujzwykopem #podroze #brazylia #ciekawostki #ladnapani

Dla tych co mają insta - @1726miguel
miguel1726 - Przedsiębiorczość i lenistwo brazylijczyków

Wspominałem już o tym, al...

źródło: comment_C1ylmNrqT1ZyFo9ZmAVq75BrBhqBH3bS.jpg

Pobierz
  • 45
Wołam przez MirkoListy plusujących ten wpis (327)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @Ciemny_linuksowiec @kuskoman @mynameis60 @smalczyk1 @mydave04 @Breaux @matinho10 @KiciurA @mannoroth @Wariner @Gametleman @uzbek23 @HuItaj @czipsycebulowe @Xenus @turbojez @Michael-Knight @patryk45 @jurgenklopp @Dare
@miguel1726: Pracowałem z Brazylijczykiem w Szwajcarii i raczej nie potwierdzę. Miał łzy w oczach jak nie udało nam się zrobić wszystkich wytycznych szefa... Ale on znał bardzo dobrze niemiecki, więc raczej potomek uciekinierów po wojnie i tam jeszcze był ordnung...