Wpis z mikrobloga

"To mnie nie dotyczy. To mnie nigdy nie dotyczy - myślisz sobie" Znajomy znajomego właśnie wylądował w szpitalu, czeka go chemia, ale jak wszystko pójdzie dobrze, to jest szansa, że będzie normalnie żyć. Z nadzieją, że choroba nie wróci. Jest ci przykro. Trochę. Kiedyś zamieniłeś z nim kilka zdań. W telewizji podsumowanie kolejnego weekendu na drogach, kilkuset pijanych kierowców zatrzymanych, kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Bywa. Takie jest życie. To mnie nie dotyczy.

Jest taki moment, nawet przy zwykłym potknięciu - kiedy zdajesz sobie sprawę, że lecisz na ziemię i wiesz, że spotkanie z nią jest nieuchronne - oderwania od rzeczywistości. Jakby to nie działo się z tobą, widzisz, czujesz kogoś upadającego, ale to nie ty.

Upadasz. I jeszcze przez ten jeden ułamek sekundy, zanim dotrze do ciebie co właściwie się wydarzyło, masz nadzieję, że w jakiś cudowny sposób ty w tym nie uczestniczyłeś. Ty zawsze chodzisz ostrożnie, nie zdarza ci się upadać. Przecież ty jesteś ostrożny.

Czasami kończy się na otarciu dłoni. Lekkim zadrapaniu. Może upadłeś niefortunnie. Ból głowy utrzyma się przez kilka dni. Noga odzyska sprawność za kilka tygodni. Jak to możliwe?

Ciekawe, co czuje człowiek, który widzi samochód zjeżdżający z przeciwległego pasa i wie, że już nie ma czasu na reakcje. Albo słyszący od lekarza - "Rak. Zostało panu 3 miesiące."

Nieuchronność końca. To chyba przerażające?

Od jakiegoś czasu mieszkam w Rosji. Przegląd mirko, pod tagiem #rosja zdjęcie z podpisem "Wybuch w petersburskim metro". Po chwili drugi wpis. Prawdopodobnie atak terrorystyczny. W biurze kolejne osoby otwierają strony z newsami i właściwie nie wiedzą co się wydarzyło. 10 osób zabitych, kilkadziesiąt rannych.

Pojawiają się pierwsze zdjęcia i filmy. To bardzo dziwne uczucie, kiedy coś takiego zdarza się w miejscu w którym co jakiś czas bywasz. Kolejna wiadomość, to znalezienie bomby na Placu Powstania. Na tej stacji jestem prawie codziennie. Byłem w pracy. To mnie nie dotyczy.

Całe metro zamknięte. Miasto jest sparaliżowane. Kilka lat temu, po zamachu na moskiewskim lotnisku, taksówkarze podbijali ceny kilkukrotnie. Tutaj pierwsza korporacja ogłasza, że do KADu (obwodnicy) wozi za darmo. Inni próbują zarobić podnosząc ceny, ale szybko pojawiają się głosy oburzenia. Podobno większość taksówek jeździła tego dnia za darmo. Komunikacja miejska jest bezpłatna.

Na YandexNavi (takie rosyjskie GoogleMaps) na mapie można zostawiać wiadomość. Cała, dokładnie cała mapa była przysłonięta. "Devyatkino (metro), 19, 4 miejsca - bezpłątnie", "Kupchino, 2 miejsca", "Północ miasta, 1830, 4 miejsca". Na ulicach całe kolumny ludzi próbujący dostać się do domów. Kierowcy podjeżdżają na przystanki, krzyczą dokąd jadą i zapraszają do zajęcia miejsca. Niektóre stacje nalewają paliwo za darmo dla wolontariuszy. Miasto walczy.

Ile osób zginęło łącznie w tym zamachu? 14? Co to jest dla kilkumilionowego, ogromnego miasta? "Przecież tyle osób ginie tygodniowo w weekend na polskich drogach". Atak terrorystyczny chyba tak naprawdę nie jest atakiem na ludzi. To atak na ludzką wyobraźnię.

Następnego dnia metro już działa. Ale przecież wczoraj, w wagonie która wygląda tak samo... Przecież to się nie może powtórzyć, nie następnego dnia, to byłoby takie głupie. Przecież... Przecież to mnie nie dotyczy.

#rosja #zamach #petersburg #polyakvpitere #metro #przemyslenia
  • 1