Wpis z mikrobloga

Jadę sobie dzisiaj z Młodym autem i nagle z podporządkowanej wyjeżdża mi Karyna Audicą i przestawia mnie z głównej przez przejście dla pieszych, chodnik i ścieżkę rowerową 90 stopni. Wybiega z okrzykiem - Nie, niech Pani nie wzywa policji, dogadajmy się, zapłacę Pani wszystkie piniondze. Sprawdzam czy z Młodym ok ( $### mnie Twoje piniondze), dzwonię po smutnych panów. Odbiera Pan na 112, 3/4 rozmowy czy nie chce się spisać (burwa 15 razy mówiłam , że nie, dajcie mnie tu smutnych Panów), chyba stwierdził , że jestem jakaś idiotką (gratulacje dyspozytorze), w końcu łaskawie godzin się na zawiadomienie policji - Karyna szał. Stoję w poprzek tego wszystkiego, z Młodym w foteliku, obok posterunku policji, przejezdzaja sobie radiowozy, nikt się nie zatrzyma i nie zapyta czy z dzieckiem ok - zapracowani. Karyna oferuje mi piniondze świata, po czym stwierdza że jechalam za szybko (50), że mogłam ja wyminąć (jak głupia Karyno skoro przywalilas w tył auta). Przyjeżdżają smutni Panowie (złego słowa nie powiem, bardzo pomocni - jedyny pozytyw dnia) i standard - Karyna nie dość, że bez prawka (ale w trakcie kursu #prawiejakkierowca) to i bez ubezpieczenia. Dzięki dyspozytorze za dobrą radę, żeby się nie spisywać. Smutni Panowie poradzili mi, żebym z Młodym na wszelki wypadek pojechała na sor (taaa, se pojadę bez dowodu rejestracyjnego). Milion godzin później na sorze: Pani cała? Dziecko było w foteliku? To jak Pani cała i dziecko w foteliku to po co Pani tu przyjeżdża, żebyś się dziecko wirusem szpitalnym (!?) zaraziło? Burwaaaa ludzie, weźcie sobie włączycie 1% empatii.

#truestory #dlugiwpis #musialamboniewytrzymie
  • 7
@rider3031 997 nie ma z automatu przekierowania na 112? Przysięgam, pierwszy numer jaki mi przyszedł do głowy to 112.
A dobra, już widzę, że nie. Nauczka na przyszłość - oby się nie przydała.