Wpis z mikrobloga

O powstaniu promu w Szczecinie. Ściana tekstu, ale myślę że warto przeczytać, szczególnie polecam tym, którzy bardzo lubią mówić o odbudowywaniu polskiego przemysłu stoczniowego.

#polityka #pis #szczecin #stocznia #gospodarka #ekonomia #przemysl
źródło: https://www.facebook.com/Rafal.Zahorski.Szczecin/?hc_ref=NEWSFEED&fref=nf

Zostałem zaproszony na dzisiaj (26.06) do dwóch mediów by skomentować cyrk związany z położeniem tzw. stępki pod prom czy bezzałogową latającą łódź podwodną w Szczecinie. W Radio Plus wystąpiłem o 17:00, a w drugim medium odwołało zaproszenie - bo Zahorski niestety mówi prawdę - a prawda "Doskonałej Zmianie" jest niewygodna, więc wystarczył jeden telefon by zaproszenie skasować. Otóż wszystkim propagandzistom i politycznym budowniczym promów czy latających łodzi podwodnych powiem co następuje w prostych żołnierskich słowach:


1. Promy czy statki na świecie budują prywatne przedsiębiorstwa albo jako stocznie albo konsorcja. Buduję je w ogromnej większości na zlecenie prywatnych armatorów za prywatne pieniądze prywatnych banków. Ot - taki to klimat.

2. Absolutnie wszelkie metody budowy statków na świecie przez tzw. firmy państwowe spełzły na niczym . Nawet najsłynniejsze stocznie na świecie, które bankrutowały jako przedsiębiorstwa prywatne, nie udało się uratować za publiczne pieniądze - nie tylko ze względu na zwalczaną w Europie tzw. "pomoc publiczną" - patrz Nowa Stocznia Szczecińska (która nigdy nie wybudowała ani jednego statku z zyskiem) czy też największa w latach 30-tych stocznia na świecie czyli słynny Brytyjski Smith's Dock Co. Ltd. w Middlesbrough - upadający podmiot został przejęty w 1985 roku przez państwo by finalnie upaść w 1987 roku. W świecie biznesu bowiem panuje jedna smutna i brutalna zasada - tam gdzie nie radzi sobie kapitał prywatny - sektor publiczny nawet nie wkracza. My idziemy (jak to modne ostatnio) w przeciwnym kierunku i to bardzo szybko.

3. W przypadku Szczecina mamy do czynienia z nowym zjawiskiem - nowym na skalę światową - otóż u nas jako prekursorzy statki zaczęli budować politycy i klakierzy władzy co Szczecin i branżę stoczniową podnoszą obecnie z kolan.

4. I tak oto położono stępkę. A pod co? Nikt nie wie bo ... formalnie nie wiadomo co będą budować.

5. Normalna kolejność przy budowie statku wygląda w dużym uproszczeniu tak: pomysł, potrzeba i zamówienie od armatora - oferta kilku stoczni bazująca na szczegółowej specyfikacji armatora oparta na wstępnym projekcie danej jednostki - wybór najlepszej oferty od wybranej stoczni - umowa wstępna - projekt i dokumentacja techniczna - wybór towarzystwa klasyfikacyjnego pod nadzorem którego ma być budowany i klasyfikowany dany statek - zatwierdzenie projektu i dokumentacji przez towarzystwo klasyfikacje - szczegółowy kosztorys i kontrakt finalny na budowę z dokładna kwotą, finansowaniem i terminem zakończenia budowy. To po stronie formalnej.

6. Od strony wykonawczej to wygląda to tak, że choć faktycznie pierwszym elementem statku jest stępka to wcale nie powstaje jako pierwsza. Owszem kladzie się ją na pochylni, ale wtedy kiedy już spora część sekcji statku jest gotowa i czeka na swój montaż. Jednym słowem stępka zaraz po położeniu błyskawicznie zmienia się niemal w gotowy kadłub statku. Stocznia się spieszy by dany dok czy pochylnia była zajęta w jak najkrótszym czasie bo czekają koleje zlecania i projekty. W trakcie jak montowane są pierwsze elementy czy konstrukcje kadłuba już w całej stoczni są cięte arkusze blachy, gięte i spawane - na miejscu budowy jest mrowie ludzi i setki elementów statku. To wszytko idzie w stronę budowanego kadłuba i przypomina dosłownie mrowisko gdzie mrówki wnoszą liście w stronę mrowiska. To też wersja uproszczona.

7. A jak wygląda budowanie statku przez polityków? Banalnie: oto najpierw podpisuje się list intencyjny: - państwowy armator - państwowy bank - państwowa nieistniejąca "stocznia" widmo. To rok temu na poprzednim kongresie morskim. Teraz kładzie się "stępkę" bez dokumentacji i projektu statku. O zatwierdzeniu przez np. polski PRS nie wspomnę. Potem stępka ma odpoczywać na pochylni 6 miesięcy i nabierać mocy urzędowej. W tym czasie robi się "Show Time" że oto budujemy "Prom czy Łódź Podwodną". Pół roku starczy by to politycznie sprzedać. Potem w styczniu może w kwietniu będzie gotowa jakaś dokumentacja promu czy łodzi podwodnej - do wyboru. No ... a potem zaczniemy budować. Jeszcze miesiąc temu było, że budowa będzie trwać 1,5 roku - teraz jest już 3 lata. Za rok będzie 5. Ale cena tego czegoś co to niby ma być wciąż jest trzymana na poziomie 400 mln zł choć wszyscy wiedzą, że sięgnie niemal miliarda i że tej budowy nikt w Szczecinie nie skończy. Nie skończy bo nie o to chodzi. Chodzi o to by budować i pokazywać że oto budujemy. Kiedyś tak w Polsce budowano socjalizm teraz promy - sorry JEDEN PROM!!!

8. Obecnie w Szczecinie i okolicach brakuje spawaczy - łącznie na dzień dzisiejszy wszystkie firmy - nie tylko stoczniowe - ale i te co zajmują się obróbką metali czy produkcją - potrzebują około 500 spawaczy i monterów o różnych stopniach specjalizacji i doświadczenia. Oczywiście najbardziej brakuje tych o najwyższych umiejętnościach i certyfikatach. Są tacy, ale wszyscy mają pracę - dobrą pracę albo w naszym rejonie albo za granicą. No, ale dalej jest ich duży brak. Nie tylko spawaczy brakuje - brak jest jeszcze wielu fachowców z branży stoczniowej różnych specjalności. Bezrobocie w naszym mieście zmierza już coraz bardziej do poziomi 4% - to oznacza, że nie tylko nie mamy bezrobocia, ale wyrażą nadpodaż pracy - której nie ma kto wykonać. Niestety ułatwienia do wjazdu do UE dla naszych sąsiadów z Ukrainy powodują to, że idą oni na Zachód do sąsiednich Niemiec i dalej. Trywialnie powiem, że nie chodzi obecnie o tworzenie nowych miejsc pracy dla pracowników których nie ma, a o to by tych ludzi ściągnąć do Szczecina. Dlatego jak ktoś chce budować już ten prom to powinien w pierwszym rzędzie (jeszcze zanim znajdzie te grubo ponad 200 mln Euro) najpierw odpowiedzieć na pytanie: skąd wziąć 800 pracowników do budowy promu gdzie ponad połowa to wyspecjalizowani spawacze, a reszta to monterzy kadłubów, instalacji, urządzeń, elektromonterzy itd. Lista długa, a ludzi brak.

Ale załóżmy, że już znajdziemy te prawie miliard złotych i nagle na drukarkach 3D wydrukujemy tą armię ludzi by ten cudowny wymarzony prom zbudować i wybudujemy go w nierealnym jak na nasze warunki czasie czyli 3 lat (taaa.....). I nagle wtedy z zaklętego kręgu wszelkiej maści absolwentów politologii ten prom z wirtualnego świata polityki będzie musiał przejść do biznesowego realu czyli eksploatacji w barwach doskonale zarządzanego bo państwowego PŻB. I oto nasz piękny wspaniały prom za prawie 1 Mld zł wejdzie na rynek gdzie konkurencja będzie miała promy za 500 mln - czyli w cenie naszego jednego oni będą mieli dwa - takie same, ale zbudowane w Chinach. I nagle i PŻB i ich konkrecja np. Unity Line czy TT-Line będą konkurować ze sobą. Pytanie kto będzie miał niższe koszty eksploatacji promów - czy PŻB czy ci co będą mieli o połowę tańsze jednostki? Kto da bardziej konkurencyjną ofertę na wolny rynek przewozów promowych?

Mamy obecnie doskonałą koniunkturę na rynku promowym. Ma się ona zakończyć za około 2 lata - tak mówią eksperci tego rynku - nie politycy. I co jak rynek spadnie to wtedy przy malejących przychodach PŻB ma dostać finansowy kamień do szyki? Już widzę ten las chętnych kamikadze na objecie stanowiska prezesa PŻB.

W całej tej hecy nie chodzi o to by budować promy, a o to by udowodnić, że to MY MAMY RACJĘ nawet jeśli zadanie zniszczy całą branżę stoczniową w Szczecinie. To, że jest zapewnione finansowanie to też bujda. Finansowanie jest na prom w cenie około 400 Mln zł, a nie na taki za prawie miliard.

Sorry zapomniałem dodać, że uruchomienie produkcji statków w oparciu o istniejącą infrastrukturę wymaga od ręki około 20 Mln EUR, a tak naprawdę by to dobrze zrobić trzeba wydać jakieś 50 mln euro, To też opinia fachowca co buduje statki niemal non stop.

I zamiast pomóc prywatnemu biznesowi i wielu rodzimym stoczniom dając im narzędzia takie jak gwarancje kredytowe, długie okresy wypowiedzeń na terenie SPP czy np. ciężki dźwig pływający w ramach zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi na torze wodnym w eksploatacji np Straży Portowej przy ZMPSiŚ to my chcemy od razu rzucać się na głęboką wodę i budować prom, który jeszcze nawet nie zaczął być budowany, a już sięga po niego Trójmiasto. Bajka, po prostu bajka. Tego nam trzeba: chleba i igrzysk.

I tak na koniec by jeszcze pokazać jak to jest jak Kali kradnie krowy i jak Kalemy te krowy kradną. Kto przeniósł produkcje POLSKICH statków z POLSKI do Chin? Otóż inwestycje w stoczniach chińskich rozpoczął w lutym 2003 ówczesny dyrektor PŻM niejaki Paweł Brzezicki. Dlaczego to zrobił ? Polskie stocznie wówczas jeszcze były gotowe na przyjęcie zamówienia i pracowały wszystkie pełną parą. Teraz o to samo obwinia się ostatnią dyrekcje PŻM pod wodzą Dyrektora Pawła Szynkaruka. Teraz jest to klasyczna sytuacja szukania innego winnego, po obrzuceniu takimi zarzutami by "przeciwnik i wróg" się zawodowo już nie podniósł. Oczywiście to, że były Wiceminister Ministerstwa GMZ i rzekomo twórca słynnej "Ustawy Stoczniowej" (z której to nikt do tej pory dobroci nie skorzystał) oraz obecny Komisarz PŻM nazywa się również Paweł Brzezicki to oczywiście jest tylko i wyłącznie zbieżność imion i nazwisk. Oczywiście tamten Brzezicki z 2003 roku i obecny Komisarz PŻM Brzezicki to absolutnie dwie różne osoby :-)

I tak doszliśmy do poziomu absurdu i politycznej megalomani, której w tym rejonie Polski nigdy jeszcze nie mieliśmy.


A podobno w naszym kraju handel dopalaczami jest nielegalny :-)

Naprawdę?
  • 1