Wpis z mikrobloga

@jestem_na_dworzu: Po przejściu drzewka francuskiego rozumiem ten język w stopniu pozwalającym mi na czytanie w tym języku książek (co w sumie było celem). Oczywiście co jakiś czas sprawdzam jakieś słowo w słowniku, ale i tak znaczenie większości "nieznanych" odgaduję przez analogie do angielskiego/łaciny. Dużo więc zależy od zdolności kojarzenia i znajomości innych języków w jakimś stopniu podobnych. Domyślam się, że w przypadku norweskiego ciężko o jakiekolwiek rodzaju analogie, toteż możesz być
@Papinian: ale nie porównuj kursów zrobionych przez Duo ze społecznościowymi. Te główne (hiszpański, niemiecki, francuski) są na zupełnie innym poziomie. No i norweski jest zaskakująco podobny do angielskiego.
@Papinian: Są mniej dopracowane, niektóre rzeczy nie działają, bardzo często nie ma objaśnień gramatyki bądź są zdawkowe. No i nie ma różnych bonusowych rzeczy. To jak bardzo dany kurs się rozwinie zależy tylko od dobrej woli społeczności więc niektóre są na bardzo niskim poziomie i nigdy się już nie zmienią, ale np. norweski z tego co widzę jest poddawany dużym poprawkom, ciągle dopieszczany.
@darosoldier: duolingo daje poziom A2, w porywach do B1. Swobodna komunikacja to B2. Statystycznie żeby dojść do B2 z tego poziomu co jesteś trzeba poświęcić tyle samo czasu, ile poświęciłeś dotychczas.

No i duolingo to tylko narzędzie do nauki - miejsce, gdzie można np powtarzać sobie zdania z konkretnym czasie, ale tego czasu wypadałoby się nauczyć poza kursem, a nie tylko "zaliczyć na siłę" - bo po takich "zaliczeniach na siłę"