Wpis z mikrobloga

@dnasstorm: nie czuję się bardziej zagrożony niż w Krakowie. Niestety, duże miasta ściągają zagrożenia. Ja nigdy nie doświadczyłem bezpośrednio zagrożenia (poza jednym ćpunem z Polski w okolicy, który zniknął tak szybko jak się pojawił). O jakichś akcjach dowiaduję się tylko dlatego, że widać dużą aktywność policji, ale tego nie ma zbyt często.
Zdarzają się potyczki między grupami handlarzy, ale zazwyczaj omijają cywili.
Generalnie mam taką obserwację, że to nie kolor determinuje,
@dnasstorm: jeśli chcesz operować tylko na subiektywnych odczuciach z własnego otoczenia, to ja 15 minut od Finsbury Park mam problem tylko z Polakami, jeśli jakikolwiek jest.
Tak jak wspomniałem, osobiście nie doświadczyłem problemu od nikogo innego.
Ale prawda jest taka, że to jakieś drobnostki i raczej problemy się nas nie imają bardziej niż np. W Krakowie.