Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pytanie kieruję bardziej do facetów w związkach bo zależy mi żeby faceci się wypowiedzieli jak wygląda ta sprawa u nich, ale Węgierki też mogą się wypowiedzieć.
Powiedzcie kto ma rację, ja czy moja dziewczyna. Ja oczywiście uważam, że racja jest po mojej stronie ale może się mylę.
Pytanie brzmi, czy mieszkając razem z dziewczyną pytacie się jej o zgodę np na to, że w weekend lub w ciągu tygodnia wpadają do was wasi koledzy pod wieczór albo ktoś wpada do was na noc w weekend czy tez wy jedziecie gdzieś go kolegi i tam zostajecie na noc, albo np dostajecie zaproszenie na jakiś wypad z kumplami do baru?
Ogólnie to jesteśmy tuż przed 30, 2 lata związku i 2 miesiące mieszkamy razem. Przed zamieszkaniem omówiliśmy takie rzeczy jak opłaty, podział obowiązków i takie tam. Na początku było dobrze, ale zaczęło się psuć.

Spięcie nr 1. Będąc w którąś sobotę na imprezie moi trzej kumple zaproponowali żebyśmy poszli jeszcze do mnie do mieszkania, więc powiedziałem, że ok. W sumie jeszcze przed odpowiedzią pomyślałem co powie dziewczyna ale przecież nie będę przy nich dzwonić do niej i pytać się o pozwolenie. Do mnie przyszliśmy o 22, dziewczyna była już w łóżku i nie była zadowolona, ale powiedziałem, że będziemy cicho, o 1 towarzystwo się rozeszło do siebie. Dziewczyna powiedziała na drugi dzień żebym uzgadniał z nią takie rzeczy.
Spięcie nr 2. W któryś piątek zadzwonił mój dobry kumpel, ze będzie ze swoją żoną w moim mieście i czy może wpaść na jeden dzień, zgodziłem się. I znowu to samo, dlaczego ze mną tego nie uzgodniłeś, że następnego dnia chce przyjechać na cały dzień twój kolega? No nie zapytałem sie jej bo jak to by wyglądało? Miałem się rozłączyć z kolegą i zadzwonić do dziewczyny i spytać o zgodę? A dzień, w którym przyjechał kolega wyglądał tak, że prawie cały dzień nie było mojej dziewczyny w domu.
Spięcie nr 3. Kolega zaprosił mnie do siebie na działkę, tez powiedziałem do razu tak. Po raz kolejny to samo ze strony mojej dziewczyny.
Spięcie nr 4. Ustaliliśmy z kolegami, że w ciągu tygodnia idziemy do baru na piwko. Oczywiście znowu ta sama gatka. Dlaczego stawiasz mnie przed faktem dokonanym, mieliśmy wspólnie spędzić wieczór. Tych sytuacji było jeszcze kilka.

Więc dziewczyna powiedziała, że musimy porozmawiać bo tak dalej być nie może.
Ja uważam, że nie muszę się jej pytać o zgodę i nawet nie za bardzo chcę. Ona nie rozumie, że ja jako mężczyzna źle będę się z tym czuć, poza tym nie chce wyjść przy kolegach na pantoflarza. Miałem kiedyś takiego kolegę, co raz zadzwinił do żony zapytać się o coś to on razu dostał łatkę frajera, pantoflarza i przy najbliższej okazji kumple mówili do niego "zapytaj się żony", "spytaj się o pozwolenie".
To nie chodzi o to, ze jej zdanie nie ma dla mnie znaczenia, ma, tylko wolę sam podejmować niektóre decyzję i przecież nie będę w każdej spawie pytać się jej o zgodę.

Ona natomiast twierdzi, że postąpiłem źle. Że nie chodzi o żadną zgodę z jej strony tylko o skonsultowanie tego z nią (czyli zgodę według mnie). Mówi, że jest jej przykro, ze została pominięta i dla niej takie zapytanie się jej jest równoznaczne z tym, że zależy mi na niej i na jej opinii, jej zdaniu. Ona mówi, że ona ze mną konsultuje różne rzeczy bo ja jestem dla niej ważny i nie chce żebym czuł się pominięty. Ok, fakt, często pyta się mnie o coś tam ale nie oznacza to, że ja tez muszę, przecież nikt jej do tego nie zmusza.
Zapytała się mnie jak ja wyobrażam sobie dalej ten związek skoro nie pytam się jej o zdanie.

Ja czuję się w pewien sposób ograniczany i zależny od niej chyba ona tego nie rozumie. Więc, jak to wygląda w waszych związkach i przede wszystkim kto ma rację?

#logikarozowychpaskow #rozowypasek #niebieskiepaski #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 172
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania ja tam ustalam takie kwestie z żoną nawet jeśli ma to być "na bieżąco " przy kolegach.
Jeśli twoi kumple smieszkuja z ciebie, że jesteś pantoflarz to:
- są #!$%@? do zabawy a nie prawdziwymi kumplami
- są jeszcze większymi #!$%@? ale zerwali się że smyczy i akurat zgrywają twardzieli lub jeszcze baby nie mieli i nie mają pojęcia o wspólnym życiu

Co do tematu pytania żony o zgodę.
Co byś
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Z mojego doświadczenia. MUSISZ ZAWSZE ZAPYTAĆ, inaczej będzie wkurzona. Jak zapytasz zazwyczaj się zgodzi. No chyba że imprezujesz codziennie. Jest to męczące, czujesz się jakbyś mial smycz na szyi, ale inaczej się nie da. Tylko pamietaj, ze musisz to zrobic w miły sposób. Nie atakować, nie stawiać warunków. Poczuje, że liczysz się z jej zdaniem, i będzie ok. Tak to już jest w związku, trzeba kombiniwać i myśleć strategicznie troszkę
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Najwyraźniej nie jesteś gotowy na taki związek a Twoja dziewczyna wydaje się być znacznie dojrzalsza.
Jeśli decydujesz się mieszkać z kimś pod jednym dachem to są tego plusy i pewne minusy.
Coś za coś - oboje poświęcacie jakąś część swojego dotychczasowego stylu życia w zamian mając siebie.
Kto się czubi ten się lubi - ale nie przeciągaj struny.
Krótki telefon do dziewczyny z pytaniem czy znajomego możecie poratować noclegiem byłby
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: odstaw alkohol człowieku, bo Ci w głowie mąci. Czy mając współlokatora też bez jego zgody byś zapraszał ludzi jak popadnie? Żyjesz już w związku, a nie w kawalerstwie, gdzie możesz robić co się tobie podoba. Idąc na miasto z ludźmi po pijaku wpadasz na pomysł - lecimy do mnie! Wypadałoby kobiety zapytać najpierw. Najwyraźniej jesteś życiowa pipa, skoro takich rzeczy ustalić nie możesz.
  • Odpowiedz
  • 0
@agaja no właśnie trudno to oceniać, bo mamy tylko jego punkt widzenia. Być może też jestem trochę skrzywiony, bo moja była też mi robiła takie i wiele gorsze jazdy.
  • Odpowiedz