Aktywne Wpisy
Djuk94 +126
Dlaczego ostatnio tak wszyscy eksperci nawołują, że będzie wojna, podczas gdy Rosja ma jak na razie problem z zajmowaniem miast na Ukrainie? Widzę, że ten sam spektakl, co z ekspertami od AI, którzy rok temu nawoływali, że za pół roku, a może nawet w ciągu paru miesięcy czeka nas wielki przełom, świat nie do poznania! I ugasło. Nie sądzę, że wojna z Rosją nam grozi w tym dziesięcioleciu po tym, co pokazują
kantek007 +169
Polacy najwieksi niewolnicy #praca
Z jednej strony mamy lekarzy rezydentów, którzy sami przyznają, że praca brutalnie weryfikuje wiedzę z akademii, praktyki są do niczego, a personel traktuje studentów jak zło konieczne, ogon, który się za nimi toczy.
W literaturze studenci czytają, że np. powinni w danych przypadku zlecić 10 badań, a w praktyce mogą wykorzystać dwa. Medycyna zamienia się w biznes - wszystko przelicza się na pieniądze.
Młodzi zauważają, że w polskiej medycynie panuje feudalizm - najwięcej spijają na górze, młodzi dostają ochłapy. Starsi nie chcą uczyć młodych, boją się konkurencji. Nie da się opanować operacji patrząc na nie zza pleców.
Olbrzymim problemem jest podejście pacjentów. Wielu nie rozumie, że lekarz chce pomóc, ale jest trybikiem w systemie. Są tacy, którzy straszą od wejścia prawnikami. Pojawiają się kancelarie prawne, które zachęcają do złożenia pozwu przeciwko lekarzowi. Wieczne pretensje i narzekanie. Dużym problemem są ludzie, którzy przychodzą z pierdołami, starsi, którzy nie mają z kim porozmawiać. Później wszyscy się dziwią, że lekarze są niemili.
Z drugiej strony mamy relacje starszych lekarzy, którzy wytykają rezydentom to, że każdy pcha się do dużego miasta. W Warszawie na praktykach studenci chodzą tabunami. Tak samo dużo jest stażystów. Każdy chce w Warszawie. Ten kto chce się nauczyć jedzie do szpitala w najbliższym mieście powiatowym, gdzie z dala od zgiełku może się czegoś nauczyć.
W Warszawie trudno utrzymać się jako rezydent, w mniejszym mieście spokojnie. Poza tym w dużych miastach stawki w NPL są niższe, bo jest więcej lekarzy i każdy chce tam dorobić. Taki lekarz pierwszego kontaktu w NPL (BEZ SPECJALIZACJI) może zarobić za dyżur 500 zł. Praca od 18 do 8 rano (14 godzin). Sporo czasu, harówka, ale nikt im nie każe chodzić tam codziennie.
Podobnie jest ze specjalnością. Większość pcha się tam gdzie są duże pieniądze - najczęściej jest to chirurgia.
Niestety same trudne studia nie gwarantują wymarzonej ścieżki kariery. Trzeba się dostosować do rynku, tak jest po każdym kierunku.
W książce była również relacja urzędnika z Ministerstwa Zdrowia. Pojawiły się środki na zwiększenie liczby rezydentów medycyny stomatologicznej w danym województwie. Doświadczeni lekarze oprotestowali pomysł. W wielu dziedzinach medycyny mamy do czynienia z kastami, dostanie się do nich graniczy z cudem.
#polska #protestrezydentow #medycyna
Bzdura. Kasa jest w okulistyce, dermatologii, laryngologii, urologii, radiologii, endokrynologii. Nikt o zdrowych zmysłach nie idzie na chirurgie dla pieniędzy.
miesięcznie. Wtedy do końca życia trzeba dyżurować, żeby jakoś wyjść na swoje.
O internistach mówią: plebs. Tak samo mówili kiedyś o pediatrach. Dlaczego młodzi
chcą masowo być anestezjologami? Bo tu skok finansowy jest ogromny. Etaty
anestezjologów to 15–20 tysięcy złotych. Oczywiście dochodzą do tego dyżury, no bo
kto zrezygnuje z dyżurów. Chirurg zarabia około 15 tysięcy. Kardiochirurg − 35