Wpis z mikrobloga

Też Was ciekawi to odmienne odbieranie tych samych marek czy produktów w różnych krajach, kulturach lub społeczeństwach?

Lata temu w czasach studenckich pracowałem za barem w jednym z największych nocnych klubów w Wielkiej Brytanii. Wtedy najpopularniejszym piwnym szczochem była niewątpliwie Stella, piwo belgijskiego producenta zwane powszechnie wife beaterem", podobnie zresztą jak siatkowana podkoszulka noszona przez spasionych zasiłkowców mieszkających w tzw. council house'ach (co ciekawe, jedna z teorii mówi, że to właśnie od tego terminu wziął nazwę człon akronimu chav określającego angielskich dresiarzy - Council House And Violent). 

Za każdym razem, gdy do klubu wchodziła grupka nastolatków zalizanych niczym członkowie zespołu Steps, w zapiętych pod samą szyję kraciastych koszulach i białych trampkach wiedziałem, że będą się zastanawiać pomiędzy dwufuntowym Fosterem lub Stellą (zresztą podobnie, z niemal 100-procentową pewnością dało się rozpoznać naszych rodzimych chłopaków którzy zawsze odmawiali dolewki tzw. mixera, czyli dowolnego gazowanego napoju do wódki, mimo że był w cenie).

Z kolei gdy później zamieszkałem w Australii, zdziwiło mnie jakże odmienne podejście do tytułowej marki mimo kulturowego podobieństwa obu społeczeństw. Tutaj to już nie była "żonobijka", a mieszkańcy Antypodów chcący od święta zakupić jakieś importowane, z górnej półki, lepsze niż swoje 2,5% szczyny piwo, poważnie zastanawiali się pomiędzy kartonem właśnie Stelli (tutaj już obowiązkowo z dodanym "artuła") a Coroną, Asahi, czy też Millerem (notabene, chyba wszystkie w swoich krajach pochodzenia również uznawane za szczyny - biedni Australijczycy).

Obecnie będąc w Egipcie również w barach pojawia się Stella. Jednak, mimo podobieństwa tak nazwy jak i logo w postaci białej gwiazdy ("stella" to z łaciny gwiazda) produkt zupełnie innego piwowara.

Znacie inne takie przypadki? Tzn. tego samego produktu o zupełnie odmiennej reputacji w różnych krajach? Lub o tej samej nazwie lecz innych producentów?

#wanderlust - tag z mojej obecnej podróży do Rogu Afryki (oraz wcześniejszych tułaczek i opowiadanek).

Edit: źle tag mi się dodał więc doklejam dotychczasowe ciekawe komentarze z poprzedniego postu:

@Cezarious: pierwsze, co mi przyszło do głowy, to te czerwone kubki z amerykańskich filmów. Tam się z nich korzysta, bo są najtańsze, a u nas to jakiś powód do lansu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@krnabrny_brodacz: nasze koncernowe lagery w kraju mają opinie piwa dla pospulstwa, przy grillu. Za granicą mówi się o nich raczej dobrze i nie kojarzy z patolą. Chyba, że naszą imigracyjną

@lajsta77: w USA Stella Artois to najlepsze piwo koncernowe sprzedawane w marketach tylko Pilsener urquel je miażdżył ale trudniej go dostac.

@strikingsurface: jak byłem z 10 lat temu w dojczlandzie na praktykach studenckich, to z kolegami opijaliśmy się piwem OETTINGER. generalnie niemcy mówili, że to niedobre, sikacz jakich mało, tanie badziewie i mimo iż sami pili piwa tańsze od rzeczonego OETTINGERA (0,19EUR + butelka) to wykazywali niesamowitą niechęć i pogardę w kierunku naszego trunku.
Niemniej... po powrocie do ojczyzny w większym sklepie na dziale piwa eksportowe dostrzegłem nasz wykopaliskowy nektar bogów... na półce oznaczonej jako piwa premium i w cenie ponad 5PLN (10 lat temu...)


Dwadziesciajeden - Też Was ciekawi to odmienne odbieranie tych samych marek czy produ...

źródło: comment_5ZTI6onfUUrUVqOzprYI5vUWNk6fbJYM.jpg

Pobierz
  • 27
@Dwadziescia_jeden: W Afryce jest sprzedawana bardzo dobra odmiana piwa Guinness. Nie jest znane w Europie ciemne wodniste piwo o lekko palonym smaku, ale pełne w ustach i mocne piwo bardziej przypominające naszego portera. U nas czasem je można dostać, ale nie jest to to samo piwo, gdyż to afrykańskie robią w Nigerii.
Jak szukasz jakiegoś konkretnego piwa lub dobrego piwa w ogóle to polecam serwis recenzencki www.ratebeer.com i zakładki /top beers
@Dwadziescia_jeden fast food (MCD, KFC) w USA vs. W Polsce. Tam jedzą to głównie Google I tym podobne osobniki pozbawione kubków smakowych i godności. Psu bym tego gówna nie dał. Za to wszyscy Amerykanie, których znam byli zachwyceni tymi miejscami w Europie. To samo jest tam z autami z EU. Stary golf to lans w opór plus nie psuje się tak często jak rodzime konstrukcje.