Wpis z mikrobloga

@uhu8: @FionnMacCumhail: racja, ale jestem pewien, że coś by się znalazło. Kiedyś te nazwy szły w dziesiątki:

W staropolszczyźnie również stopnie powinowactwa miały swoiste nazwy. Rodzice męża nazywani byli: świekier (świakier, świokier) i świekrew (świekra, swiekrucha). Ojca i matkę żony określano zaś jako cieść (później teść) i cieścia (wcześniej ćścia, później teścia, teściowa). Mężem córki był, podobnie jak dziś, zięć, za to synową (żonę syna) określano terminem snecha, sneszka, niewiastka
  • Odpowiedz
@sp0q: no nie, co najwyżej rodziną synowej / zięcia.
Formalnie nawet synowa/zięć nie jest rodziną, czego odzwierciedleniem jest choćby "zawartość" pierwszej grupy podatkowej przy podatkach od spadków i darowizn.
  • Odpowiedz