Aktywne Wpisy
antywojo +5
W tym roku studenci poczują koszt życia w miastach wojewódzkich (nie tylko oni), jeszcze kilka takich lat wzrostu cen kupna/wynajmu nieruchomości, a i miasta się wyrzygają populacją. Będzie powrót do miast powiatowych z podkulonym ogonem.
W tej chwili siedzę w powiatowym, za 38m2 płacę 1100zł (właściciel już coś burczy, chce 1500zł, ale mówię mu, że ucieknę i pokornieje), jak patrzę na ceny wynajmu w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu... to ktoś tam z
W tej chwili siedzę w powiatowym, za 38m2 płacę 1100zł (właściciel już coś burczy, chce 1500zł, ale mówię mu, że ucieknę i pokornieje), jak patrzę na ceny wynajmu w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu... to ktoś tam z
antywojo +27
Byłem młodszy, marzyłem o Wrocławiu. Dziś mam 34 lata i w sumie to nie wiem co ja w tym gównie widziałem. Dobrze, że nie wpakowałem się w hipotekę by tam zamieszkać. Wystarczy zobaczyć pierwszy lepszy "wroclaw walk" na Youtube by zobaczyć ten syf. Omijać te co pokazują rynek, wyjdziesz za rynek i masz brudne kamienice, obszczane mury, graffiti na każdej płaskiej powierzchni, korki, dziurawą kostkę i obraz jakiegoś trzeciego świata xD
#
#
Szukałem "Świętego Graala" produktywności. Tej jednej treści/myśli powodującej zmianę mojego sposobu patrzenia na świat, wzrost motywacji. Tego czegoś, co będzie ratować mnie w chwilach, gdy się zwyczajnie nie chce.
Mogę uchylić rąbek tajemnicy - czegoś takiego nie ma.
Ile bym nie przeczytał, jak bardzo bym nie był zmotywowany, nie ma możliwości, by uczucie zniechęcenia pojawiające się raz na kilka dni zniknęło. W świetle tego odkrycia, uświadomiłem sobie, że myśląc: "już się nie mogę doczekać weekendu, ale dużo wtedy zrobię" po prostu oszukuję siebie. Moment, w którym magicznie znajdzie się motywacja do działania, nie będzie istniał.
Zawsze będzie potrzebna pewna ilość energii do walki z mózgiem broniącym się przed robieniem rzeczy pożytecznych. I to nie zmieniło się od momentu, gdy zacząłem uczyć się programować, do momentu, gdy zacząłem na tym zarabiać. Wszystko, co osiągnąłem, zrobiłem dzięki zmuszaniu się. Dopiero potem pojawia się radość.
Ciekawym (przynajmniej dla mnie) pomysłem jest spisanie, ile razy dziennie muszę się zmuszać, by zacząć robić to, co mam zaplanowane. Będę ubierał to w jakąś zgrabną formę i wrzucał tagiem #robienierzeczy.
Co do tego posta - z chęcią przerwania pisania musiałem zmierzyć się dwukrotnie (podczas tworzenia) i po raz trzeci, przy wysyłaniu.
#robienierzeczy #motywacja #rozwojosobisty
Komentarz usunięty przez moderatora
@: I co brak motywacji do tworzenia tagu? ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Btw. mam tak samo jak ty, szczególnie gdy w pracy wpadam na "fajne" pomysły, a będąc już w domu nigdy nie przystępuje do działania