Wpis z mikrobloga

O tym jak się w Polsce szerzy kremlowska dezinformacja. / POLITICO

Propagandowa wojna Rosji ma m.in. na celu rozbicie jedności Unii Europejskiej i Polska jest jednym z pól tej potyczki

Putin chce zagnać Polskę z powrotem do swojego obozu – i uczynić to chce w dużej części polskimi rękami, wykorzystując do tego wyrafinowaną socjotechnikę i narzędzia informatyczne, jakich dostarcza Internet

Po ujawnieniu mieszania się Rosji w wybory w Ameryce i w Europie, Zachód nie tylko czuje się ostrzeżony, ale Putin stracił jakakolwiek wiarygodność polityczną

Rosja traktowana jest coraz częściej, jako państwo zbójeckie, którego działania wymagają wspólnej odpowiedzi

Wzrasta wiedza o złych stronach sieci – co nazywa się coraz częściej weaponizacją internetu – i należy przewidywać, że budowane będą skuteczne narzędzia przeciwdziałania

Doszukiwanie się wszędzie wpływów Kremla i objaśnianie nimi zdarzeń politycznych to oczywisty i kardynalny błąd. Jednak zaprzeczanie, że zorganizowana dezinformacja jest istotnym składnikiem polityki jest naiwnością

Publikacja POLITICO, poświęcona wojnie informacyjnej prowadzonej przez Kreml wywołały natychmiastową reakcję. "Prowokator, na żołdzie Reichu", "generalnie z facetem jest źle, ktoś normalny nie odważyłby się takich rzeczy publikować, by nie być uznanym za świra", "to że to świr nie wyklucza tego, że także agent, widocznie takich biorą", "Ci z CIA to też nie maja co robić z forsą…" "to nie świr, ale dobrze płatny agent CIA – zawsze gotowy do jej usług".

To komplementy z jednego miejsca w Internecie, gdzie zebrali się znajomi z Facebooka Jana Engelgarda. Najbardziej drażni ich następujący passus: "Putinowska propaganda w sposób szczególnie intensywny pasożytuje na tradycji endecji, wykorzystując pozorną zgodność dawniejszej prorosyjskiej polityki Romana Dmowskiego i postulowanej dzisiaj promoskiewskiej orientacji. Objawia się to m.in. przywoływaniem postaci Bolesława Piaseckiego i jego kolaborującej z komunistami organizacji PAX. Jest to zadziwiająca mieszanka idei wyczytanych z pism Dmowskiego, sympatii do czasów PRL (np. do postaci Wojciecha Jaruzelskiego), antysemityzmu, sympatii do lefebrystów, idei »zachowawczo-monarchicznych«, idei kresowych itd."

Engelgard to redaktor "Myśli polskiej" o wyraźnie prorosyjskim nachyleniu, Adam Wielomski to redaktor strony "konserwatyzm.pl," Jan Andrzej Zapałowski geopolityk inspirujący się między innymi Aleksandrem Duginem, którego sylwetkę opisał w szczegółach znany troll-hunter Marcin Rey, Włodzimierz Osadczy konsultant nowelizacji ustawy IPN, a Dawid Hudziec to polski obywatel, który jest rosyjskim najemnikiem przebywającym na terenie okupowanego Donbasu.

Enuncjacje tej grupy przyjaciół z Facebooka współbrzmią na ogół z treściami "Sputnika", niszowej strony oficjalnie będącej organem kremlowskim propagandy. Konrad Rękas na portalu "Wierni Polsce suwerennej" stwierdza: "Dzięki temu, co dzieje się na Wschodzie – być może uda się przełamać katastrofalne skutki tzw. »upadku komunizmu« dla Polski i to bez jego formalnego przywracania. Nowe czasy wymagają nowych odpowiedzi – ale mechanizmy przeważnie pozostają bez zmian. Czasami tylko to, czym burzono – należy użyć do odbudowy. I na tym będzie polegać »sprawiedliwość dziejowa« – że »KGB-ista Putin« naprawi to, co zepsuli KGB-ista Andropow z Gorbaczowem i Jelcynem."

Jak na zwolennika polskiej suwerenności to bardzo zastanawiająca opinia, zbliżona przy tym do głośnego stwierdzania prezydenta Putina "że upadek Związku Radzieckiego to największa katastrofa XX wieku". Zastanawiające jest też, że znajomi Jana Engelgarda znajdują wyraźnie wspólny język z rosyjskim najemnikiem w Donbasie, którym jest Dawid Hudziec.

Towarzystwo małe, marginesowe, ale doborowe. Są w pełni kompetentni, by zaprzeczać działaniu rosyjskiej agentury w Polsce.

Taktyczne sukcesy i strategiczne porażki Putina

We Francji za narzędzie, a w konsekwencji agenturę Kremla uważa się ruch Marie Le Pen, w Niemczech "Alternatywę dla Niemiec". Wszędzie metody są podobne. Wszędzie też szeroka szara strefa między brakiem rozsądku, pożytecznym idiotą a zwykłą agenturą utrudnia identyfikację zagrożenia. Niektórych przekonuje to, że Putin jest niemal nie do pokonania. Bardzo też chce, aby takim go widziano.

Atak na Polskę nie jest wyjątkiem. Putin chce zagnać Polskę z powrotem do swego obozu – i uczynić to chce w dużej części polskimi rękami. Wykorzystuje do tego wyrafinowaną socjotechnikę i narzędzia informatyczne, jakich dostarcza Internet, choć w tle jest wciąż ukryta tradycyjna działalność agenturalna.

Trzeba przede wszystkim zdać sobie sprawę, że taki sposób prowadzenia polityki jest objawem słabości Rosji, a nie jej siły. Co prawda Putin odniósł wiele spektakularnych sukcesów, ale w gruncie rzeczy zmieniają się one szybko w porażki.

Wmieszanie się w wybory francuskie czy niemieckie dały pupilom Kremla więcej głosów, ale jednak nie doprowadziły do ich zwycięstwa. W wyborach amerykańskich Kreml poparł Trumpa. Waszyngton jednak, między innymi w skutek tego, jest tak antyrosyjski, jak nigdy przedtem.

Zachód nie tylko czuje się ostrzeżony, ale Putin stracił jakakolwiek wiarygodność polityczną. Rosja traktowana jest coraz częściej jako państwo zbójeckie, którego działania wymagają wspólnej odpowiedzi.

Sukcesy zawdzięcza Kreml zaskoczeniu, jakie związane jest z pozbawionym skrupułów wykorzystywaniem internetu w sposób sprzeczny z jego założeniami. Wzrasta jednak wiedza również o tych złych stronach sieci (co nazywa się coraz częściej weaponizacją internetu i informacji) i należy przewidywać, że budowane będą skuteczne narzędzia przeciwdziałania.

Dezinformator – jak go rozpoznać?

Wchodząc dzisiaj do internetu, wkracza się do strefy podwyższonego ryzyka, podobnie jak spacerując po dzielnicy znanej z chuligaństwa. Tylko zamiast chuliganów groźbę stanowią tam dezinformatorzy i są ich dwa rodzaje.

Dezinformator bywa często anonimowy (choć często dobrze zamaskowany pod fałszywą tożsamością, co administracja Facebooka sprawdza nader rzadko), nawet jeśli posługuje się danymi uprawdopodobniającymi jego tożsamość. Po doczytaniu się na czyimś profilu w odpowiednim stężeniu haseł "Kosowo jest nasze" albo o "gwałtach dokonywanych na ulicach zachodnich miast przez zdziczałych uchodźców", wysokim nasileniem nienawiści do Ukrainy czy z uporczywym zaprzeczaniu, że Moskwa ma coś wspólnego ze zabójstwem Skripala, można z wysokim prawdopodobieństwem stwierdzić, że ma się do czynienia ze środowiskiem sprzyjającego rosyjskiej polityce wpływu.

Oczywiście zdarzają osoby mające skrajne poglądy i zdarzają się ksenofobiczni osobnicy wyładowujący swoje frustracje w internecie. Trudno jednak przypuszczać, że to jedyna przyczyna, jeśli ów anonimowy publicysta głosi takie poglądy z uporem i w dużym natężeniu.

Można mieć jednak do czynienia z osobą niby wiarygodną, bo o potwierdzonej tożsamości, gdzie dostrzega się jednak pokrewieństwo z owym anonimowym trollem. Taki dezinformator, z takiego lub innego powołania, bywa ostrożniejszy, ma dobrą przykrywkę, zajmuje się równolegle również sprawami, które budzą zaufanie. Można go jednak rozpoznać po systematycznej zgodności jego działalności z długofalowym rytmem kremlowskiej propagandy.

Był na przykład antyturecki, w czasie gdy kraj ten chciał jeszcze przystąpić do Unii, potem prześwietla otoczenie Jana Pawła II, kiedy toczy się proces beatyfikacyjny, wreszcie ma antyukraińska obsesję, gdy Ukraina zaczyna pozbywać się kremlowskiej dominacji, a na koniec atakuje kolejne polskie rządy za to, że Ukrainę popierają. Ciągnie się to przez lata z nieprzerwaną intensywnością. Nie należy w takim wypadku machać ręką, mówiąc "to jakiś świr" albo wierzyć, że agenci są tylko w powieściach sensacyjnych.

Doszukiwanie się wszędzie wpływów Kremla i objaśnianie nimi zdarzeń politycznych to oczywisty i kardynalny błąd. Również jednak zaprzeczanie, że zorganizowana dezinformacja jest istotnym składnikiem polityki, jest naiwnością i stanowi przeciwny biegun do tej skrajności, jaką są teorie spiskowe.

Obserwacja polskiego Internetu wskazuje, że wiele jest w nim treści łatwo poddających się zewnętrznej manipulacji. Brak szacunku dla przeciwników politycznych, maksimum emocji przy minimum refleksji, żarty i kpina zamiast rozwagi, tworzą atmosferę, w której kremlowski dezinformator czuje się najlepiej.

Akceptuje się poglądy będące po naszej myśli, nawet wtedy, gdy są krzywdzące dla naszych oponentów, wierzy się łatwiej różnym bzdurom, jeśli tylko dotyczą naszych przeciwników. Wtedy traci się z oczu, że można być manipulowanym.

Jeden z przyjemnością ogląda memy, że rząd PiS się wali, inny odczuwa satysfakcję z memów o tym, że opozycja niczego nie może. Jeden i drugi mem może pochodzić z Moskwy.

Dezinformacji sprzyja też dziwaczny folklor polityczny, do którego należą takie postacie jak pseudoliberał Korwin-Mikke czy notoryczny antysemita Michalkiewicz, czy nawet osoby trochę bardziej szacowne jak dla przykładu rusofil doby Putina Bronisław Łagowski reklamowany hucznie na "Sputniku" czy Anna Raźna, pisząca wiernopoddańczy list do prezydenta Rosji.

Dezinformacja rozchodzi się najlepiej tam, gdzie panuje dla niej odpowiedni klimat. Często ten zły klimat stwarzamy sami.

Media społecznościowe są dla nas wszystkich czymś nowym i są jednym z przejawów głębokiego przełomu cywilizacyjnego. Dezinformacja to ciemna strona tych zmian, którą musimy się uczyć rozpoznawać i należy to czynić wspólnie i ponad podziałami.

W kolejnej części tego cyklu o rosyjskiej dezinformacji, przedstawimy proste sposoby przeciwstawienia się jej.

Źródło: POLITICO

#polska #ukraina #rosja #ruskapropaganda #4konserwy #neuropa #wojsko #polityka #geopolityka
world - O tym jak się w Polsce szerzy kremlowska dezinformacja. / POLITICO

• Propa...

źródło: comment_z8xY28ZflpcupOREajDj4WFLP43cFp6U.jpg

Pobierz
  • 23
@world: Dzięki, warto przypominać. Zwlaszcza tu - chyba nie ma drugiego takiego rozsadnika rosyjskiej propagandy jako wykop.

wystarczy przypomnieć sobie ostatnie kilkaset lat polskiej historii i nie lubić ruskich


@TwojStaryToKorniszon: Akurat. Rosyjska propaganda skierowna na Polskę nie jest na ogół jawnie prorosyjska. Jest anty-EU, anty-NATO, antyukraińska, antysemicka (są też czasowe warianty w rodzaju podsycania konfliktu o aborcję, czasem antyklerykalizm, czasem lefebryzm, zależy do której grupy). Głowę dam, że na coś
Głowę dam, że na coś sie złapałes i nawet podawałeś dalej.


@Andreth: jeżeli podaję dalej to po to, żeby każdy mógł zapoznać się z różnymi materiałami
nie jestem zwolennikiem spolaryzowanego dostarczania informacji
nawet jeżeli to propaganda

poza tym - nic nie jest do końca czarne ani białe
np. znana anty ukraińskość wykopu moze być odebrana jako "pro rosyjskość" albo jako "anty ukraińskość"
ciekawe gdzie w tym czasie są te "dobre" służby, jak te "złe" pracują pełną parą i wymyślają coraz to nowe numery, tym razem wprowadzając swoje narzędzia do internetu. Założenie że tylko ruscy zauważyli, że internet to siła nacisku swojego stanowiska wydaje się nieuczciwe.
@world: Naprawdę tak trudno dodać link do źródła? Czytanie streszczeń i opisów cudzych publikacji to jak dojadanie resztek z cudzego talerza.
Search na "POLITICO kremlin disinformation Poland Engelgard" nie wypluwa tego artykułu.
@world:

Największym wrogiem trolli z Moskwy jest wysoki poziom kultury politycznej. Przykładem dla nas powinna być Skandynawia - tam polityka jest mało emocjonalna a mocno racjonalna i pragmatyczna.
anty-NATO

@Andreth: To raczej Unia jest anty-nato i chce zrobic wlasna wspolna armie, bo niemcy juz dawno wojny swiatowej nie wywolaly (a teraz nie maja jak, bo wojska usa tam stacjonuja w ramach bazy nato)