Wpis z mikrobloga

Czasem nie mówię ludziom "cześć" bo są zajęci swoimi sprawami i nie chcę im się narzucać. Doskonale rozumiem, że jedno głupie "cześć" może przerwać komuś intensywny proces myślowy, lub też mi nie odpowie i ja będę się zastanawiał o co mu chodziło, czy to przypadkiem jakieś jawne okazywanie pogardy, czy mnie nie słyszał, czy może mam się do niego nie odzywać z innego powodu. Jeszcze gorzej jest jak odpowie "witam", to wtedy się zastanawiam czy to "witam" nie jest przypadkiem wyznacznikiem implikującym jego status i relację wobec mnie. Że on nie zniży się do tak plebejskiego słowa jakim jest "cześć" i zaznacza to na każdym kroku. Pewnie z dziewczyną też wita się jak z dziekanem na konsultacjach. I weź tutaj wymyśl coś równie odpowiedniego, niosącego podobną ilość szacunku, tak żeby nie poczuć się niczym wykastrowany eunuch przemykający obok swego pana. Tak więc postanowiłem nie witać się wcale. Idę i robię swoje. W ten właśnie sposób stałem się najbardziej znienawidzoną osobą w całym akademiku. Społeczeństwo jest skopmlikowane.
  • 6
@SweetNight: Ja raczej witać się nie lubię. Jak widzę, że ktoś jest zajęty rozmową, to nie będę tej rozmowy przerywał. Coś jak z mówieniem "smacznego", albo "na zdrowie" po kichaniu. Nie lubię jak ktoś mówi mi "na zdrowie", kichnąłem i nagle każdy mi to mówi, cala uwaga jest zwrócona na mnie. Kichnąłem to kichnąłem, po co drążyć temat.
Ostatnio zacząłem mieć tbw na niektóre osoby i się nie witam, np.: nie