Wpis z mikrobloga

.
W grudniu miałem niemiłą sytuację. Biegam zawsze jedną trasą. W czasie jednego z biegów widziałem właśnie wałęsającego się po skraju lasu owczarka. Nie boję się psów, więc mijając go tylko zwalniałem i obserwowałem reakcję, zawsze schodził mi z drogi. Aż pewnego dnia identyczna mijanka, minąłem bydlę o kilka metrów i wtedy pies zaatakował, Upier.. mnie z tyłu w udo. Złapałem deskę i chciałem mu przypier.. ale się zwinął.
Noga w miarę ok, bo miałem gruby dres (siniak na całe udo). Dostałem potężnego #!$%@?. Wszedłem na posesję domu, z którego miałem wrażenie pochodził pies. Walę wściekły po drzwiach, otwiera gośc i mówi, panie to nie mój, pytam czy moze z domu obok, bo wiem, że tam też taki jest, a nie widzę go teraz za płotem. Gość na to, panie na 100% nie (w tym momencie pies się znowu pojawił więc kolo go dobrze widział). Pytam czyli nie pana i nie sąsiada ? Nie, nie na pewno nie.
To ok. Dobiegłem do domu, wziąłem zestaw ostrych narzędzi i zdecydowany byłem wyrwać chwasta w ch.. Podjechałem autem na skraj lasu (jeszcze wcześniej popytałem w okolicznych domach, nikt/ nic) i czekam jak się pojawi co by mu ostatecznie #!$%@?ć obuchem.
Po jakimś kwadransie do domu 'sąsiada' podjeżdża pani. Wysiadam i mówię: Pani ma wilczura, jest w domu, bo przed chwilą mnie ugryzł ? Nieee, mówi śmiejąc się, nasz biega po ogrodzie. Woła, gwiżdże, psa nie ma. Mówię, ze pytałem u sąsiada, ale mówił, że nie wasz. Pani na to, aa to 100% nie nasz, bo obok to moja mam i naszego psa zna (to już #!$%@? wiedziałem, że dziad obok rozpoznał psa córuni i grał durnia).
Za kilka minut piesek się pojawia i pod naszym nosem fik dziurą pod siatką i do kojca. No ja prd !!!!
Mówię, to to bydlę. Panie w szoku, ale do nas znajomi z dziecmi przychodza i on taki spokojny, taki super. Nie chciałem robic imby, mówię tylko babie, że na prawdę jak go jeszcze raz tu zobaczę, to może być pewna, że albo go nie spotka, albo zobaczy tylko truchło i to na 100% będę ja i że pies jest dobrze jebnięty, bo atakuje bez żadnego sygnału i bez żadnego zagrożenia.
Na drugi dzień kupiłem najbardziej jebitny gaz jaki dostałem. Pobiegłem jak zwykle, bydle było za zreperowaną już siatką. Zgasiłem latareczkę, odczekałem dwie minuty i ściągnąłem złamasa do siatki cmokaniem. Następnie dałem mu powąchać dłoń, zaczął szczekać jak #!$%@? i wtedy odpaliłem 5s serie z gazu, prawie cała pucha. #!$%@?, jazgotu, pisków było jeszcze do słuchania na km od tego miejsca.
Finał taki, ze jak dziś podbiegam do tej posesji pies gdzie by nie był, na tarasie, przy siatkce, na ogrodzie, to #!$%@? w najdalszy róg, dopóki nie zniknę mu z oczu.
Psy jebnięte, ale ludzie jeszcze bardziej. Sam mam psa, sporego, boksera i nigdy nie mówię, ze jest nie groźny. Ludzie których zna ok, nie ma problemu, ale jakieś głaskanie na spacerze czy wmawianie listonoszowi, ze jest ok, to nie ma szans, To i tak zawsze pozostanie bydlę z jakąś częścią pierwotnego instynktu..

#truestory #psy #bieganie
  • 50
@geuze: wierz mi, że bydle otrzymalo plan minimum. Myśl o policji i sądzie, z którą kilka razy jako poszkodowany miałem do czynienia, to nie dla mnie sprawa. Kto miał do czynienia, ten wie.
I proszę nie nazywajcie 50kg psa, który atakuje nie będąc zagrożony, czy prowkowany, niewinnym, bo takie bydle nadaje się tylko do natychmiastowej utylizacji. I tak powinien skończyć gdybym to zgłosił na pały, a mandat 300zl dla właściciela to
@KrolWlosowzNosa: typie, kupiles gaz, ktory teoretycznie ma sluzyc do odstraszenia potencjalnego zagrozenia (patrz: pies, dres, dzika kuna, twoj stary po 13stce) w sytuacji 'tu i teraz', ty zamiast tego wziales ten gaz, podszedles pod ogrodzenie i napsikales #!$%@? psu w pysk xD skoro tak patrzymy na sytuacje, to skoro twoj pies ugryzlby mnie, bo np. wyczul innego psa a ty go spusciles ze wzroku, ale przeprosiles, powiedziales ze jest szczepiony i
@KrolWlosowzNosa: sam mam psa jak rowniez biegam i popieram w 100%.
Ile razy #!$%@? burki zaczepno obronne czaily sie na moja kostke to glowa mala. Klapanie zebami na 1-2cm od twojej lydki to jest sredni pomysl.
I co z tego ze pies idzie na smyczy, jak jeden dzban z drugim nie potrafia go utrzymac, a wczesniej wychowac. I tu nie kroluje jakby sie wydawalo patologia, i stereotyp lysy z dobermannem. A
@KrolWlosowzNosa: generalnie rozumiem #!$%@?, bo sam mam tak czasami że jakiś piesek "kieszeniowy" wyskakuje z zębami i tylko czekam jak będzie bliżej żeby mu zasadzić kopa przy jego paniusi która ma głęboko co piesek robi na chodniku. Ale reakcja trochę chyba zbyt mocna.
Jak to mówi mój kolega: "rozumiem, szanuję, ale nie pochwalam"