Wpis z mikrobloga

Danony, kojarzycie na pewno znaną sentencję że loszki nie srają. Owe zjawisko zawsze daje mi raka i skutecznie rujnuje relacje z płcią przeciwną. Za każdym razem gdy próbuję wyjść z przegrywu i zmuszę jakąś loszkę żeby wpuściła mnie do domu zaczyna się cyrk. Najgorzej gdy loszka dzieli mieszkanie z innymi loszkami. No i wtedy przypomina się słynna sentencja, śmiejesz się w duchu bo wiesz że to tylko głupie teksty z kwejk.pl ale jak to mawiał znany polityk Andrzej Duda: niby tak, ale #!$%@? nie do końca.

No i obserwujesz jak ta twoja i inne loszki raz na jakiś czas niby idą się wysrać i myślisz sobie spoczi, tak ma być, czyli loszki srają, po raz kolejny nie dałem się oszukać trollom z internetu. Ale mija minuta i jednak widzisz że się myliłeś, one tylko tam chodzą żeby nie było ci przykro, bo absolutnie nic nie słychać, żadnych gromkich pierdów, a potem jak po takiej wejdziesz to oczywiście też nic nie czuć.

No właśnie, wejdziesz po loszce, wtedy zaczyna się festiwal. Cały twój misterny plan wyjścia z przegrywu wali się w #!$%@? bo nagle okazuje się że twoje sranie już wygląda i przede wszystkim brzmi normalnie. Nawet gorzej, nienormalnie bo przez cały ten czas wstrzymywałeś bączury żeby nie było przypału podczas rozmowy z loszką. Niestety twój odbytniczy bufor zakolejkował wszystkie nieobsłużone żądania i teraz nadeszła ta wiekopomna chwila. No i starasz się jak możesz, kontrolujesz parcie, ale i tak gówno (hehe) z tego wychodzi bo zamiast łagodnego powiewiu napierdzielasz bączurami jak schmeiser. Modlisz się żeby przeszła ta gazowa fala, żeby już nadszedł gwóźdź programu i ostatecznie wieńczące zabawę PLUM.

Ale jesteś już spalony, twoje bulgotanie było słychać w całym mieszkaniu. Loszka udaje że nic ją to nie interesowało. A ty wiesz dobrze że przez cały ten czas słuchała dokładnie i gdy już sobie pójdziesz będzie śmieszkować z psiapsi jak to anon głośno sra.

#zalesie #heheszki #niewiemjaktootagowac
  • 5